Co się we mnie zmieniło, jak zostałam mamą?

trojka

Mamą być.. To takie ekscytujące, męczące i wymagające niezłej gimnastyki zajęcie. Dziś mam dla Was kilka osobistych przemyśleń i ciekawa jestem oczywiście, jak bycie mamą wpłynęło na Wasze życie, wybory, rozwój, bo o tym, że wraz z byciem matką rozwiniesz się w obszarach o których wcześniej byś nie pomyślała na bank już wiesz 😉 Sama mamą zostałam już trzy razy i jestem niesamowicie wdzięczna każdemu z naszych dzieci za to, że wybrało nas sobie na rodziców, że uczyniło nas mamą i tatą oraz pokazało, że można kochać więcej i jeszcze więcej i jeszcze!

A jak zmieniło się moje życie przeczytasz poniżej. Zapraszam do lektury i refleksji. Usiądź wygodnie, wyprostuj się i uśmiechnij. Zaczynamy..

Biorę prysznic w towarzystwie.

Kompletnie przestało mi przeszkadzać to, że ciągle ktoś mi wchodzi do łazienki. Zwyczajnie już na to nie reaguję. Ostatnio to już nawet częściej kąpię się w towarzystwie niż w samotności, bo poranki póki się Hanka nie obudzi przeznaczam na trening i później już tych kilku minut na prysznic brakuje, więc wrzucam młoda w bujak, a następnie obie lądujemy w łazience. Śpiewanie pod prysznicem i robienie z siebie małpy opanowałam do perfekcji. Młoda wytrzymuje tam dobry kwadrans i w tym czasie ja ogarniam nie tyko prysznic, ale i podstawowy makijaż: krem, korektor, podkład, brwi, tusz do rzęs i błyszczyk. Znacie to? 🙂

Zaczęłam jeździć samochodem. 

Nie lubię być od kogoś zależna i nie mogłabym siedzieć w domu i czekać z zakupami, pocztą czy wyskoczeniem „na miasto” aż szanowny poślubiony wróci z pracy i mi tyłek w miejsce docelowe zawiezie. Albo wlec ze sobą gromadkę dzieci na te zakupy. To dla mnie gorsze niż najgorszy koszmar! Zanim się na dobre rozjeździłam prawko miałam już 8 lat. W dodatku zdałam je za pierwszym podejściem i instruktor był przekonany, że jestem świetnym kierowcą. A ja zawsze miałam wymówki: najpierw brak samochodu, później serpentyny na trasie Jelenia Góra – Złotoryja, przeprowadzka do wielkiego miasta Wrocław, czyli tramwaje, które nie mają nic innego do roboty tylko wjechanie mi pod koła, o warunkach meteorologicznych nie wspomnę. Przełamałam się kupując własny samochód. Teraz jak puknę, stuknę, porysuję to mogę mieć jedynie do siebie pretensje. Póki co kierowca ze mnie na medal.

Nie zasnę jadąc z kimś samochodem. Jak sama prowadzę to też nie zasnę 😉

Kiedyś potrafiłam jadąc z eM. w trasę na dobre 2-3 godziny zasnąć. Teraz nie zasnę i kropka. Choćbym ze trzy dobry wstecz wcale nie spała oka nie zmrużę ani jako pasażer ani jako kierowca. Mam w sobie jakiś taki wewnętrzny niepokój, który nie pozwala mi zamknąć oczu ani na minutę. Napiszcie proszę, że nie tylko ja tak mam!

Nauczyłam się szyć.

Szyję nie do końca udane, ale dla mojej córki najpiękniejsze lale na świecie. Pierwsza Zyta ma nawet swoją historię. Lena wymyśliła jej kraj pochodzenia, wiemy co lubi jeść i że śpiewa po angielsku. Szyję też rzeczy praktyczne: narzuty na łóżko, pościel do wózka – zobacz!, koce dla dzieci i olbrzymią przyjemność sprawia mi ich uśmiech oraz wielkie oczy, które przyglądają się temu szyciu z boku. Zakup maszyny do szycia był bardzo dobrą inwestycją, którą i Wam polecam. Wbrew pozorom szycie nie jest trudne. Mnie bardzo pomogła w nim książka – klik!

Zaczęłam się uczyć angielskiego.

Wcześniej płynnie mówiłam jedynie po niemiecku, a tu w przedszkolu angielski, na zajęciach dodatkowych angielski a wraz z tym mnóstwo pytań: mamo, a jak jest żółw po angielsku? Przyznam, że o ile podstawy miałam opanowane to przy kreatywności moich dzieci wymiękłam. Teraz jeżdżąc samochodem zamiast muzyki przerabiam kurs Beaty Pawlikowskiej „Blondynka na językach” 🙂

Zostałam Dyrektorem Klubu Oriflame.

Lenka miała 3 tygodnie jak odbierałam tytuł. Ciąża dodała mi wiatru w żagle. Spięłam się i w trzy miesiące zrobiłam to, co dla innych jest nieosiągalne. Poza tym nie wyobrażałam sobie zostawić mojego maleństwa i wrócić na etat. Praca z domu i elastyczny grafik pozwalają mi na życie o którym zawsze marzyłam. I dobrze mi z tym.

Potrafię przymknąć oko na bałagan.

O rety, jak na początku cierpiał przy tym mój perfekcjonizm, ale z każdym dzieckiem było już lepiej, więc polecam Wam od razu mieć bliźnięta 🙂

Zmieniło się też moje ciało.

I nad nim ciągle pracuję. Rety, ile ja bym teraz dała, by wyglądać jak w czasach przed ciążą, gdy ważąc 57,5kg twierdziłam, że jeszcze z 5kg to przydałoby mi się schudnąć! Po ciąży 65kg przy wzroście 172cm udało mi się zaakceptować. W porywach widzę nawet 61-62kg, ale piątkę z przodu ostatni raz na wadze widziałam po urodzeniu Lenki.

Nauczyłam się jeść słodycze bezszelestnie.

Przyznaj, że i Ty to potrafisz! Umiesz też zjeść czekoladkę nie poruszając szczęką nawet, jeśli o tym nie wiedziałaś.

Zaczęłam biegać.

By mieć chwile oddechu na złapanie własnych myśli. By mieć czas dla psa i móc jeść ciastka, batoniki, czy czekoladki bez większych wyrzutów sumienia. Poza tym nikt tak jak dziecko nie wymaga od Ciebie dobrej formy. Jeśli chcesz towarzyszyć dzieciom w skakaniu na trampolinie, na skakance, jeździć z nimi rowerem, na rolkach, łyżwach itp. to musisz być w formie, bo inaczej nie wytrzymasz tempa i spocisz się zanim oni się rozkręcą. Poza tym na basenie też chciałabyś jakoś wyglądać, prawda? I wnukami na starość chciałabyś się zająć.. Pomyśl o tym już dziś i dbaj o siebie, matko!

Zostałam mistrzynią robienia stu rzeczy jednocześnie.

I do dziś nie mogę pojąć, jak eM. idąc na górę nie zauważa rzeczy leżących na schodach. Przecież one same nie pójdą na piętro i się na właściwe miejsce nie odniosą. Te jego puste kursy są bezproduktywne! To samo z łazienką. Zanim wezmę prysznic posortuję pranie, nastawię pralkę, umyję umywalkę, ustawię żele pod prysznic i zrobię milion innych rzeczy na które nikt iny nie wpadnie poza mamą w domu nie wpadnie 🙂 Potrafię też gotując zupę zabawiać Hanię, dopijać kawę, rozładowywać zmywarkę, sprzątać kuchnię i uskuteczniać ploty z przyjaciółką. Jestem multizadaniowa po prostu!

Jestem też ekspertem w zarządzaniu czasem i w sytuacjach kryzysowych.

Jak każda mama, rzecz jasna!

Nie dotrzymuję obietnic.

Kurcze, ileż to już razy ja obiecałam moim dzieciom, że jak nie posprzątają w pokoju to wezmę wielki worek i wyrzucę im te wszystkie zabawki do śmieci. Nie wyrzuciłam.

A co zmieniło się w Tobie po tym, jak zostałaś mamą?

trojka

fot. Rafał Ryziński



There are 10 comments

Add yours
  1. CzarnaSowa

    W sumie u mnie dużo tych samych rzeczy się zmieniło, co u Ciebie 🙂 Kąpiel zawsze w samotności ale rzadko robię sama siku. Z jedzeniem słodyczy, też nabrałam takiej samej umiejętności, potrafię je zjeść nie ruszając zbytnio szczęką 🙂


Dodaj komentarz