Świnka w majonezie, przepisy i dekoracje

wielkanoc

Święta to zdecydowanie nie czas, by zasuwać ze ścierą lub stać przy kuchence i chochlą w garach mieszać. Niestety niektóre kobiety mentalnie nie mogą dać sobie luzu nawet w tym wyjątkowym czasie i nadrabiają wtedy zaległości z całego półrocza, na koniec narzekając na zmęczenie wylegują się na sofach i jedzą, jedzą, jedzą, bo przecież to co ugotowały i upiekły nie może się zmarnować. Efektem jest tzw. ciąża spożywcza 😉 Podobno aż 90% Polaków przed każdymi Świętami obiecuje sobie nie jeść za dużo, a później cóż.. jakoś tak wyszło..

ciaza spozywcza

Są kobiety, które zaczynają już mięsa piec i sałatki robić na kilka dni przed Świętami. Na te też patrzę z litością i współczuciem, bo jeśli ktoś upiecze sernik czy karkówkę dziś to pomyślcie, kiedy po nią sięgnie, jeśli uwzględnia post? Ile dni to jedzenie już będzie miało? Kwestia smaku pozostawia wiele do życzenia, ja bym takim kilkudniowym żarciem rodziny nie karmiła. Robić na zapas, mrozić, a później odmrażać to też nie dla mnie. Poza tym jeśli się nawet postu nie przestrzega i uwzględniając przypadające w weekend Święta przez tyle dni wstecz będzie już pichcić, próbować, jeść to jaki będzie tego efekt? Wchodząc na wagę we wtorek można się mocno zdziwić. Biedny organizm takiego obżarciucha. Naje się tych szynek, schabików, galaret, śledzików i później sam jak świnka w majonezie wygląda.

Przeraża mnie też fakt, że ludzie z premedytacją te wielkie żarcie szykują. W aptece po kwas foliowy byłam a tam już środki na wzdęcia i zaparcia kupują, bo przecież się przydadzą! Dramat! Z drugiej strony, jak rozmawiam ze znajomą, która jako ratownik medyczny jeździ karetką pogotowia to potwierdza, że telefonów w związku z zatruciem i przejedzeniem jest w okresie Świąt mnóstwo. Starą sałatkę z majonezem zjeść trzeba, szkoda wyrzucić i później zatrucie, szpital, płukanie żołądka. Dobry tydzień po Wielkanocy ludzie jeszcze czyszczą lodówki z nadmiaru jedzenia. Nie idź ich śladem! Zrób mniej, skończy się to dorobisz albo sięgniesz po coś innego. Ciężki majonez zastąp jogurtem naturalnym, mąkę pełnoziarnistą, lukier gorzką czekoladą. Pomyśl jak te ciężkostrawne posiłki odsączyć z nadmiaru tłuszczu, kalorii, kombinuj, nie powielaj schematów, planując wielkanocne menu myśl i bądź twórcza.

Według mnie warto przygotować Święta tak, by były ciepłe, rodzinne, aktywne i nie zaowocowały dodatkowymi centymetrami w talii. Nie chodzi mi o to, by ściśle trzymać dietę, ale by wybierać z umiarem i mądrze, częściej odchodzić od stołu, mniej do brzucha wrzucać. Wasze dzieci bardziej ucieszy przejażdżka rowerowa czy wspólny spacer niż trzydaniowy obiad. I cóż z tego, że mi teraz teoretycznie jeść wszystko wolno, nadal nie chcę wyglądać jak kluska, po porodzie planuję błyskawicznie wrócić do figury sprzed ciąży, dbam więc o talerz i aktywność. W ciąży nie powinno się jeść za dwoje tylko dla dwojga. Miałam 12 przymusowych tygodni przerwy w treningach z powodu krwiaka, ale one na szczęście minęły, więc piłkę, przysiady, marszobiegi, treningi z You Tube i basen można na nowo włączyć do planu dnia, bo zdrowa mama to aktywna mama! Wchodząc na wagę nie muszę się na nią obrażać, nadal mieszczę się w ulubione jeansy i rozmiar 38. Trening to endorfiny a one lepsze od kolejnej porcji serniczka. Sprawdziłam, potwierdzam! I w Wielkanoc też ćwiczę, bo to nie kara a czysta przyjemność.

W sobotę wędrujemy do kościoła ze święconką. Będzie tradycyjna i dziecięca jednocześnie. Poza jajkami, wędliną czy solą znajdziecie w niej baranka z białej czekolady, fit muffinkę własnoręcznie ozdobioną przez Lenę i Maciusia (przepis tutaj – klik!) oraz kinder niespodzianki.

Niedziela rodzinna, trochę na gotowe pójdziemy, ale swoje trzy grosze do menu dorzucam. W tym roku będzie to mazurek cytrynowy.

Zainteresowanym wrzucam przepis na 2 mazurki. Nie są fit, ale dzieląc je na liczbę osób które zasiądą przy naszym stole za dużo tych dobroci na osobę nie przypadnie 😉

Ciasto zagniatam z:

30 dkg mąki pełnoziarnistej
20 dkg masła
10 dkg cukru pudru
1 żółtko

Wylepiam nim foremkę w kształcie jajka (mam taką ceramiczną z ikei) na ok. 1 cm i piekę na złoty kolor w temp. 180 stopni. Cierpliwie czekam aż moje mazurki wystygną i wtedy biorę się za przygotowanie masy do której potrzebuję:

250 g serka mascarpone
2 tabliczki białej czekolady
1 cytryna

Czekoladę rozpuszczam w kąpieli wodnej, odstawiam na chwilę by przestygła. W tym czasie sparzam cytrynę, ścieram na tarce skórkę, wyciskam sok. W misce miksuję serek mascarpone, wlewam do niego sok i skórkę z cytryny oraz stopniowo dodaję przestudzoną czekoladę , wciąż mieszając na niskich obrotach. Wrzucam masę do lodówki czekając aż wyraźnie zgęstnieje. Masą przekładam mazurka, smaruję nią też wierzch i dekoruję płatkami migdałów, plastrami cytryny w rumie lub kolorowymi posypkami (tu pałeczkę przejmują dzieciaki).

Jak przygotować plasterki cytryny w rumie? Wyparzone i pokrojone w plasterki cytryny wkładam do słoiczka, posypując warstwami cukru. Na końcu całość zalewam rumem, zakręcam i później co jakiś czas potrząsam słoiczkiem. Cytryny są gotowe, gdy cukier całkowicie się rozpuści. Dzieje się tak zwykle po okresie 7-10 dni. Zalewę można później wykorzystać jako aromat cytrynowy do innych wypieków albo wlać do herbaty 🙂 W ten sam sposób możecie przygotować plastry pomarańczy.

eM. męczy mnie również w kwestii pieczeni z jajkiem. Mięsa zwykle unikam, bo nie lubię. Nawet żurek dla mnie to ten bez kiełbasy. Jeśli w ogóle sięgam po mięso to jest to kurczak, indyk albo ryby. Mielone? Owszem, ale z indyka.

Przepis na pieczeń z jajkiem:

Jedną średnią cebulę kroję w drobną kostkę i szklę na patelni na wolnym ogniu, co jakiś czas mieszając. 6 jajek gotuję na twardo, odkładam, będą potrzebne później. Do 1kg mięsa mielonego wbijam 2 całe surowe jajka, dodaję zeszkloną cebulę, 2-3 ząbki czosnku przeciśniętego przez praskę, posiekaną świeżą kolendrę lub natkę pietruszki, majeranek, sól i świeżo mielony pieprz do smaku. Wszystko razem dokładnie mieszam. Fajnie jest to mięso doprawić przed dodaniem jajek i zostawić na całą noc lub chociaż na kilka godzin w lodówce, aby się przegryzło. Formę do pieczenia (keksówkę) wykładam papierem do pieczenia . Połowę porcji mięsa wkładam do formy, wyrównuję, ubijam, na to układam ugotowane jajka, jedno obok drugiego, zwykle obcinam też końcówki jajka tak, by pieczeń po przekrojeniu miała zawsze widoczne żółtko. Przykrywam jaja drugą częścią mięsa. Zwilżoną w wodzie łyżką wyrównuję pieczeń i kładę na niej 2 łyżki masła klarowanego. Piekę przez ok. 50-60 minut w temp. 180°. Taką pieczeń mój eM. może całe święta jeść 🙂

Zostało jeszcze nakrycie stołu. Warto, by było odświętne. Mam kilka priorytetów w tej kwestii:

  1. Podstawą jest biały lub pastelowy obrus, wyprasowany, najlepiej jednolity. Na niego pójdą bieżniki lub podkładki. Nie lubię jak się za dużo dzieje, wolę minimalizm, dlatego jeśli obrus ma jakikolwiek wzór to już zastawa, serwetki muszą być gładkie. Kwiatki, paski, krata, kropki – tak, ale osobno i do białej zastawy. Masz obrus w paski? Nie dorzucaj do niego kropek i ozdobnych talerzy, postaw na klasykę a wszystko nabierze spójności i lekkości.
  2. Unikam wszelkiego rodzaju sztuczności. Nie znoszę sztucznych kwiatków, plastikowych bazi, błyszczących wstążeczek – wyglądają tandetnie i kojarzą mi się ze stroikami zanoszonymi na cmentarz. Po bazie warto się wybrać na spacer, z pewnością w okolicy coś wypatrzycie. Poza tym oferta naturalnych dekoracji na rynku i za oknem jest tak bogata, że grzechem byłoby z niej nie skorzystać na rzecz plastikowego szajsu.
  3. Stawiam na lniane, materiałowe serwetki. Papierowe są codzienne, a Święta są czasem wyjątkowym, więc dbam o wyjątkową oprawę. I cóż, że dzieci je zaraz ubrudzą! W Święta im wolno, poza tym dom to nie muzeum.
  4. Jeśli kwiaty to również tylko świeże: cięte bądź doniczkowe. Ale i z tymi nie ma co przesadzać. Decyduję się na jeden rodzaj i kolor. W tym roku będą to tulipany, białe z bladoróżowymi końcówkami.
  5. Wielkość dekoracji dobieram do wielkości stołu, żeby go optycznie nie obciążyć.
  6. Wybieram jedną dekorację przewodnią. Stawiam ją na środku lub z boku. Jak się w kilku miejscach na stole za dużo dzieje to zamiast gustownej dekoracji mamy coś, co nas przytłacza. Dołóżmy do tego nakrycie, ozdobne sztućce, talerze z jedzeniem i chaos niczym u cioci Krysi na imieninach mamy gwarantowany.
  7. Dekoracje nie mogą przeszkadzać w rozmowach i wspólnym biesiadowaniu. Jeśli zdarzyło Wam się rozmawiać zaglądając raz przez lewą, raz przez prawą stronę bukietu czy świecznika to wiecie o czym piszę 😉

Poniżej kilka zdjęć ze świątecznymi dekoracjami znalezionych w sieci:

dekoracje

 

dekoracje3

dekoracje4

dekoracje5

O tym, jak ciekawie ozdobić jajka, taras i parapet pisałam rok temu tutaj – klik! i tutaj – klik!

Dajcie znać, w jakich kolorach będzie Wasza tegoroczna Wielkanoc?



There are 8 comments

Add yours
  1. Arleta

    Mnie też przerażają osoby, które dobre kilka dni przed świętami szykują jedzenie, mi w tym roku przypadło przygotowanie babki, karpatki i ciasteczek (które będę robiła jutro z dziećmi) a ciasta w sobotę 🙂
    Pamiętam jak w tamtym roku pierwszy raz szykowałam Wigilię na kilkanaście osób – moje koleżanki były przerażone. Szybko im wyjaśniłam, że zadzwoniłam do kobiet z rodziny i zapytałam co maja ochotę przyszykować, -dzięki temu żadna z nas się nie narobiła i nikt w święta nie padał na pyszczek 😉
    Pogoda chyba dopisze – więc już nie mogę się doczekać spaceru nad jeziorem tuż po śniadaniu 🙂 Nie ma co kwitnąć przy stole, wiosna jet taka piękna 🙂
    Dekoracje już przyszykowałam – zapraszam do obejrzenia 🙂

  2. Marta K

    Dla mnie to totalnie bez sensu, na tydzień wcześniej ludzie latają do sklepów jak poparzeni, ich zakupy spokojnie starczyłyby na miesiąc dla standardowej rodziny. Pchanie się, krzyki, kłótnie, istne szaleństwo. Ja wolę w spokoju iść całą rodziną na spacer, pobyć ze sobą, pogadać. Upiekę jedno ciasto mniej, mieszkanie nie będzie błyszczeć jak z katalogu a sałatki nie zdążę zrobić? To trudno, świat od tego się nie zawali 🙂

  3. amelushka

    Ja w tym roku nic nie przygotowywałam na Wielkanoc, ponieważ wyjechaliśmy do moich rodziców. A moja mama należy właśnie do osób, które gotują i pieką dla całego pułku wojska, a potem narzekają, że są tak bardzo zmęczone, że się tak napracowały, a my tak mało zjedliśmy. Ach, denerwuje mnie takie podejście, ale niestety nie jestem w stanie jej zmienić.


Dodaj komentarz