Malinowo

o2

Się wyrobiłam na 12:20, ehh.. Słaba godzina wpisu, ale mam nadzieję, że jesteście, zaglądacie i łapkami pomachacie. Ostatnio w wiecznym niedoczasie jestem, więc określenie zabiegana nabrało dla mnie nowego wymiaru. Remont u dzieciaków się dłuży, mam nadzieję, że dzisiaj wreszcie skończymy. Poza tym niby to jeden pokój, a pył i syf rozprzestrzenił się wszędzie. Do tego wpadł ten długi weekend, poniedziałek bez przedszkola, dzieciom trzeba było atrakcje zapewniać, więc znów niewiele porobiłam. Wczoraj Hania miała lepszy dzień, udało mi się ogarnąć parter i schody. Zostały dwa piętra. Ktoś chętny do pomocy? 🙂

Pomarudziłam jak to mi ciężko i od razu lepiej mi się zrobiło. Taki patent. Wyrzuć to z siebie, a zaświeci słońce. Znacie to? A wracając do tematu to dostałam maliny, dużo malin z babcinego ogrodu. Ciocia mi przytargała i jemy ile wlezie, a co zostaje przerabiam na dżemy. Przepis na dżem mam najprostszy na świecie: 1kg owoców + 200g ksylitolu + 1 opakowanie żelfixu 3:1. Zagotować przez 15 minut często mieszając, przelać do słoiczków, obrócić je do góry dnem i gotowe! Mnie w tym pomaga thermomix, ale i bez niego sobie poradzicie. Zimą taki domowy malinowy dżem będzie idealny, ale już teraz go wcinamy z domowymi bułeczkami albo smarując omlety.

Hania pospała dziś dłużej, więc matka zaszalała w kuchni. Tłukąc się na piętrze pewnie obudziłabym potomkę, a tak na dole, przy gorącej kawie usmażyłam omlety. Po pieczeniu bułek zostały mi białka, więc ubiłam, coś tam zamieszałam i już mogłam wcinać. Dieta matki karmiącej nie musi być nudna, a maliny nie są na liście owoców zakazanych, więc i mamuśki mogą wcinać.

Inspiracją stały się wczorajsze zakupy w Biedronce. Upolowałam tam otręby. W ogóle zauważyłam, że zarówno Lidl jak i Biedronka od czasu do czasu jakieś fit akcje robią i tak jakby testowo te zdrowe produkty rzucają. Pewnie testują, czy zapotrzebowanie na nie będzie i czy warto je mieć w stałej ofercie. Kupujmy zatem 😉 Otręby biedronkowe prezentują się tak:

o1

Przepis na 2 duże omlety:

3 białka

2 żółtka

2 łyżeczki ksylitolu lub innego słodzidła

3 łyżki otrębów

2 łyżki mąki (dałam migdałową)

Jak wykonać?

Białka z odrobiną soli ubić na sztywną pianę. Żółtka wymieszać porządnie z ksylitolem, przelać do białek. Do tego dorzucić resztę składników, wymieszać i już można wrzucać na rozgrzaną patelnię. Patelnię smarowałam delikatnie olejem kokosowym. Smażyć obustronnie na złoty kolor, posmarować czym lubicie i wcinać 🙂

Smacznego!

o3



There are 4 comments

Add yours
  1. no matka

    My dostaliśmy wiśnie i maliny od babci i średnio wychodzi nam odkładanie konsumpcji tych przetworów na jesień – zimę. 😀
    A co do produktów zakazanych dla matek karmiących to podobno jest mit, można wszystko po trochu i obserwować dziecko. Hafija fajnie o tym pisze na swojej stronie http://www.mlecznewsparcie.pl 🙂


Odpowiedz na „OkiemMamyAnuluj pisanie odpowiedzi