#takasytuacja
Niedziela. Matka się pindrzy w łazience. Wypadałoby zrobić maseczkę oczyszczającą, włosy i pedicure.
Co robię, aby było szybciej? Myję włosy, zawijam w turban. Nakładam maseczkę. Do miski z wodą wlewam płyn do kąpieli stóp, wchodzę do niej i stojąc z nogami w wodzie nakładam papiloty, uruchamiam suszenie. Suszenie w mojej wersji wygląda równie komicznie co maseczka. Stoję głową w dół by włosy uniosły się u nasady i wgniatam w nie śladowe ilości pianki. W tym czasie lecą mi maseczkowe minuty, a stopy są przygotowywane do pedicure. Zaoszczędzam czas.
Na to wszystko wchodzi Maciek. Patrzy na mnie jak na zjawisko i pyta:
– Mamo, co robisz?
– Kręcę włosy i moczę stopy synku.
Maciek: O rety..
Wychodzi.
Za chwilę wbiega Lenka i bez pytania radośnie krzyczy:
– Mamusiu, ja też chcę!
Przekonuję ją, że po wczorajszym „koszyczku” nie musi kręcić włosów, bo ma piękne fale. Z miską idzie mi gorzej, więc wychodzę, wlewam jej czystą wodę i płyn z Elsą. Siadam obok, ogarniam stopy, a młoda cieszy się, że moczy własne. Po chwili staje w rozkroku i mówi:
– Zobacz mama, nogi na szerokość bioder i mogę jeszcze robić przysiady!
Padłam 😀 Kobiety to są jednak multizadaniowe. Od urodzenia 😉
There are no comments
Add yours