Zatrzymując czas

woman

2017. Nowe idzie. Matka skończy 35 lat. Dzieci 7, 5 i rok. Za szybko rośniesz, córeczko – powiedziałam dziś do najmłodszej, przy śniadaniu, gdy energicznie podkurczając nóżki sama wprawiła swój bujaczek w ruch. Dopiero na Ciebie czekaliśmy a Ty już znasz smak pierwszej marchewki, potrafisz śmiać się w głos i masz za sobą kilka cudnie przespanych nocy. Do tego nadal pachniesz dzidziusiem, a dzidziusie pachną obłędnie, najpiękniej na świecie. Chciałabym móc zatrzymać ten zapach jak najdłużej, chciałabym zatrzymać czas a jednocześnie wiem, że na to nowe należy się otworzyć i chłonąć je niczym gąbka wodę.

To będzie rok rzeczy pierwszych. Pierwsze kroki, pierwsze świadomie wypowiedziane „mama”, pierwszy wspólny urlop, który zaplanowałam już w czerwcu i na który regularnie odkładamy pieniądze. Będą pierwsze guzy, upadki, siniaki, błyskawicznie zacałowywane przez mamę, tatę i starszaki. Taką niespodziankę zrobiłaś nam swoim nadejściem, a teraz już cała nasza czwórka nie wyobraża sobie życia bez Ciebie.

Podobno każda ciąża odmładza. Przy mojej liczbie dzieci powinnam się więc chyba czuć jak nastolatka. Niestety lustro nie jest aż takie łaskawe. Może czas mu pogrozić i oficjalnie ogłosić zmianę lustra, jak się nie poprawi? 😉 Niektórzy czynią tak z wagą. Chowają na dno szafy dopóki franca nie zmieni zdania 😉 Dzieląc przedział między 30-stką a 40-stką w czwartym kwartale Nowego Roku zacznę mieć z górki do czterdziestki. Zamierzam zatem wytoczyć działa ciężkie i zacząć aktywniej walczyć. Lawiny siwych włosów się jeszcze nie doczekałam, a pierwsze trzy wbrew temu, co powszechnie się mówi, bezzwłocznie wyrwałam. Pojawiać się jednak zaczęły pierwsze zmarszczki a skóra bardziej elastyczna być nie zamierza. Kiedyś odbity na skórze podczas snu guzik znikał zanim dobrze otworzyłam oczy. Dziś idę do łazienki a on tam jest! Wymieniłam więc pościel na taką na zakładki i zamki 😉 Zrobiłam też szybki przegląd zasobów kosmetycznych, rozpisałam plan działania i nie oddam rękawic zbyt szybko. Wiem, że każdą zmarszczkę należy kochać, ale ja z tych, co wolą je wielbić na twarzach innych. O własną będę dbać, po cichu licząc, że mi włożony trud wynagrodzi i pozostanie gładka jak pupcia Hanci przez kolejne kilka(naście/dziesiąt) lat.

Co planuję?

  1. Wypijać codziennie minimum 2 litry wody. Tu chciałam od razu dopisać: ograniczyć kawę, ale zwątpiłam i nie napisałam. Ostatecznie wcale nie czuję potrzeby jej ograniczania, a nowy ekspres też temu nie sprzyja. Daję więc sobie jeszcze trochę się tą aromatyczną kawą z mlekiem nacieszyć, choć i zapas herbat mam w szafkach imponujący. Będę parzyć, będę pić.
  2. Zainwestować w dobry spray nawilżający. Taki wiecie, co to cudowną mgiełką zrasza skórę, przyjemnie pachnie i błyskawicznie wprawia w dobry nastrój. Kupię od razu dwa. Jeden postawię na biurku, drugi na szafce nocnej, by o nawilżaniu pamiętać. Nie mam w tej kwestii żadnego faworyta, więc jeśli macie jakieś sprawdzone specyfiki to podzielcie się wiedzą. Poczytam jeszcze o tym, może pokuszę się o wykonanie własnej kompozycji. Wiem, że latem i zimą, gdy dużo czasu spędzamy albo na słońcu albo w klimatyzowanych/ogrzewanych pomieszczeniach takie nawilżenie potrafi działać cuda.
  3. Ścierać się, znaczy peelingować, by zalegający martwy naskórek nie blokował działania kosmetyków. I tu mam problem, bo mój ukochany scrub wycofano. Szukam więc nowości: enzymatycznej do twarzy, mechanicznej do ciała. Namiętnie będę wykorzystywać fusy z kawy i wykonywać peeling kawowy. Przepis na niego znajdziesz tutaj – klik! Na ten enzymatyczny jednak na ten moment kompletnie nie mam pomysłu. Pomożecie? Niewtajemniczonym podpowiadam, że enzymatyczny złuszcza naskórek rozpuszczając go, mój faworyt to czynił dzięki kwasom owocowym.
  4. Kremować, balsamować, masować, szczypać i klepać. W tej kwestii od zawsze wierna jestem Oriflame i dobrze mi z tym. Okresowo (wiosną i jesienią) sięgam po produkty z wyższej półki wiekowej, by później wrócić do swojego przedziału. Cerę mam mieszaną, płytko unaczynioną, wrażliwą i niezbyt dobrze tolerującą eksperymenty. W tym roku na stałe wpiszę się też w grafik kosmetyczki, bo czuję, że to już ten czas. Inna kwestia, że taki wypad dobrze na psychikę matki robi, więc i Wam polecam. Fakt, trochę to będzie kosztować, ale jestem przekonana, że to dobra inwestycja. No i jak mąż zobaczy rachunki to może częściej będzie żonę masował! Oby tylko z tego masowania więcej dzieci nie było, bo tego mogłabym już psychicznie nie udźwignąć 😉
  5. Więcej się uśmiechać. Mniej martwić.

To chyba tyle w noworocznych kwestiach kosmetycznych. Ciekawa jestem Waszych patentów. Chwalcie się szybko, a ja popijając wodę poczytam. Jutro kolejny wpis i mega dawka tego, co mnie motywuje. Dziś jeszcze chciałam Ci droga Czytelniczko podziękować na to, że tu zaglądasz. Chcę abyś wiedziała, że jesteś dla mnie ważna. I jesteś piękna, a Nowy Rok może być takim, jakim go sama uczynisz. To Ty decydujesz, jaki będzie. Każdego dnia budzisz się, masz do dyspozycji nowe 24 godziny. Przeleżysz na kanapie, będziesz wpieprzać ciastka, czytać, tańczyć, słuchać muzyki, a może ćwiczyć? Dla mnie Nowy Rok zaczął się detoksem od internetu, porządkami i dążeniem do minimalizmu w otaczających nas przedmiotach. Wpływ na to trochę miały okoliczności, bo gościliśmy przez kilka dni przyjaciół, a ja z uwagi na szacunek do nich nie włączałam komputera. I co? I mój świat się z tego powodu nie zatrzymał, śmiem nawet twierdzić, że żyło mi się piękniej. Spróbuj tak czasem. Spróbuj smakować i celebrować życie off-line. Życzę Ci pomyślności w 2017r. i chwytania garściami przyjemnych wspomnień. Pozdrawiam noworocznie i wracam do życia, do garów, do treningu, moich szaf proszących o minimalizm, prania, sprzątania, szczęścia na bujaczku, przyjaciół po drugiej stronie słuchawki i wakacji, które od wczoraj planuję bardziej intensywnie niż zwykle, bo za oknem śnieg!

woman

Źródło zdjęcia: wallpaperup.com



There are 3 comments

Add yours
  1. Karolina Zalewska

    To ja tak może od końca.Też sobie zrobiłam mały detoks, będąc u rodziny. Wyjątkowo mi z nim było do twarzy, naprawdę. Polecam.
    Jeśli chodzi o kosmetyki… Z kremów polecam w zasadzie chyba wszystkie Olay. Też mam skórę nieznoszącą eksperymentów i to był strzał w 10. Ciągle mam, tak jak Ty, problem ze znalezieniem scrubu do ciała. Fajne peelingi, które ewentualnie zwracają moją uwagę składem i zapaszkiem, są na nieco za wysokiej półce cenowej.. 😉

  2. Zwykła Matka

    Podpinam się pod wszystkie Twoje pięć punktów, ale z kawy tez nie zrezygnuję 🙂 Poza tym właśnie wygrałam roczny zapas kapsułek do ekspresu to sie nie mogą zmarnować 🙂
    Mam córkę w wieku Twojego starszego dzieciątka, tylko ją jedną mam i doskonale rozumiem cię, że czas za szybko mija a dzieci za szybko dorastają 🙁


Dodaj komentarz