W ostatnich dniach ciąży wybrałam się do cukierni po ciasto do porannej kawy. Ekspedientka była szalenie miła, doradziła mi, co warto kupić i widząc brzuszek zapytała, którego dziecka się spodziewam? Jak usłyszała, że trzeciego to oficjalnie zaczęła mi współczuć, opowiadać o swojej dwójce, na koniec stwierdzając, że dla niej trzecie dziecko to byłby wielki dramat, bo dopiero zaczęła pracę i po czterech latach spędzonych z dziećmi w domu ma psychicznie dość macierzyństwa. Na to inna kobieta z kolejki przysłuchująca się rozmowie głośno wyraziła swoje niezadowolenie jej komentarzem poruszając temat niepłodności. W jej rodzinie aż dwie kobiety oddałyby wszystko za to, by móc zostać mamą, by zobaczyć wreszcie upragnioną drugą kreskę na ciążowym teście. Ich dyskusja skłoniła mnie do refleksji, którą dzisiaj pragnę się z Wami podzielić. Zerknęłam do statystyk Światowej Organizacji Zdrowia WHO, migiem przeanalizowałam naszych znajomych, przypomniałam sobie wiele historii koleżanek bezskutecznie starających się o maleństwo oraz przeczytanych artykułów on-line. Problem z zajściem w ciążę dotyka większej liczby par niż się tego spodziewałam, oficjalnie jest to już jedna z chorób cywilizacyjnych XXI wieku. Aktualnie 10% par na świecie i aż 18% w skali Europy nie może doczekać się potomstwa.
Im więcej zaczęłam o tym czytać tym bardziej zaczęłam czuć wdzięczność i szczęście, jakie mnie już trzeci raz spotkało. Dziś móc zostać mamą to spełnienie marzeń olbrzymiej liczby kobiet, choć u wielu z nich widok dwóch kresek na teście ciążowym początkowo nie malował uśmiechu na twarzy. Dwa serca bijące w jednym ciele to coś, czego nie można opisać, to trzeba poczuć. Jednak co robić, jeśli nie jest nam to dane? Albo nie tak na już, nie bez dłuższych starań, oczekiwań, komplikacji, poronień, wsparcia?
Na naszą płodność ogromny wpływ ma wiele czynników. Jednym z nich jest styl życia i zwlekanie z macierzyństwem do okolic 40-stki. Warto dodać, że problem niepłodności nie dotyczy jedynie kobiet, w wielu przypadkach dotyczy także mężczyzn, którzy często wypierają to zrzucając winę na partnerkę. Zawsze natomiast aktywność i wsparcie drugiej połówki okazuje się tu konieczne.
Pewnie zauważyłyście, że znacznie zmienił się także wiek rodzących. Obecnie aż 30% Polek decyduje się na swoje pierwsze dziecko po przekroczeniu 30-tego roku życia. Sama rodząc Lenkę miałam lat 28. Dwadzieścia lat wstecz zostałabym już uznana za starą pannę i spisana na straty, bo wtedy w dobrym tonie był poród w okolicach 20-tki. Dziś wiele kobiet na pierwszym miejscu stawia wykształcenie i karierę. Później dopiero szukają właściwego partnera, cieszą się narzeczeństwem, zwiedzają świat, robią kariery w korporacjach, rozkręcają własne biznesy, budują domy a na końcu układanki ma się pojawić dopełnienie w postaci ślubu i dziecka. Śliczny mały chłopczyk lub urocza dziewczynka ma przecież zamieszkać we wcześniej zaprojektowanym pokoju na piętrze. I tu jak grom z jasnego nieba spada bezpłodność, która uniemożliwia posiadanie pełni szczęścia. Co wtedy począć? Przede wszystkim się nie załamywać i nie poddawać. Medycyna z każdym dniem robi olbrzymi krok do przodu i lekarze są w stanie wielu parom pomóc. Warto w takich chwilach dużo rozmawiać, być razem i być blisko. Kilka znajomych mi par zdecydowało się na in-vitro, inni na adopcję, a jeszcze kolejnych brak potomstwa doprowadziła do rozwodu. Rozwiązań jest sporo i według mnie warto z wachlarza możliwości korzystać, nie można się poddawać i zniechęcać po pierwszych nieudanych próbach. Sama w rodzinie mam kilka dość smutnych przypadków przeplatanych poronieniami, ale zakończonych happy endem. Jestem zdania, że o problemach z płodnością należy rozmawiać, nie można ich zamiatać pod przysłowiowy dywan.
Jeśli zatem problem z zajściem w ciążę dotyczy Cię osobiście to jedną z rzeczy, jaką mogę doradzić jest to, by decydując się na pomoc nie eksperymentować. Nie może być chyba nic gorszego jak zdesperowana niedoszła mama trafiająca w ręce kogoś, kto nie odniósł zbyt wielu sukcesów i nie może się pochwalić skutecznością swoich działań. Pamiętaj, że w takich chwilach przede wszystkim sprzyja Ci spokój, a ten osiągniesz wiedząc, że trafiłaś w dobre ręce. Warto zatem się rozejrzeć i zgłosić po pomoc do lidera. Na polskim rynku są nim moim zdaniem Kliniki Invimed – klik! Mają bardzo wysokie standardy leczenia, placówki w kilku miastach i ogromne doświadczenie. Pracują tam lekarze, którzy od wielu lat zajmują się badaniami nad niepłodnością i pomaganiem parom, które potrzebują takiej pomocy. Jest wielu ginekologów w Polsce, którzy uparcie twierdzą, że na takiej praktyce znają się równie dobrze, ale moim zdaniem zasoby, doświadczenie i wiedza, przemawia jednak za personelem w klinikach. Pamiętajmy, że mamy tam do dyspozycji cały sztab ludzi, którzy na co dzień dzielą się między sobą swoimi przypadkami, wynikami i dokonaniami, co prowadzi do nowych rozwiązań i kolejnych sukcesów. Najważniejszy fakt jaki za nimi przemawia to ten, że są to lekarze, który „zjedli zęby” pomagając parom mieć upragnione dziecko. A wiem to stąd, że pomogli również osobom w moim najbliższym otoczeniu.
Już od wielu lat nie musimy szukać pomocy za granicą, nasze polskie placówki są równie skuteczne i działają na naprawdę wysokim poziomie. Korzystając z nich możemy przy okazji liczyć na wsparcie psychologa, czy dietetyka. Ten drugi w dzisiejszych czasach jest równie niezbędny, bo właściwa waga i dieta potrafią skutecznie pomóc w zajściu w ciążę.
Do mnie przemawiają przede wszystkim liczby i wykresy, dlatego polecam zerknąć Ci na wyniki skuteczności:
Ciekawa jestem Waszych historii, jak długo staraliście się o dzieci i w jakim wieku zostały poczęte? A może dopiero zaczynacie starania? Pamiętajcie wówczas, by do ciąży dobrze się przygotować, zadbać o badania, zdrowie na talerzu, odpowiednią porcję ruchu i czas. Od dawna wiadomo, że im bardziej się na ciążę nastawiamy i im bardziej pragniemy dziecka tym częściej nasz organizm produkuje hormon stresu i czując się zagrożony nie dopuszcza do zapłodnienia. Jedna z moich koleżanek jako nastolatka zaszła w ciążę i urodziła córkę. Na drugie dziecko czekała aż sześć lat, bo zbyt duże miała ciśnienie i psychiczna blokada zapobiegała w jej przypadku lepiej niż najlepsza antykoncepcja. Czasem wystarczy więc wyluzować i spokojnie czekać. Jeśli macie poniżej trzydziestki i po roku regularnego współżycia nie zobaczycie upragnionych dwóch kresek na teście wtedy bez pretensji, skrępowania i przede wszystkim razem z partnerem warto zapukać do drzwi specjalisty. A co w innych przypadkach? Już podpowiadam:
To prawda, jest to obecnie spory problem. A z tego co zauważam tylko niewielu ma w sobie na tyle dużo siły aby walczyć do końca i się nie poddawać! Ba! Niektórzy, w ogóle tej walki nie podejmują, nie próbują …a szkoda.
powiedziałabym raczej, że wiele osób jest zmuszonych do zaprzestania walki albo też nie podjęcia jest ze względów finansowych bo nie oszukujmy jest to dość kosztowne na zarobki zwykłej pary w małym mieście, która myśli jak przeżyć od 1 do 1 i oszczędza na czym się da. Mam tu na myśli pierwszy etap przy problemach płodnościowych u kobiet nawet już po odliczeniu kosztów pierwszych badań. Nie ma co się oszukiwać, że przeciętnych kowalskich nie stać nawet na podstawowe badania, a co dopiero na jedną inseminacje. Może mi się trochę lepiej powodzi niż takiemu kowalskiemu, a mimo to co miesiąc(przy oszczędnym życiu) mam problem by wykupić same recepty, których koszt zamyka w granicach 150-180zł i mogę sobie pomarzyć o jednej inseminacji, a nawet nie mam auta, mieszkania czy domu, które bym mogła sprzedać by zawalczyć o bycie rodzicem jednego dziecka. Wieku też nie mam strasznie dużego, zaczęłam leczenie podstawowe mając zaledwie 22-23lata i ciągne je dalej, bo nie stać mnie na inseminacje nawet jedną.
Nie można nie podejmowac walki. Dzieci są pięknem tego świata. Nie ważne jak, wazne ze na świat przychodzi nowy człowiek. My mielismy duzy problem z zajściem w ciąże. Staralismy się około 2 lat i w koncu, in vitro w Invimedzie w Warszawie. Ale jestem najszczesliwsza, w końcu jestem mama.
Trzeba jednak pamiętać, że in vitro to ostatni krok w walce o dziecko. Przede wszystkim badania, poznanie własnego cyklu, zdrowy tryb życia i spokój to spore szanse na sukces. In vitro nie leczy niepłodności, trzeba o tym pamiętać, bo niektórzy uważają to za lekarstwo.
Gdyby moje dziecko pojawiło się zgodnie z planem, ale nie było zgodnie z planem, były dwie kreski, ale lekarz nie zdążył ich potwierdzić, a potem było półtora roku wyczekiwania na kolejne dwie kreski i płacz gdy znów się nie udało, tony leków, badań hormonów, prawie 30 dodatkowych kilogramów i zewsząd wiadomość, że wszystko jest w porządku, ale nie było. Przestała być ważna kariera, studia i nowy dom. Byliśmy bliscy rozwodu, ale pewnej nocy obudziłam się z myślą, że wyjmę jeden z wielu testów który był w szafce i pokazał 2 kreski. Mimo moich ponad 100kg Dżej urodziła się siłami natury, 3 tygodnie po moich 25 urodzinach, dokładnie w dniu 30 urodzin swojego taty, 3 lata po ślubie. Dziś ma prawie 3 lata i pewnie niedługo zacznę myśleć o rodzeństwie, tylko, że mu byc „baciszek” bo „strzyczki” nie chce 😀
Ja, córka położnej mam problem z zajściem w ciążę…. Jestem 5lat po ślubie i wciąż tej drugiej kreski brak.Nie poddajemy się i walczymy. Nie chcę tu pisać o aspektach medyczno-finansowych, bo wiadomo jak trudno jest trafić na dobrego lekarza i jak drogie są badania i leki. Jak dla mnie najcięższe jest to, co dzieje się w moim sercu i głowie. Napiszę szczerze: wieści o kolejnych ciążach wśród znajomych bolą.Pomimo, że cieszę się, że dobrze życzę wszystkim!Jednak jest poczucie krzywdy, zazdrości i wypłakiwanie się mamie w słuchawkę „co ze mną jest nie tak?”. Kolejna sprawa dotyczy wkładania wszystkich bezdzietnych do jednego worka i komentarzy „Na co czekacie?”,”Kiedy dzidziuś?”, zakładających, że wszystkie pary, które nie mają dzieci robią to z wygodnictwa, chęci kariery czy dorobienia się. Przez to odechciewa mi się odwiedzin w rodzinnym mieście.
Marzymy z mężem o dużej rodzinie i nie tracę wiary w to, że nam się to uda!!! Pozdrawiam wszystkie panie, które borykają się z tymi problemami 😉
Kasiu mocno zaciskam za Was kciuki i wierzę, że ta druga kreska wreszcie się pojawi!
O niepłodności lekarze mówią wtedy, gdy przez rok regularnego współżycia nie uda się zajść w ciążę.
Gdy upragnione 2 kreski nie pojawiają się na teście, nim odwiedzimy wybraną klinikę leczenia niepłodności, warto o swoich niepowodzeniach porozmawiać z zaufanym ginekologiem. a pewno zbada poziom hormonów, w tym tarczycy. Poradzi, żeby i partner udał się do lekarza i wykonał badania.
Dopiero kolejny krok to klinika leczenia niepłodności.
ps. Kliniki Invimed są dość młode na polskim rynku. Warto wspomnieć, że prekursorem i liderem jest klinika w Białymstoku i profesor Szamatowicz. No i jeszcze Novum – mają ogromne zaplecze diagnostyczne, bank komórek macierzystych…
co do tej kliniki, która była w poście…
Trafiłam chyba na kogoś nie miłego bo nawet mi nie odpowiedzieli w mailu na pytania, które zadałam, a jedynie raczyli napisać, że zamrażanie komórek robi się w przypadku jakieś choroby np. onkologicznej choć moje pytania dotyczyły czegoś zupełnie innego co nie wymagało informacji o mnie, wynikach itp. Sądzę że chodzi im jedynie o kasę nawet za głupią wizytą w sprawie pytań które nie wymagają wywiadu o moim stanie zdrowia czy też przedstawienia wyników badań.
Bardzo mi przykro, że spotkało Cię takie nieporozumienie. Być może to kwestia niedogadania się, czasem w kontaktach międzyludzkich tak bywa. W relacji moich bliskich klinika wypadła świetnie i mają z niej wyłącznie dobre wspomnienia.
Dlatego właśnie trzeba o tym jak najwięcej mówić głośno i wszędzie aby ten temat, temat niepłodności przestał być tabu, skrywany w cierpieniach, w zaciszach domowych!!!
przede wszystkim, nie panikować – stres jest wrogiem w walce o dziecko… moją bratową uspokoiła wizyta u specjalisty 🙂
Ja się leczyłam, właśnie w Invimedzie – u nas były wskazania do in vitro z kd ze względu na moje obciążenie genetyczne 🙂 Decyzja o takim zabiegu jest niezwykle trudna i dla kobiety i dla partnera. Jeśli jest się szczerym to idzie prościej 🙂 jestem w 8 mc, ciąża przebiega prawidłowo. Czekamy na dzisiusia 🙂
Gratuluję i cieszę się razem z Wami! Dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią :*
Problem niepłodności dotyka dziś mnóstwo par, to ogromne wyzwanie społeczne, trzeba o nim jak najwięcej mówić, podobnie jak o metodach, które mogą pozwolić cieszyć się potomstwem. Wiele w tym walki, cierpienia, ale też radości i nadziei. 🙂
Ciężko mi wypowiedzieć się w tej kwestii, bo nie lubię się wymądrzać w tematach, o których nie mam pojęcia. W internecie teraz o bezpłodności jest głośnie za sprawą kamapnii blogerek: blogerzy kontra niepłodność – acz uważam, że wypowiadać się mogą faktycznie osoby, które znają temat nieco lepiej. Sama jestem obecnie w ciąży – drugiej. Nie miałam żadnych problemów, ale to dotknęło wielu moich znajomych. I raczej bym tu nie generalizowała, że jest to kwestia diety i sposobu życia. Fakt bezpłodność staje się chorobą cywilizacyjną, a może po prostu kiedyś o tym nie mówiono? Nie badano? to zawsze był temat tabu – mało kto się do tego przyznaje – dużo par mówi, że po prostu nie chcą mieć dzieci, albo wolą koty (taki przypadek też znam). Myślę, że w każdym przypadku to jest kwestia mocno indywidualna – kwestia konfliktu między małżonkami, czasem psychiczny opór, czasem problemy zdrowotne czy dziedziczne.