W życiu bywa różnie. Sama przed pojawieniem się Lenki na świecie podejmowałam się pracy za granicą. Mogłam dzięki temu być niezależna, nauczyć się języka i zwiedzać ciekawe miejsca. Ciąża zweryfikowała mocno mój styl życia i życie na tzw. dwa domy. Zdecydowaliśmy się z eM. zamieszkać na stałe w Polsce i od tego czasu praktycznie się nie rozstajemy, nie licząc epizodów związanych z delegacjami, które nigdy nie trwają dłużej niż dwa dni.
Znam jednak rodziców, których partnerzy dla poprawienia sytuacji ekonomicznej rodziny, zdecydowali się pracować za granicą. Nie ma tragedii, jeśli ta praca jest sezonowa lub gdy rodzina wybiera się w komplecie, by zamieszkać w okolicy nowego miejsca pracy. Gorzej, jeśli jeden z rodziców większość czasu spędza poza domem, a drugi wciela się w rolę i ojca i matki. Bywa, że ludzie nadają tej pracy jakiś cel. Taka sytuacja ma miejsce wówczas, gdy w grę wchodzi awans, rozwój, nabranie doświadczenia. Są i tacy, których jedynym celem jest zbiórka pieniędzy na samochód, spłatę długów, remont, czy zakup mieszkania. Do rodzinnych tragedii dochodzi, gdy się w tym zapędzą i nie potrafią powiedzieć dość, gdy na szali pieniądze-rodzina wygrywa „euro”, bo ciągle jest coś nowego do kupienia, wyremontowania, zapłacenia, więc przeciągają swój pobyt latami, czyniąc ze swoich dzieci eurosieroty.
Eurosieroctwo to nic innego jak skutek migracji zarobkowej w kraju i za granicą, bo z punktu widzenia dziecka to, czy nieobecny w jego życiu rodzic jest na drugim końcu Polski, czy za granicami kraju nie ma większego znaczenia. Migracja ta niesie za sobą nieodwracalne i negatywne skutki zwłaszcza dla dzieci w okresie poniemowlęcym i przedszkolnym, dotyczy już co piątego dziecka w Polsce. Wśród skutków psychologicznych mamy w tym przypadku do czynienia z niezaspokojeniem potrzeb miłości, przynależności, bezpieczeństwa czy bliskości. Dodatkowo dochodzą tu skutki pedagogiczne, z którymi często zmagają się osierocone dzieci. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że dla prawidłowego rozwoju dziecka potrzebni są w każdej rodzinie tak samo ojciec, jak i matka. Każdy z rodziców w odmienny sposób opiekuje się dzieckiem, ma wobec niego inne wymagania, bawi się w inne zabawy, inaczej okazuje też bliskość i czułość. Taki układ daje dziecku możliwość poznania różnorodności świata i ludzi. Bez mamy albo bez taty, tych puzzli nie mamy szansy ułożyć.
Na wyjazdach poza dziećmi cierpią również związki, bo nie oszukujmy się, nie da się budować na odległość bliskich, intymnych relacji. Zastanawiałaś się czasem, co byś zrobiła będąc w takiej sytuacji? Jako półsierota (mój tato zmarł, gdy miałam 5 lat) wiem, jakie konsekwencje spotykają dziecko, którego tata jest nieobecny w jego życiu i jaką cenę się za to płaci. Jestem zatem przekonana, że gdybyśmy gdziekolwiek mieli wyjeżdżać to tylko razem, pełną rodziną.
Za czym tak pędzisz?
Aktualnie wiele rodzin wciąż za czymś goni, a jak już to nawet złapie to nie daje sobie szansy się nacieszyć sukcesem, bo tuż za rogiem czeka nowy cel. Sąsiad zmienił samochód na nowy to i nam podobny pomysł świta w głowie. Koleżanka z pracy wprowadziła się do nowego domu, więc robimy dobrą minę do złej gry na parapetówce. Uczucia, które nam wtedy towarzyszą to zawiść i zazdrość. Porównujemy się do innych i ten bilans wiecznie wychodzi na naszą niekorzyść. A gdyby tak każdy nowy dzień zaczynać od sesji wdzięczności? Bo może i mamy starego opla, ale za to tym oplem mąż codziennie wraca z pracy, całuje nas na powitanie, bierze na ręce dzieci i podrzuca wysoko do sufitu, podczas gdy one radośnie piszczą z zachwytu. Być może nasze mieszkanie nie jest zbyt wielkie i wymaga remontu, ale wypełnia je miłość od sufitu do podłogi, pachnie w nim świeżym chlebem a my na tym niewielkim metrażu jesteśmy bliżej siebie i mamy więcej okazji do tego, by się przytulać. Wiele rzeczy za którymi pędzimy da tylko chwilową, pozorną radość. Jeśli nie kupimy ich teraz to może uda się nam za kilka lat, natomiast czasu nigdy nie będziemy mogli cofnąć, nikt za nas nie będzie klaskać na zawodach sportowych syna, czy przedstawieniu przedszkolnym córki.
Negatywne konsekwencje psychologiczne
Nieobecność rodzica niesie za sobą konsekwencje nad którymi warto się zastanowić. Czy ten remont, samochód lub dom są warte długotrwałej rozłąki? Jakie wartości dzięki temu odkładamy na półkę? Jaką cenę przyjdzie zapłacić nam i naszym dzieciom? Czy jest jakaś czarna strona dodatkowych pieniędzy w domowym budżecie?
Nie ma dokładnych danych dotyczących tego, jak wielu rodziców pracuje za granicą, gdyż większość ludzi to zwyczajnie ukrywa. Część samorządów prowadziło na ten temat spisy, angażując pracowników opieki społecznej lub studentów. Skalę zjawiska zauważają natomiast nauczyciele szkolni i oni potwierdzają, że problem jest ogromny. Dzieci zwane eurosierotami nigdy nie mają pełnej obsady na widowni, gdy wystawiają dla rodziców Jasełka, biorą udział w konkursie recytatorskim, czy przeglądzie piosenki. Ich rodziców nie widać na zebraniach szkolnych, piknikach z okazji Dnia Dziecka, czy rajdach rowerowych organizowanych dla całych rodzin. Prawdą jest, że rozłąka z którymkolwiek z rodziców mocno zarysowuje się na psychice dziecka. Naturalnie, są dzieci, które znoszą ją lepiej, ale są i takie dla których kończy się to zamknięciem w sobie, brakiem zaufania, nieumiejętnością nawiązywania relacji z rówieśnikami, a nawet agresją, otyłością czy nałogami, które mają zrekompensować stratę.
Zachowanie dzieci w rodzinach imigrantów zarobkowych jest najczęściej typowe dla dzieci niedostosowanych społecznie w rodzinach dysfunkcjonalnych. Dzieci bardzo przeżywają brak obecności rodziców w najważniejszym dla nich okresie rozwoju. W okresie dorastania potrzebują nadzwyczaj bliskiego kontaktu z najbliższymi im osobami, potrzebują poczucia komfortu psychicznego, bezpieczeństwa, miłości i bliskości. Brak tych uczuć prowadzi do zmiany zachowania dziecka.
Patologie eurosieroctwa /fragment/
Irracjonalne poczucie winy
Dzieci mają też bardzo duże skłonności do irracjonalnego poczucia winy. Dzieje się tak dlatego, że dorośli nie postrzegają ich za istoty wrażliwe, czy troszczące się o bliskich. Tymczasem dziecko widząc kłócących się rodziców, bardzo często uważa siebie jako przedmiot sporów. Tak samo jest z wyjazdami. Często dzieci myślą, że rodzice wyjeżdżają, by zarobić na ich lepszy start, studia, czy pasję albo, że nie były wystarczająco grzeczne/dobre i to spowodowało wyjazd. Każde z nich zapytane o tą sytuację, rozłąkę i cenę, jaką za to płaci stwierdza, że wolałoby mieć mniej, ale być bliżej taty i mamy, wolałoby mieć rodzinę w komplecie.
Często fakt, że jeden z rodziców nie jest na stałe obecny w życiu dziecka, sprawia iż ma pretensje o złe wychowanie potomka i obwinia za to partnera. Rodzice nie szukają winy w sobie i swojej nieobecności, ponieważ uważają, że to przecież oni ponoszą wysoką cenę pracując daleko od domu, utrzymując rodzinę, spłacając kredyt i łożąc na współmałżonka. Samotnie pozostawiona matka często nie jest w stanie sprostać wyzwaniu, pełnić rolę obojga rodziców, samodzielnie dbać o dom, dzieci, ich transport do i ze szkoły, czy przedszkola oraz zapewnienie im możliwości rozwoju. Za każdym razem coś się dzieje kosztem czegoś. Dzieci natomiast są doskonałymi obserwatorami interpretującymi zachowania rodziców na swoją niekorzyść. Poczucie winy dziecka jest wzmacniane przez troskę o rodziców. Dziecko widząc, że mama jest smutna, próbuje coś zrobić, by ją rozweselić, wesprzeć. Tym samym bierze na siebie takie obciążenia, jak odpowiedzialność za nastroje i sytuację rodzinną na którą nie ma przecież wpływu.
Szybkie i odległe konsekwencje rozłąki spowodowanej wyjazdem
Cena, jaką płaci dziecko, którego rodzic wyjechał i pracuje daleko jest olbrzymia. Część konsekwencji zauważymy automatycznie, ale są i takie, które zostają jakby odłożone w czasie. Jeśli jesteśmy zatem w takiej sytuacji, warto regularnie orientować się w sytuacji szkolnej i domowej dziecka, zwracać uwagę na jego relacje z rówieśnikami, stany emocjonalne (niepokój, nerwowość, lęk, depresja) i poczucie własnej wartości, które u eurosierot mocno kuleje. Musisz też wiedzieć, że Twoje dziecko z uwagi na sytuację rodzinną zupełnie inaczej interpretuje zwykłe koleżeńskie sprzeczki, odmienne zdanie, czy chwilowe rozłąki, traktując je jako odrzucenie. To w konsekwencji mocno zaburza i utrudnia relacje z rówieśnikami, przekłada się także na późniejsze relacje w życiu osobistym, czy pracy.
Dzieci, które doświadczyły rozłąki z rodzicem mogą chcieć bardzo szybko założyć własną rodzinę, by podreperować tym samym poczucie własnej wartości. W związkach bywają nie do zniesienia, ponieważ zaborczo oczekują dowodów miłości i zaangażowania, źle znoszą drobne zaniedbania partnera i panicznie boją się odrzucenia. Części z nich w ogóle nie udaje się wejść w jakikolwiek związek, gdyż tak bardzo nie chcą być po raz kolejny porzuceni, że stają się „patologicznie niezależni”.
O czym musisz pamiętać będąc rodzicem, który wyjeżdża
Warto zadbać o to, by Wasze rozstanie nie było traumatyczne i odpowiednio przygotować dziecko do rozłąki. Należy mu wytłumaczyć, że to nie ono jest przyczyną Twojego wyjazdu i podawać realne daty kolejnego spotkania. Powiedz, że Ty także tęsknisz i czekasz na ponowne spotkanie, że je kochasz i że nie jest Ci obojętne. Nigdy nie staraj się ukrywać momentu wyjazdu przed dzieckiem, gdyż niesie to jeszcze gorsze skutki i buduje w dziecku silne poczucie lęku. Zawsze pamiętaj o pożegnaniu się przed wyjazdem, dbaj o relacje będąc daleko, pamiętaj o ważnych datach, staraj się często rozmawiać i mówić otwarcie o uczuciach. Skracaj okresy rozłąki do minimum a jeśli to tylko możliwe zadbaj o to, by wyjeżdżając zabrać rodzinę ze sobą choćby na koniec świata.
Wygaśnięcie relacji małżeńskich
Okazuje się, że aspekt finansowy nie jest jedynym dla którego ludzie decydują się np. na pracę w Holandii korzystając z bogatego wachlarza możliwości, jakie zapewnia firma Jobxion.pl zapewniająca legalne zatrudnienie. Podkreśliłam słowo legalne, ponieważ jako odpowiedzialny rodzic wyłącznie na takie powinniśmy się decydować, jeśli już musimy wyjechać. Część z małżeństw traktuje jednak wyjazd jako lek na całe zło albo próbę przetrwania. Uważają, że jeśli zmniejszą się ich problemy finansowe to łatwiej będzie się dogadać w związku. Myślą, że wyjazd dobrze im zrobi, bo da szansę pobycia z daleka od siebie, sprawdzenia, czy wciąż kochają, czy tęsknią i pragną partnera tak jak to było w lepszych czasach ich związku.
Niestety każda rozłąka sprawia, że zamiast się do siebie zbliżyć, jedynie poluźniamy więzi. Każda jest też okazją do zdrady, bo przecież tak samo mężczyzna jak i kobieta w sile wieku odczuwają popęd seksualny i wstrzemięźliwość trwająca po kilka miesięcy nie służy ani zdrowiu współmałżonka ani jego małżeństwu.
Współmałżonkowie żyjąc na odległość nie mają możliwości podejmowania otwarcie trudnych spraw, nie jest im dane uczyć się komunikacji interpersonalnej, dopasowywania się do siebie w codziennych sytuacjach, mówienia o swoich potrzebach, czy rozwiązywania konfliktów.
Badania interdyscyplinarne pokazują też, że długoterminowe wyjazdy jednego z partnerów najczęściej kończą się rozwodem. Z powodu migracji zarobkowej rozpada się aktualnie co trzecie polskie małżeństwo.
A Ty, czy zdecydowałabyś się na długą rozłąkę z dzieckiem? Gdyby Twój partner musiał wyjechać, spakowałabyś walizki i pojechała wraz z nim, czy została w Polsce?
Źródło zdjęcia: rd.com Źródło grafiki głównej: elal.com
Spakowałabym walizki i wyjechała z całą rodziną
Mój mąż wyjechał na rok gdy Alex był malutki. Nic dobrego!
Bardzo ciężki dla mnie temat i mam nadzieję, że ani ja, ani nikt z mojej rodziny nie będzie musiał się z nim zmierzyć. Obecnie wśród moich znajomych zaobserwowałam tendencję wzrostową jeśli chodzi o wyjazdy za granicą. Zwykle jest tak jak piszesz, zaczyna się od uzbierania pieniędzy na ślub, remont, zakup samochodu. Nie ma w tym nic złego, jeśli są to młodzi ludzie, para, która i tak nie ma nic do stracenia i traktuje to jako przygodę czy nowe doświadczenie. Problem pojawia się wtedy, gdy wyjeżdża współmałżonek/współmałżonka, a wyjazd pomimo ustalonej granicy czasowej, przesuwa się w nieskończoność 🙁
Sama wychowałam się bez ojca, mimo iż byłam nastolatką, a tata wracaj na weekendy to było dla mnie okropne. Szczególne piętno odcisnęło się na relacjach z mamą. Obiecałam sobie nigdy nie dopuścić do takiej sytuacji w mojej rodzinie
Niestety moim zdaniem artykuł nie przedstawia wogóle prawdy o eurosieroctwie. Sama mam męża który pracuje już jakiś czas za granicą i pisanie że wyjechał za granicę bo zazdrościliśmy komuś domu jest śmieszne! A co jeśli młodzi nic nie dostają od rodziców ani mieszkania ani pieniędzy na nowy start a jak pojawią się wnuki to nie mają chęci się nimi zająć? nasze dziecko chorowało non stop do 5 roku życia przez co straciłam 2 prace , dziadki nie pomogą a pracodawcy nie chcą pracowników co ciagle biorą l4 na dziecko. Co jeśli dziecko jest chore ? musisz wydać dużo piniędzy na leki i prywatnych lekarzy bo na nfz sa kolejki kilumiesięczne? Kupiliśmy kawalerke na kredyt i maż przychodził po nocce do domu i gdzie miał ja odespać jak dzieci w domu hałasują a tylko 1 pokoj? wcale nie zacieśnia więzi stłoczenie się na 36 metrach kwadratowych jak każdy cche robić cos innego a tu się nie da?Mąż gdy pracował w Polsce musiał robić na 2 zmiany i w wekend nawet siły nie miał pobawić się z dziećmi a teraz przyjeżdza na wekend stęskniony, i ma calą sobotę i niedziele tylko dla nas.Myslę że poświeca on więcej czasu naszemu dziecku niż niektórzy tatusiowie którzy niby sa w domu ale siedzą przed tw caly dzien i piją piwo.
” Niestety każda rozłąka sprawia, że zamiast się do siebie zbliżyć, jedynie poluźniamy więzi. Każda jest też okazją do zdrady, bo przecież tak samo mężczyzna jak i kobieta w sile wieku odczuwają popęd seksualny i wstrzemięźliwość trwająca po kilka miesięcy nie służy ani zdrowiu współmałżonka ani jego małżeństwu.” Absolutnie jest to nie prawdą jesli ktoś ma zdradzić zrobi to nawet gdy pracuje w Polsce, to trzeba byc po prostu takim typem człowieka żeby zdradzić,A rozłąka może też nas do siebie zbliżyć gdy zobaczymy jak brakuje nam bliskiej osoby wtedy naprawde okazuje się co jest w życiu ważne i gdy jesteśmy razem nie tracimy czasu na kłótnie i głupoty. A co jeśli kobieta jest w zagrożonej ciązy plus połóg i tez przez kilka miesięcy nie ma współżycia to rozumiem że też partner zdradzi???
Moim zdaniem artykuł tendencyjny i nie przedstawiający wogóle faktów tylko mity powtarzane właśnie przez wszystkich zazdrośników którzy myślą że jak ktoś pracuje za granicą to sra pieniędzmi.
Daga, ile ludzi tyle historii. My też startowaliśmy bez wsparcia i udało nam się z trójką dzieci trzymać razem. Pracować można z domu, wielu pracodawców teraz a to pozwala szczególnie młodym matkom. I faktycznie też uważam, że jak ktoś ma zdradzić to to zrobi z sąsiadką zza ściany ale jednak badania i statystyki pokazują pewną prawdę, której nie zaprzeczysz i która wg mnie nie podlega dyskusji. Artykuł to mój punkt widzenia i siedzenia, bo blog to moja przestrzeń. Cieszę się jednak, że podzieliłaś się z nami swoją historią i mam nadzieję, że Wam rozłąka będzie służyć, jako małżeństwu i rodzicom. Dla mnie jest ona nie do pomyślenia. Spakowałabym dzieci, walizki, kawalerkę wynajęła choćby na najem krótkoterminowy i wyjechała wraz z mężem za granicę. Ty w inny sposób podeszłaś do tematu i ja tego nie neguję, ale tez nie pochwalam.
Nie mam takich doświadczeń ale domyślam się, że to bardzo trudna sytuacja
Szeroko rozumiane eurosieroctwo to duży problem. Pracuję w szkole i widzę jak wiele dzieciaków wychowywanych jest przez jednego rodzica, bo drugi pracuje na „zachodzie”. Nie należą też do odosobnionych przypadków dzieci wychowywane przez dziadków, bo oboje rodziców wyjechało za pracą. To negatywnie odbija się na dzieciach, które mają problemy z nawiązywaniu najprostszych relacji międzyludzkich.