Poświątecznie

aaaaaaaaaaa

Witam poświątecznie. Świąteczny czas był u nas off-line, ale powoli wracamy do codzienności.

Wielkanoc udało nam się celebrować tak jak lubimy najbardziej, czyli rodzinnie, z miłością i z pasją. W sobotni poranek dzieci piszczały z radości widząc jak farbują się jajka, następnie udekorowaliśmy je kolorowymi owijkami i wylądowały w koszyczkach. Koszyczki oczywiście dwa. Lenkowy

i Maciowy. A po święceniu w aucie zaczęła się prawdziwa uczta. Młody dorwał kiełbasę, młoda chleb, za chwilę baranek stracił głowę 😉 Pamiętam, że ja jako dziecko podjadałam baranka zaczynając od trawy na której stał, tak by długo nie było widać, że nadgryziony. Maciek w tej kwestii zaszalał, ale na głowie się skończyło, jego baranek stoi do dziś, bo synek z tych, którzy mając do wyboru czekoladę i szynkę z pewnością sięgnie po to drugie.

Najradośniejsze chwile dzieci spędziły z Prababcią. Mam fantastyczną Babcię a ona wciąż ma w głowie milion pomysłów na to, by uczynić dzieciństwo szczęśliwym, więc zabawiała prawnuki na wszelkie sposoby. Była gra w kolory, w pomidora, ciuciubabkę i jeszcze wiele innych. Nic tylko podziwiać jej zaangażowanie i charyzmę.

Lany Poniedziałek rozpoczął eM. Już dzień wcześniej naszykował sobie wodny sprzęt i nikomu nie pozwolił na pozostanie. Gonitwie po domu nie było końca. Pisk, radość, szczęście w oczach – nie do opisania! Mnie się udało przez moment zamknąć w sypialni, ale pospiesznie zatrzasnęłam ją wraz

z powieszonym na drzwiach wieszakiem i przekręciłam klucz dwa razy. Otworzyć próbowałam bezskutecznie, kombinując na wszelkie sposoby. Przy okazji okazało się, że wszystkie klucze są wraz ze mną. Ubrania również. Jakie szczęście, że sąsiadów zbyt wielu nie mamy a sypialnia ma okno. Odważny eM. zabawił się w księcia, w piżamie przed dom wyskoczył, klucze rzucone przez okno złapał i księżniczkę uwolnił 😉

Prababcia nadal w Mirkowie, więc każdą chwilę możemy garściami jeść.

aaaaaaaa

 

 

 

 



There are no comments

Add yours

Dodaj komentarz