Małe duże rzeczy

k99999
Dzień rozpoczęłam od słów Marka Aureliusza: „Budząc się rano, pomyśl, jaki to wspaniały skarb żyć, oddychać i móc się radować.” O i tak dziś myślę od rana! A przynajmniej bardzo się staram;) Zdecydowanie za rzadko myślimy i cieszymy się z rzeczy ważnych, często oczywistych tak bardzo, że kompletnie niedocenianych. Wszystko jest dobrze póki zdrowie nie szwankuje.
Dwa tygodnie temu eM. zachorował. Kaszel, ból gardła, niby nic takiego, ale wiecie jak to jest, gdy facet choruje. Umierający od razu! Z uwagi na Hanię zrobiliśmy mu izolatkę w jednym z pokoi, leżał tam i się wygrzewał pracując zdalnie z poziomu domu. Mnie nie ukrywam cholera brała, bo kiedy matka ma czas na chorowanie? No, na chorowanie to może i ma, ale żeby tak ponad tydzień sobie w łóżku poleżeć, seriale oglądać, muzyki słuchać to raczej niedoczekanie. Matka ma siły nadprzyrodzone i nie choruje albo zdrowieje w kwadrans po wypiciu ciepłego mleka z miodem. W ogóle jak matka czuje, że coś ją rozkładać zaczyna to profilaktycznie łyka pół opakowania rutinoscorbinu i myśli o chorobie w ogóle do siebie nie dopuszcza. Najpóźniej następnego dnia jest zdrowa, a nawet jeśli nie jest to obiad trzeba ugotować, gary do zmywarki wrzucić, podłogę zetrzeć, pranie nastawić i te bajki do snu dzieciakom poczytać albo chociaż z YouTube puścić. Życie bez matki przestałoby istnieć.
Ojciec chorować może w cieplarnianych warunkach. Kisielki i herbatki się mu osobista pielęgniarka bez uprawnień donosi, z kanapeczkami na piętro biega, pościel zmienia, pokój wietrzy i o dzieci dba, by się nie zbliżał, bo przecież zarazić je może, a wtedy jeszcze gorzej by matka miała. No i tak sobie chorował ten mój eM. prawie dwa tygodnie. Ostatecznie spuchł, jeść nie mógł, mówić nie mógł, z trudem oddychał, więc pojechał wczoraj do internisty, a tam w gratisie powikłania po anginie: ropień okołomigdałkowy, który nacinać i zdrenować trzeba, a to udrażnianie powtarzać jeszcze przez dni kilka mu będą. Z takiej małej rzeczy taka wielka się zrobiła.
Są też rzeczy wielkie, które pozornie wydają nam się małe, nie doceniamy ich w wirze życia codziennego, a powinniśmy. Przyznam, że mnie często zdarza się żyć za szybko, by w kalendarzu sesję wdzięczności zaplanować, by chociaż przez chwilę przy tej kawie o tych małych, wielkich rzeczach pomyśleć, bo już sto innych mam przecież na liście i w głowie myśli kolejka. Są dni, że z sił opadam i tak zwyczajnie nogi mam ochotę na leżaku do góry wywalić, ptaków słuchać, co nam tu tak cudnie śpiewają i nie myśleć o niczym.
Dziś w nocy łatwo nie było. Maciek zafundował dwie pobudki, bo raz mu się siku chciało, a dupa za ciężka by z łóżka ruszyć, więc matka musiała wstać i synka do toalety zaprowadzić. Później jeszcze do łóżka odstawić, buziaka dać i ulubionym kocykiem nakryć. Hanka też miała pobudki na cycowanie dwie, a o 5:20 uznała, że szkoda dnia i trzeba wstawać. Marudziła trochę, popłakiwała, nosić ją musiałam, by reszty nie obudziła, ale większość czasu przeleżała machając tymi malusimi rączkami i nóżkami. Silna jest, zdrowa, szybka tak, że ciężko jej ostre zdjęcie zrobić. Mamy za co być wdzięczni. Nawet za ten płacz. Pomyśl, ile mam na niego czeka, ile by życie oddało, by móc go usłyszeć.. Ile matek przy inkubatorach, czy na salach szpitalnych marzy o takiej nieprzespanej nocy, o takim marudzeniu, noszeniu, kołysaniu i zmienianiu pieluch. A ja to mam. Mam coś, co bezcenne. Doceń to, jeśli i Tobie jest dane i gdy się słabsza noc przytrafi.
h2
h1
Hanka padła ponownie o 7:30, kiedy ja już dzieciaki musiałam do przedszkola szykować. Śniadanie zjedzone, kawa wypita, oczy na zapałki, głowa boli, a w kolejce czeka pies i prasowanie, duuuuużo prasowania, z cztery pralki. Do tego młody o butach przypomniał, że muszę mu kupić, bo przedszkolne kapcie już na styk, a trampki wyświechtane, że wstyd zakładać. Na szybko więc stopę na kartce odrysowaliśmy, by matka trafiła z rozmiarem. I tak patrzę na tą kartkę i myślę, jakie to ważne te nogi mieć i ręce zdrowe. Głowa boleć przestanie, wyspać to się jeszcze w życiu zdążę, ale jakby to było, gdybym tych rąk czy nóg nie miała? O ile ciężej byłoby mi to wszystko ogarnąć? O ile dłużej każda prosta czynność by trwała? Ilu rzeczy z dziećmi czy dla dzieci nie potrafiłabym zrobić, zaplanować? Na szczęście mam dwie sprawne ręce, dwie nogi, mam prąd i żelazko, samochód zatankowany i pieniądze na te buty zarobiłam, więc spokojnie wszystko ogarnę. Jak nie wyprasuję całości dziś to się świat nie zawali. Jak mi Hanka nie da do sklepu pojechać między karmieniami to ją ze sobą zabiorę albo on-line te buty zamówię. Poradzę sobie.
Najważniejsze, że zdrowi jesteśmy, że z eM. po zabiegu wszystko dobrze. Nacierpi się chłop, ale może dzięki temu bogatszy o kolejne doświadczenie będzie, wnioski wyciągnie i do tego lekarza przy następnym choróbsku szybciej pójdzie. Mamy za co dziękować.
Cudownego dnia przepełnionego wdzięcznością Wam życzę! Doceniajcie małe, wielkie rzeczy i cieszcie się z nich.
cytat


There are 9 comments

Add yours
  1. Emila

    Święte słowa, nie doceniamy tego co mamy, a mamy naprawdę wiele. Człowiek zatrzymuje się dopiero jak spadnie na niego choroba lub widzi u innych wielkie cierpienie! Ja czasami też sama siebie stopuje, jak chce za wiele, za szybko, na już … mówię sobie: Emila, masz naprawdę dużo, zdrowie, cudną córkę, fajnego męża, masz gdzie mieszkać, masz kochających rodziców, fajne rodzeństwo, super rodzinę. Czego chcieć więcej? Na chleb też nam nie brakuje, więc pozostaje tylko się cieszyć każdym dniem!

  2. Majkelandia

    Dokładnie tak! Zbyt często skupiamy się na tym co mają inni lub czego jeszcze my nie mamy, zamiast docenić to, co trzymamy w dłoniach. Od jakiegoś czasu próbuję inaczej spojrzeć na wszystko dookoła i na to co mi udało się w życiu osiągnąć. Bo „Nigdy nie będzie szczęśliwy ten, kogo dręczy myśl, że ktoś jest szczęśliwszy od niego.” Tego życzę codziennie sobie i innym też – szczególnie Mamom – zmęczonym i zabieganym, którym łatwiej w tym natłoku codziennych obowiązków i zarwanych nocy, zapomnieć na chwilę o sobie i o tym, jakie ma się szczęście, tuż obok 🙂 Cieszmy się z chwili, z drobiazgów i ze wszystkiego co przynosi każdy nowy dzień!

  3. Ańdzia

    Super to powiedziałaś. Chyba na lodówke to przyczepei. Czasem jak mi się narzekanie włączy to przeczytam i pomyślę na co tak gderam Bo patrząc z boku to nie ma na co. Mam wspaniałego męża, corcie (która daje w kosc ale jest wspaniala mimo wszystko) i synka który też daje w kosc ale kazdy ich uśmiech każde ich spojrzenie rozgrzewa serce.


Dodaj komentarz