Zakonnice odchodzą po cichu

IMG_5018

Pochodzę z bardzo religijnej rodziny. Jak byłam w szkole podstawowej moja mama prowadziła chrześcijańską księgarnię na tyłach której odbywały się lekcje religii i spotkania Ruchu Światło Życie, Odnowy w Duchu Świętym, a na kawę przychodzili księża i zakonnice. Z niektórymi mama się nawet przyjaźniła, zwykle były to siostry przygotowujące dzieci do Pierwszej Komunii. Już wtedy zauważałam różnicę między życiem księży a zakonnic. Siostry nie miały samochodów, poruszały się pieszo bądź rowerem. Księża jeździli wypasionymi furami. Siostry w największy upał czy nawet będąc w szpitalu nie mogły zdjąć welonu, księża często przychodzili „po cywilnemu”. Siostry nie miały kieszonkowego, księża wypłatę i mnóstwo innych ofiar od wiernych „na boku”.

Pamiętam też wiele dziewczyn przesiadujących tam u mamy w księgarni, śpiewających w scholi, jeżdżących na rekolekcje, głęboko uduchowionych. Przychodziły do nas do domu, przyjaźniły się, a docelowo zapraszały mamę na swoje śluby w zakonach. Niewiele z nich wytrwało. Jedna wyszła za mąż, urodziła dziecko a następnie odkryła, że jest lesbijką. Ta mnie najbardziej zszokowała. Współczułam jej myśląc, jak bardzo musiała być zagubiona i jak ciężką drogę przejść, ile siły w sobie znaleźć by się wreszcie odnaleźć, poczuć wewnętrzny spokój. Wyprowadziła się do większego miasta, tam mogła zostać anonimowa. Inna po wyjściu z zakonu związała się z byłym zakonnikiem. Jedynie kilka do dziś pozostało w zgrupowaniach sióstr.

Dlatego jak przeczytałam o premierze książki „Zakonnice odchodzą po cichu” postanowiłam ją zamówić, wybrałam ofertę empiku decydując się na eBook – klik! Marta Abramowicz, autorka, zebrała w niej wywiady z byłymi zakonnicami. Podobno co piąta osoba zna eks-zakonnicę. Zwróćcie uwagę, jak niewiele się o tym mówi. To taki delikatny „temat tabu”, którego nie warto roztrząsać? Już wręcz naturalny jest fakt, że ksiądz ma z jakąś kobietą dziecko, występuje bądź też zostaje wydalony z kościoła i zaczyna prowadzić normalne życie. Głośno o tym w prasie, telewizji. Zakonnice odchodzą zawsze po cichu, szeptem.. Dlaczego? Na to pytanie znajdziecie odpowiedź w tej książce. Wiele z Was mogą te wywiady zszokować, zniesmaczyć, ale jedno jest pewne – są prawdziwe, kosztowały autorkę wiele pracy, spotkań, próśb, bo opuszczające klasztor zakonnice zwykle nie chcą do przeszłości wracać, nie roztrząsają jej, trzymają tajemnicę głęboko w sercu.

Byłe zakonnice nikomu nie opowiadają o swoim życiu. Nie występują w telewizji. Powiedzieć złe słowo na zakon, to stanąć samotnie przeciw Kościołowi. Nie mówią znajomym ani rodzinie, bo ludzie nic nie rozumieją. Dla ludzi świat jest prosty: odeszła, bo na pewno w jakimś księdzu się zakochała. W ciążę z biskupem zaszła. Jak one tam bez chłopa wytrzymują? Chyba w czystości nie żyją? Byłe zakonnice nie mogą uwierzyć: O czym oni mówią? Jaki biskup? W zakonie walczy się o przetrwanie. Jaki ksiądz? Tam szuka się dawno zgubionego sensu. Jak wytłumaczyć, że chodzi o coś zupełnie innego?

W reportażu Marty Abramowicz znajdziecie odpowiedzi na te pytania. Dotąd nikt chyba tak otwarcie nie pisał o zakonnicach, a przynajmniej ja na tak mocną pozycję nie trafiłam. Wielu zaczynało, ale nie ukończyło swoich tekstów z uwagi na brak danych, hermetyczność klasztorów, a często brak wywiadów z byłymi zakonnicami. One nie chcą rozmawiać, więc wielki szacunek dla autorki, że jej się udało na wywiad aż 20 sióstr namówić.

Pozycja mocna, obnażająca polskie klasztory, ukazująca stosunek religii do kobiet, traktująca o bezwzględnym posłuszeństwie. Oczywiście napisana z perspektywy tych, które odeszły, ale i tak dająca do myślenia. Wyobrażacie sobie sytuację, że na zakup podpasek czy wizytę u ginekologa z powodów zdrowotnych (nie profilaktycznych) musicie mieć zgodę przełożonej i ona tej zgody Wam nie udzieli? 

Zachęcam do lektury i szczerze polecam Wam tę książkę!

IMG_5016

IMG_5018

Za zdjęcia dziękuję Rafałowi Ryzińskiemu – klik!



There are 7 comments

Add yours
  1. Ankaottak

    Czytałam reportaż na o pisaniu tej książki i juz wtedy nabrałam ochoty na hej lekturę. Po Twojej recenzji przeczytam ja na pewno. I też na Kindle’u 😉

  2. kasik1

    Podziwiam siostry zakonne za ich optymizm, pokorę i ciężką pracę. Rozumiem też, że nie każdy potrafi wytrwać w tej pokorze i surowych regułach. Jestem daleka od osądzania jakichkolwiek wyborów. Pozycja, jeśli tylko będzie daleka od skandalizowania, z pewnością warta uwagi 🙂 Chętnie przeczytam!

  3. Aga

    Równie dobrze można powiedzieć, że autorka ukrywa to, że pracowała dla Caritasu i zrobiła pierwsze w Polsce na taką skalę badania nad losami wychowanków domów dziecka, bo też tego w stopce nie ma. Nie wiem zresztą, jak miałaby się ukrywać skoro każdy może ją wygooglać w Wikipedii 😉 Niemniej jednak nie wiem, dlaczego to że ma partnerkę, która zresztą jest głęboko wierzącą katoliczką, miałoby ją dyskredytować? Dla mnie to wręcz bardziej przekonujące, bo pisze o wykluczonych, a wykluczenie poznała bardzo dobrze na sobie…


Dodaj komentarz