Zakładam, że i Wy lepiej się czujecie w uporządkowanych, którego elementami są rzeczy bliskie Waszemu sercu. Logiczne, że ile ludzi, tyle gustów, ale większość badań stanowi o tym, że bałagan nie sprzyja kreatywności, a raczej nas rozprasza i kieruje myśli na inne tory. Myślę, że podobnie rzecz się ma w przypadku szkoły i nauki. Jako mama dwójki uczniów szkoły podstawowej, co roku staram się pomóc im w zminimalizowaniu rzeczy w strefach nauki, przygotowaniu pokoi i skompletowaniu wyprawki w ich stylu. Tak, dobrze czytasz! To, że sama kocham biel, pastele i szarości, wcale nie oznacza, że zamierzam przenieść moje zamiłowania do świata moich dzieci. Wręcz przeciwnie! Pozwalam im zaszaleć i wybrać rzeczy, które sprawią, że nauka będzie przyjemniejsza.
Od czego zaczynamy kompletowanie wyprawki?
Każde z dzieci robi przegląd rzeczy, które posiada i decyduje o co ją uzupełnić. Bazą naszej listy zakupów jest lista opublikowana przez szkołę:
- Piórnik z wyposażeniem (pióro, ołówek, kredki, flamastry, gumka, temperówka, linijka).
- Nożyczki.
- Klej do papieru oraz klej w płynie typu Magic.
- Zeszyt w wąską linię 16 kartkowy – 1 szt. w kratkę 16 kartkowy – 1 szt., dowolny brudnopis – może być grubszy.
- Zeszyt do korespondencji (32 kartkowy w kratkę).
- Blok rysunkowy biały A4 – 1 sztuka.
- Blok rysunkowy A3 – 1 sztuka
- Blok techniczny kolorowy – 2 szt.
- Blok techniczny biały – 2 szt.
- Papier kolorowy.
- Plastelina – 2 szt.
- Farby plakatowe + pojemnik na wodę, pędzle w 2 rozmiarach (mały i duży).
- Paczka papieru ksero.
- Strój gimnastyczny – biała koszulka, granatowe spodenki, obuwie sportowe (tenisówki, trampki bądź adidasy – biała podeszwa).
- Obuwie zmienne.
Kiedy nasze listy są już gotowe, wybieramy się na zakupy. Świetne jest to, że duże sieci sklepów pozwalają nam oszczędzić czas i oferują w okresie wakacji w zasadzie wszystkie z potrzebnych produktów. Marketowe produkty cechuje to, że uwzględniają aktualne trendy. Znajdziecie tam zeszyty z ulubionymi bohaterami Waszych dzieci, pachnące flamastry i gumki, kleje z brokatem, czyli wszystko to, o czym ja osobiście marzyłam będąc małą dziewczynką, dziś jest na wyciągnięcie ręki i w wyjątkowo przystępnych cenach.
Wyprawkę wybiera uczeń, nie rodzic
A wyprawka do pierwszej klasy to w naszym domu rzecz wyjątkowej rangi. W związku z tym, że w tym roku szkołę podstawową rozpocznie Maciek, chciałam go stopniowo wdrożyć i zaangażować w szkolne zakupy. Zależało mi, by osobiście wybrał wszystkie produkty z listy. W ogóle wychodzę z założenia, że rzeczy dla dziecka wybiera dziecko. Jako rodzice możemy podsuwać pomysły, sugerować, ale nie powinniśmy decydować za ucznia, który będzie z tych produktów później korzystał przez najbliższe 10 miesięcy.
My w tym roku po szkolną wyprawkę wybraliśmy się do pobliskiej Biedronki. Trwa tam właśnie promocja serii Kayet.
Seria KAYET z Biedronki
Kayet to seria produktów, które okresowo pojawiają się w sieci marketów Biedronka i które do tej pory chętnie kupowałam z myślą o swoim domowym biurze. Uwielbiam marmurkowo – złote magnesy na lodówkę, czy fantazyjne spinacze. Cenię tę serię za stosunek ceny do jakości i ucieszył mnie fakt, że aktualnie w jej skład wchodzą też produkty typowo szkolne.
Co fajnego wybrały w Biedronce moje dzieci?
Poza standardowymi zeszytami, czy blokami, ich uwagę przykuły gadżety. Lenka zdecydowała się na pachnące kredki i cienkopisy, nauczona doświadczeniem z poprzednich lat, stwierdziła, że woli dwa mniejsze piórniki. W jednym będzie trzymać rzeczy używane codziennie, a w drugim ozdobne flamastry, cienkopisy i zakreślacze. Myślę, że to ciekawe rozwiązanie, które ograniczy rzeczy noszone w ciągle za ciężkim w mojej ocenie szkolnym plecaku. Sprawdziłam jedynie solidność zamka błyskawicznego oraz gumek przytrzymujących kredki, bo to elementy, które najczęściej są eksploatowane i się psują. Tu wszystko działa bez zarzutu!
Maciek wciąż szuka wymarzonego plecaka i piórnika. Zdecydował się natomiast na plecak, który będzie zabierał na basen, czy treningi piłki nożnej. Wybrał sobie bajerancką temperówkę, kredki bez dziewczyńskich wzorów 😉 i generalnie raczej poszedł w klasykę (po mamusi!).
Pozytywnie zaskoczyli mnie też współpracą. Uznali, że w przypadku wielopaków mogą się przecież podzielić. Do podziału idą zatem gumki i ołówki.
Szkolna wyprawka, a samoocena dziecka
O tym, czy szkolna wyprawka wpłynie na efekty nauki u Maćka dowiem się za kilka miesięcy. Jestem jednak przekonana, że milej mu będzie się uczyć z zeszytów, które sam wybrał i że jego samoocena rośnie w momencie, gdy pozwalamy mu decydować. Czas spędzony na kompletowaniu wyprawki szkolnej warto wykorzystać mądrze, kształtując asertywną postawę u dzieci. Pozwólmy im nie tylko decydować, ale i przedstawiać argumenty, dlaczego wolą te kredki, taki piórnik, czy taki plecak? Wspólnie szukajmy konsensusu. Słuchajmy malucha i darzmy go zaufaniem, nawet wtedy, gdy się uprze na neonowy zeszyt.
Dajcie znać, co Wy sądzicie o wspólnym kompletowaniu wyprawki i gdzie najchętniej ją robicie? A może jest coś, co pominęłam na naszej wyprawkowej liście? Koniecznie mi o tym napiszcie!
There are no comments
Add yours