Dzień Mamy w górach? Czemu nie!

g1

Uwielbiam niespodzianki. Odkąd jestem mamą każdy dzień niesie ich ze sobą co najmniej kilka. Mimo to olbrzymim zaskoczeniem było dla mnie hasło: „Spakuj siebie i dzieciaki, Skarbie. Wyjeżdżamy na trzy dni!” Gdzie? – zapytałam radośnie. „Niespodzianka!” Uwielbiam niespodzianki, od razu odejmują mi lat i wprawiają w świetny nastrój. Lubię też przygodny. Spakowałam zatem jak umiałam i o dziwo całkiem nieźle mi to wyszło. Wystartowaliśmy w piątek. Nie obyło się bez przygód. Po pierwsze młody na autostradzie otworzył drzwi. Okazało się, że blokada drzwi w służbowej skodzie działa tak, że blokuje drzwi od środka, a dzieciaki bez problemu mogą je otworzyć od zewnątrz wrrr. Musieliśmy zjechać, ustawić młodego, odbyć lekcję bezpieczeństwa i okrężną drogą z godzinnym prawie poślizgiem dotarliśmy do.. Karpacza! Karpacz to miejsce w którym w szkole podstawowej byłam w sanatorium. Śnieżka to miejsce rajdów ekonomicznych i wielu pięknych wspomnień. Cudownie było pokazać te fantastyczne okolice dzieciom. Tuż przed dotarciem do miejsca docelowego musieliśmy zrobić chyba setny przystanek. Nie przeczytasz tu bowiem, że podróż z dziećmi mija ekspresowo i bez pytań powracających jak bumerang: a daleko jeszcze? kiedy dojedziemy? chcemy pić/jeść/sikać albo zwyczajnie uruchamiamy syrenę, jeśli mamy właśnie 10 miesięcy i jeszcze nie potrafimy się komunikować za pomocą słów. Na tym kolejnym nieplanowanym postoju okazało się, że nie mam butów. Zostawiłam je 100km wcześniej. Karmiłam młodą, było upalnie, wyjęłam stopy z butów by dać im odpocząć. Chwilę później eM. po nią podszedł, wręczył mi lody do rozdzielenia, zatrzasnął drzwi, buty zostały. Tym sposobem cały wyjazd śmigałam w adidasach do biegania, bo te pakuję zawsze i wszędzie. Uff.. dzięki nim mąż mnie na rękach jednak nie musiał nosić 🙂

Gdzie się zatrzymać na nocleg w Karpaczu?

Naszym miejscem docelowym okazał się Pensjonat Toreja. Ujął mnie przede wszystkim ciszą, lokalizacją z dala od centrum, wszechobecną zielenią, dywanami stokrotek i zapachem bzu. W budynku w którym mieliśmy pokój z łazienką i balkonem znajdowała się też kuchnia. Do dyspozycji gości na stałe była kawa i herbata, a w cenie klasyczne hotelowe śniadanie w formie szwedzkiego bufetu. Przyznam, że jest to moja ulubiona forma, bo każdy ma możliwość wybrania tego, co lubi i na co ma akurat ochotę. W drugim budynku znajdowała się recepcja i przesympatyczna pani, która z uśmiechem na ustach wydała nam kartę zniżkową do współpracujących z nimi partnerów oraz przedstawiła ofertę pod kątem dzieci. Okazuje się, że jest to kolejne miejsce sprzyjające rodzinom. Klienci z dziećmi stanowią 65% gości pensjonatu, oferta jest więc dedykowana najmłodszym gościom. Na stanie do dyspozycji jest łóżeczko turystyczne, przewijak, wanienka i nocnik. Na terenie pensjonatu znajduje się także zadaszone miejsce na grilla i drewniany plac zabaw.

Nocować możecie w pokojach 2, 3 i 4-osobowych widocznych tu. Dla rodziny 2+2 z powodzeniem wystarczy pokój 3-osobowy, ponieważ znajdziecie w nim łóżko małżeńskie i rozkładaną podwójną sofę na której wygodnie wyśpi się dwójka dzieci. Za młodsze i te które śpią z rodzicami pensjonat nie pobiera opłat. W naszym pokoju stała również pojemna szafa, niewielki stoliczek z krzesełkami i konsola pod telewizorem. Łazienka z kabiną prysznicową i lustrem przy którym Lenka naśladowała mamę i trzaskała sobie niedzielny makijaż 😉 Wszystko utrzymane w ciepłych barwach, czyste i zadbane. No i do tego biała pościel. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam białą, hotelową pościel do tego stopnia, że sama do domu kupiłam sobie biały adamaszkowy komplet, który przeklina mój mąż, ponieważ nie ma on guzików ani zamków i ciągle wykopujemy z niego kołdrę. Mimo to uwielbiam pod nim spać. Tu nic takiego nie miało miejsca, a materace były nadzwyczaj wygodne, więc nawet matka karmiąca się wyspała. Cóż.. górski klimat najwyraźniej nam służył, bo energii mieliśmy tam tak dużo, że mój korpo-mąż wykonał limit kroków na cały tydzień 🙂

Karpacz zachwyca serdecznością, której brakuje według mnie góralom. Ceny są przystępne, a poza świetnym punktem wypadowym w góry znajdziecie tu sporo atrakcji dla dzieci. Nam udało się trafić na wyjątkowo upalny weekend, więc z wejścia na Śnieżkę musieliśmy ze względów bezpieczeństwa zrezygnować. Ponad to obsługa pensjonatu uświadomiła nas, że po stronie polskiej funkcjonuje wyciąg jednokrzesełkowy na który nasze szkraby są niestety za małe. Jadąc z dziećmi wygodniej jest się więc udać na wyprawę od strony Czech.

Toreja – okiem mamy

Całą naszą wyprawę mogliście śledzić on-line, głównie na insta stories. Zdjęcia z tego fantastycznego weekendu będą się u nas pojawiać jeszcze przez kilka dni. Jak wiecie internet łączy ludzi i promuje fajne miejsca doceniane przez mamy. Moja koleżanka Ania Gołębiewska kilka lat temu postanowiła stworzyć bazę miejsc sprzyjających rodzinom z dziećmi i tak powstały Certyfikaty Okiem Mamy. Wybierając się w miejsce z listy macie gwarancję, że jakaś inna mama już w nim była, sprawdziła i szczerze poleca. Kiedy zatem Ania zapytała, jaką mam opinię o Pensjonacie Toreja w Karpaczu – z radością zgodziłam się zrecenzować nasz pobyt i przyczynić się do umieszczenia tego miejsca w bazie. W ten oto sposób Toreja z naszych rąk otrzymała wspomniany certyfikat. Jadąc tam zawsze możecie się na mnie powołać. Dla zabieganych Czytelników właściciele przygotowali nawet rabat.

Co warto odwiedzić będąc w Karpaczu?

W sobotę zaczęliśmy zwiedzanie od Świątyni Wang, która uważana jest za najstarszy kościół drewniany w Polsce. Jak się domyślacie, kościół nie zrobił wrażenia na najmłodszych turystach. Dużo atrakcyjniejsze okazywały się lunety z widokiem na góry i .. stragany 🙂 Lunety wymagają dużej ilości monet dwuzłotowych, warto się na tę okoliczność przygotować. Lenka niczym mała sroka była zachwycona straganami na których syn wzbogacił się o drewnianą ciuchcię i wagonik, kompatybilne z zestawem z ikei, ona o wachlarz a najmłodsza Hania wypatrzyła drewnianą grzechotkę, która systematycznie robiła głośne „bam” podczas dalszej części wycieczki.

Chwilę później dzieciaki szalały już na całorocznym torze saneczkowym „Kolorowa”. Chłopaków nie mogłam stamtąd wyciągnąć, jeździliby do upadłego. Z resztą Lenka również. Hania natomiast atrakcję postanowiła przespać, więc mi się upiekło, bo musiałam się nią zajmować i tym sposobem nie musiałam zjeżdżać.

Następnie udaliśmy się do najlepszej kawiarni w której mrożona kawa, naturalne lody i bezowy tort kajmakowy biją wszystkie wrocławskie na łeb. Serio! Ta klimatyczna kawiarnia to podobno rodzinny biznes od 40lat. Każdy, dosłownie każdy z miejscowych, którego zapytaliśmy o pyszne lody, gofry i ciacha do kawy polecał Krzystoszkową, czyli kawiarnię „Spokojną” jak się okazało. I mieli absolutną rację. My też polecamy!

W kwestii obiadów postawiliśmy na rybę. Zabraliśmy ekipę w miejsce naszych randek. Jako dawni mieszkańcy Jeleniej Góry nie wyobrażaliśmy sobie być tak blisko i nie odwiedzić smażalni „U Rybaka” z Sosnówce. Tu serio są najlepsze ryby w kraju. I ta surówka i klimat, tu zwyczajnie trzeba wpaść choćby na koncert żab. Jeśli jeszcze nie byliście, a mieszkacie lub kręcicie się w okolicy to szybko nadrabiajcie zaległości.

Niedzielę rozpoczęliśmy wyjątkowo wcześnie, bo w okolicach 6:00, więc jako pierwsi pojawiliśmy się na śniadaniu a tuż po nim dzieci uciekły na plac zabaw. eM. przejął najmłodszą, Maciek szalał na huśtawce i w piaskownicy, a ja plotłam z Lenką wianki ze stokrotek. Później szybkie pakowanie i wyprawa do miasteczka kowbojskiego Western City, które mnie jako matkę mega rozczarowało a dzieci i eM. zachwyciło, ale o tym innym razem. Upał był nieziemski, Hania zasnęła, więc mogłam doświadczyć relaksu przesiadywania w przyjemnie chłodnym saloonie z latte w dłoni. Starszaki w tym czasie strzelali z łuku, oglądali pojedynek kowbojów, trenowali rzut nożem, jeździli na koniu, kolejką i starali się utrzymać na byku. Oczywiście liczyliśmy na to, że się zmęczą i zasną w drodze powrotnej. Chyba nie muszę pisać jak bardzo się pomyliliśmy 🙂 Mimo to droga powrotna minęła już o wiele sprawniej i szczęśliwie dotarliśmy do domu.

Dajcie znać, jak Wam minął weekend? Macie Karpacz na liście miejsc, które warto pokazać dzieciom? A może wyprawa na Śnieżkę już za Wami? Na co zwracacie uwagę rezerwując rodzinne noclegi? Pochwalcie się w komentarzach!



There are 8 comments

Add yours

Odpowiedz na „yakiefayneAnuluj pisanie odpowiedzi