Szczotka do włosów to w naszym domu wyjątkowo wrażliwy temat. Sama mam włosy kręcone, które żadnych grzebieni i szczotek nie tolerują. Myłam włosy, rozczesywałam je grzebieniem o bardzo szerokich ząbkach jeszcze na mokro i już nigdy potem aż do kolejnego mycia. W przeciwnym razie na głowie miałam nie loki a siano. Lenka niezbyt często oglądała zatem czeszącą się mamę i być może z tego właśnie powodu nie lubi się czesać. Kocha za to swoje włosy i cieszy się z ich długości, a mnie jako rozczesującą ta długość zaczęła przerażać. Rozpoczęłam więc intensywnie poszukiwania szczotki idealnej i wygląda na to, że znalazłam, dlatego dzielę się z Wami tą tajemną wiedzą, bo być może macie podobny problem i ucieszy Was nasze rozwiązanie.
Włosy Leny są cienkie, ale potwornie się plątają. Oczywiście stosujemy wszelkiego rodzaju odżywki, spraye i inne cuda wspomagające rozczesywanie, jednak niewiele one dają. Rozczesywanie włosów w naszym domu to płacz, moje trzęsące się ręce i modlitwa by horror się już zakończył. Ogarnąć włosowo moją Lenę potrafią za to Panie w przedszkolu, ale one z gatunku tych czarodziejek, którym dzieci pozwalają na więcej niż rodzicom. Mnie się na taki poziom wtajemniczenia nigdy nie udało wejść, dlatego podpytałam młodą, jaką szczotkę by chciała, aby czesanie stało się przyjemniejsze? Padło na różową, fioletową lub złotą. Miałam zatem chociaż bazę kolorystyczną, bo technicznie ta wypowiedź niewiele wniosła. Przeglądałam więc różne fora, podpytywałam fryzjerki i inne mamy, uwzględniłam ich sugestie i zdecydowałam się na szczotkę Michel Mercier dla dzieci – klik! dostępną w sieci Douglas. Spodobał mi się jej wygląd i jakość. Lenkę zachwycił kolor i z radością wyjęła szczotkę z opakowania, a to już pierwszy krok do sukcesu – pomyślałam. Czesanie stało się przyjemnością, na dodatek nowa, kolorowa szczotka tak spodobała się koleżankom, że i ich mamy dokonały zakupu. Póki co żadna nie marudzi, więc zakładam, że zakupy udane 🙂 Szczotek do wyboru macie piętnaście, są i dla dzieci i dla dorosłych. Osobiście uczestniczyłam w testach trzech modeli. Wspomniany, Lenkowy Kids/Girl, drugi podróżny model Travel do włosów grubych oraz model z antypoślizgową rączką Anti Slip do włosów cienkich bo moje włosy mimo, że objętościowo wyglądają na grube to w rzeczywistości są jednak cienkie. Poniżej znajdziecie kilka słów o testowanych szczotkach oraz fotorelację autorstwa Fotogru Rafał Ryziński – klik! za którą serdecznie dziękuję, bo modelki do najwdzięczniejszych nie należały 🙂
Model Travel do włosów grubych dostała od nas w prezencie Marta – córka mojej koleżanki, która ma włosów tyle, że mogłaby ze trzy głowy obdzielić. Jej włosy nie tylko sięgają pasa, ale mają tendencję do puszenia się i elektryzowania, co również nie uatrakcyjnia czesania. Marta ma już 10lat, jest dużą, samodzielną dziewczynką, ale w kwestii rozczesania włosów np. po treningu akrobatycznym czy kąpieli musiała prosić mamę. Ze szczotką Michel Mercier radzi sobie sama, więc ja uznaję to za sukces godny rekomendacji. Szczotka ma fajne opakowanie, z powodzeniem można ją zabierać do szkoły, w podróż czy na basen. Podobno lubi podróżować i została mile przyjętym prezentem 🙂
Model Anti Slip idealnie sprawdza się w przypadku osób, które tak jak ja preferują rozczesywanie na mokro, pod prysznicem. Szczotka jest duża wizualnie i świetnie radzi sobie z cienkimi włosami do których została stworzona. Fajny design sprawia, że ładnie prezentuje się w łazience.
Trzy testowane szczotki prezentują się tak:
Jeśli o wyglądzie mowa to kusi mnie jeszcze zakup szczotki Classic – klik! która zgodnie z obietnicą producenta redukuje łamliwość i wypadanie włosów. Może się więc okazać, że będzie moją przyjaciółką po porodzie 😉
Cały wybór szczotek znajdziecie tu – klik! Dajcie też proszę znać, jakie szczotki Wy macie, lubicie i polecacie?
córka ma tangle teezer idealnie się na jej włosach sprawdza. Mi po wersji mini elektryzują się włosy, jednak zwykła wersja nawet dla mnie jest ok.