Jak realizować cele i spełniać marzenia?

motywacja

Często pytacie o źródło motywacji tak, jakbym ja miała go nadmiar albo biło w moim ogrodzie magiczne źródełko z którego wiadrami czerpię każdego dnia 😉 Zauważyłam, że szukacie tej motywacji w internecie, na forach i grupach tematycznych. I ja tak robiłam a dziś twierdzę, że był to błąd. Dlaczego tak uważam i gdzie ostatecznie znajduję motywację? Jak ją ugryźć na siedem sposobów, by ostatecznie mieć, utrzymywać i latać? O tym w dzisiejszym wpisie. Parz herbatę, usiądź wygodnie, rozgość się.. Zapraszam do lektury!

Motywacja to stan w którym jesteś gotowa do postawienia pierwszego kroku. Tak, celowo piszę pierwszego, bo każdy następny jakoś tak naturalnie jakby sam się stawia, a rozpędzony mechanizm ciężko zastopować i działa, kręci się, jedzie, rusza. Czujesz to? Śmiem więc twierdzić, że najtrudniejszy jest zawsze pierwszy krok. W życiu, w sporcie, w byciu mamą również, w byciu fit mamuśką na 100%.

Motywacji nigdzie nie kupisz, nie wypatrzysz, od nikogo nie pożyczysz. Musisz ją odnaleźć w sobie. I każdy ją ma, z tą różnicą, że jedni na wyższym, inni na niższym poziomie. To, jak wysoko stawiasz sobie poprzeczkę i jakie masz względem życia oczekiwania to również Twoja decyzja. Możesz marzyć o rzeczach wielkich i nigdy nic w tym kierunku nie zrobić. Możesz to swoje życie przespać, pozwolić innym, by narzucali Ci rytm i decydowali o kierunku w którym podążasz. Możesz być sama motorem napędowym dla innych. Możesz wszystko, jeśli tylko zapragniesz i choć brzmi to na pozór absurdalnie ja w to wierzę i mnie się to sprawdza. A Ty masz okazję się uśmiechnąć pod nosem albo spróbować.

Po pierwsze: zaplanuj.

Tak, wiem, wszędzie teraz te plany, plannery, kalendarze, a Ty do nich jak do jeża. Że niby po co? Że bez sensu! Że wiesz lepiej i skoro do tej pory żyłaś bez planu to po co sobie nim głowę zawracać? Pomyśl więc, dokąd Cię to życie bez planu zaprowadziło? Czy jesteś dokładnie w tym punkcie w którym chcesz się znajdować, czy może masz apetyt na więcej? Masz mieszkanie w bloku a marzysz o domu z ogródkiem? Też tak miałam, z tą różnicą, że mieszkanie nie było moje a wynajmowane 😉 Zrobiłam mapę marzeń, umieściłam na pulpicie jako zdjęcie w tle, a następnie rozpisałam działania i nadałam im priorytety. I wiesz co? Wszystko, dosłownie wszystko co tam umieściłam się spełniło, poza kaloryferem na brzuchu, a był i dom i pies i samochód z salonu.

Po drugie: zastanów się po co i dla kogo to robisz.

Dlaczego chcesz tych zmian? Jak się poczujesz, gdy osiągniesz cel? Ile bliskich osób na tym skorzysta? I czy oby jedyną motywacją dla Ciebie nie jest ktoś inny? Powinnaś siebie stawiać na pierwszym miejscu, bo nikt iny tego za Ciebie nie zrobi, a jak zawalisz podstawy to nie znajdziesz w sobie siły na rzeczy wielkie.

Po trzecie: zapisz to.

Zapisz albo narysuj. Możesz też wyciąć z gazet, wydrukować z internetu. Ważne by to Twoje oczekiwanie miało nadany obraz. Jeśli planujesz to zapisuj swoje plany w wersji już dokonanej i jak najbardziej szczegółowej, czyli nie w formie „marzę o nowym samochodzie” a raczej „jest 31 grudnia 2017 roku, ja XXX jestem posiadaczką XXX w kolorze XXX, XXX wnętrzu i XXX wyposażeniu”. Jeszcze lepiej jakbyś marząc o tym aucie wybrała się do salonu i umówiła na jazdę testową. Wtedy poziom motywacji wzrośnie o kolejne kilka procent.

Po czwarte: powieś w widocznym miejscu.

Jeśli dużo czasu spędzasz przy komputerze to spróbuj mojego pomysłu i ustaw obraz jako tło pulpitu w komputerze, komórce albo zwyczajnie powieś na lodówce czy lustrze 😉 Gdzieś kiedyś czytałam, że jeden z obecnych multimilionerów zanim stał się bogaty stworzył własny banknot o nominale miliona dolarów, wydrukował i powiesił na suficie. Spał na plecach i dzięki temu pierwsze, co widział każdego ranka po otworzeniu oczu to była ta kasa. Przypominało mu to o jego celach i pomagało w szybszym wstawaniu z łóżka. Generalnie warto wstawać wcześniej, nie jest to może jedynym wyznacznikiem sukcesu, ale znacznie w nim pomaga. Może warto zaryzykować i wdrożyć w życie pomysł by przez jakiś ściśle określony czas wschodzące słońce nie zastawało Cię w łóżku. Taka moja luźna propozycja, która właśnie wpadła mi do głowy i z która postaram się zmierzyć jeszcze w styczniu. Dołączysz?

Po piąte: notuj sukcesy.

Odchudzasz się? Rób zdjęcia, wskakuj na wagę, bierz w ruch centymetr i prowadź notatnik. Czyń tak z każdym swoim celem, bo każdy dzień to kolejny krok, który Cię do niego zbliża lub cenna lekcja, którą odbierasz od życia. Czasem nawet przez myśl Ci ie przejdzie, że nowo napotkana osoba może się stać motorem do zmian w Twoim życiu, siłą napędową, inspiracją. Może się też okazać kompletnym nieporozumieniem. Wtedy już wiesz, jakich ludzi i rozmów unikać. Zyskałaś doświadczenie. Zapisz sobie wynikające z niego wnioski. Pamiętaj, że za każdy sukces trzeba zapłacić. Czasem rezygnacją z ulubionych rzeczy, czasem potem, łzami, zaangażowaniem, deficytem snu lub ograniczeniem spotkań towarzyskich. Niczego od życia nie dostaniesz za darmo.

Po szóste: celebruj.

Ustal sobie, co Cię motywuje i każdy kolejny krok we właściwym kierunku celebruj sama, z bliskimi bądź z ludźmi, którzy wraz z Tobą ten sukces tworzą. Jeśli cieszą Cię zakupy, określ sumę, jaką wydasz w momencie osiągnięcia danego etapu i kup sobie tą wymarzoną kieckę, buty czy zaszalej w klubie albo na wyjeździe. Oczywiście wszystko w ramach określonego budżetu i proporcjonalnie do wykonanych zadań.

Po siódme: aktualizuj.

Raz na kwartał spójrz na swoją listę i sprawdź, czy przypadkiem nic się nie zmieniło, bo nagle może się okazać, że część z marzeń przestała być aktualna. Być może zaplanowałaś coś, co w danym momencie Twojego życia jest kompletnie nierealne. Ciężko choćby o kaloryfer na brzuchu ciężarnej. Stwórz listę a nowo, nadaj nowe priorytety i skup się najpierw na trzech obszarach nad którymi będziesz pracować. A później na kolejnych trzech i jeszcze trzech i jeszcze.. Nie da się zjeść słonia na raz w jeden dzień, ale małymi łyżkami w określonym czasie już podobno można 😉

Nie bój się wielkich marzeń. Sięgnij pamięcią wstecz i przypomnij, jak olbrzymie marzenia miałaś będąc dzieckiem? Jak chciałaś żyć? Jak wyglądać? Co się stało później? Czego Ci zabrakło? Kto te piękne marzenia zabił, czy boleśnie zweryfikował? Pal licho, jeśli zrobiłaś to sama, gorzej, gdy pozwoliłaś na to innym. Może partner, rodzice, może szef.. Komu dałaś na to przyzwolenie? Sama wiesz o tym najlepiej. W kwestii wyglądu na bank pofolgowałaś sobie osobiście, ostatecznie nikt Ci tych ciastek do buzi na siłę nie pchał 😉

Życzę Ci realizacji wszelkich planów, częstych aktualizacji i sięgania po lepsze każdego dnia. Apetyt w miarę jedzenia rośnie, więc i Twoje oczekiwania względem życia staną się bardziej wygórowane. To dobre zjawisko, bo daje możliwości rozwoju, kreuje nowe marzenia i sprawia, że stajesz się lepszym człowiekiem. Najgorsze, co możesz ze swoim życiem zrobić to zgodzić się na przeciętność. Nie czyń tego nigdy, wszak jesteś wyjątkowa! Nie porównuj się też z innymi, bo nigdy nie wiesz w jakich butach chodzą i w jakim dokładnie momencie życia się znajdują. Być może coś na czym Tobie zależy mają opanowane do perfekcji, ale kuleje u nich milion innych rzeczy o których nie masz pojęcia. Znam takich, co mają złote klamki w domach i pięćdziesiąt pokoi, a nie mają szczęścia w miłości, bądź nie mogą mieć dzieci. Znam i tych, którym na nic się przydały najwyższe stanowiska w korporacjach w obliczu raka, czy innej strasznej choroby. Każdy ma też inne marzenia, inne priorytety, dlatego bądź sobą a najlepiej staraj się być najlepszą wersją siebie na jaką Cię stać każdego dnia.

Pomyślności w 2017!

Business Zoom

Źródło zdjęć: huffingtonpost.com



There is 1 comment

Add yours

Dodaj komentarz