DIY – Prezent na Walentynki dla Niej lub dla Niego

w5

14 luty już jutro! Przybiegam zatem z prostymi pomysłami na prezenty, które zrobicie w kilka minut. Ciekawa jestem, czy celebrujecie ten dzień? Czy Walentynki są w Waszych związkach jakoś specjalnie obchodzone, a może trwają cały rok? My z eM. etap motyli w brzuchu mamy już za sobą, co nie oznacza jednak, że nie lubimy się wzajemnie zaskakiwać. Czynimy to chętnie i często bez okazji. Tym razem obiecał mi, że nie zajrzy do tego wpisu przez najbliższe 24h, a On słowa dotrzymuje, więc spokojnie mogę Wam zdradzić, co ja dla Niego na tegoroczny Dzień Zakochanych przygotowałam. Będzie kreatywnie, będzie coś w jakże modnym teraz stylu „DIY – zrób to sam”, będzie też kulturalnie. Mam nadzieję, że uda mi się Was choć trochę zainspirować i że same rzucicie pomysłami jak z rękawa, bo tych wspólnych Walentynek jeszcze trochę dla nas zaplanowałam, a inspiracji nigdy dość. Startujemy..

W związku z pojawieniem się w naszym życiu trzeciego już malucha, trochę mniej czasu mamy dla siebie. Warto więc przywołać wspomnienia i zrobić sobie wycieczkę (póki co jedynie palcem po mapie, ale zawsze coś..) do miejsc, które są nam szczególnie bliskie. Wybierzcie takie, w które pierwszy raz wybraliście się na randkę, gdzie się poznaliście lub zaręczyliście. Same wiecie najlepiej w którym punkcie na ziemi serce zabiło Wam mocniej. Nam się to przydarzyło w Niemczech. Jeździł tam do mnie 750km, blisko i lekko nie miał. Przypomnę mu te kilometry za pomocą wydrukowanej mapy z serduszkiem w miejscu docelowym, czyli niemieckim Brühl. Prezent banalny w przygotowaniu, a jakże wyjątkowy! Aby go wykonać wystarczy wejść w mapy google, wpisać ważną dla Was ulicę lub miasto, zrobić zrzut ekranu (Prt Sc), a następnie zapisać mapę i w znanym od podstawówki programie Paint bądź ręcznie czerwonym flamastrem domalować serduszko. Później drukujecie, szukacie ładnej ramki (moja z IKEA), pakujecie i prezent gotowy! Taką mapę możecie powiesić w widocznym miejscu, niech Wam przypomina o tych motylach w brzuchu, kilometrach, pocałunkach, szybkich biciach serca i rumieńcach na twarzy. I ja mam właśnie taki plan.

Przy drugim prezencie musicie się już trochę bardziej intelektualnie wysilić i wykazać kreatywnością, a później ćwiczyć cierpliwość podczas zawijania karteczek, ale gwarantuję, że warto. Mowa o słoiku z powodami miłości. Zadbajcie o to, by słoik wyglądał efektownie. Tworzycie go dla mężczyzny, więc darujcie sobie cekiny, koronki itp. Wystarczy zwykły kawałek juty lub czerwona, gładka wstążka. Mężczyźni kochają minimalizm. Ja na potrzeby wpisu użyłam pojemnika z Pepco. Wygląda tak efektownie, że z dekoracją już nie musiałam za wiele kombinować. Drugim moim pomysłem był słoik po krówkach z Biedronki. Nie pytajcie, kto te wszystkie krówki zjadł. Ostatecznie miłość wymaga poświęceń! I tego się trzymam. Niestety zmywarka nie poradziła sobie z etykietą, a ja nie miałam czasu tego majonezem skrobać, czekać, ścierać. Karteczki w słoiku mogą być białe lub romantyczne, czerwone. Napisy na nich oczywiście indywidualnie dobrane do sytuacji. Podrzucam jednak kilka pomysłów, bo ufam, że po przeczytaniu ich same się rozkręcicie na tyle, że wymyślicie kolejne 365 powodów albo jeszcze więcej.

Kocham Cię w piątek i w niedzielę.

Kocham się z Tobą śmiać i płakać.

Kocham, gdy mnie drapiesz po pleckach.

Kocham zasypiać i budzić się u Twego boku.

Kocham się z Tobą kochać.

Kocham Cię, bo jesteś wyjątkowy!

Kocham Cię za te wszystkie kwiaty przytargane bez okazji.

U mnie w tym roku karteczki zastąpi popularna drewniana gra Jenga. To na niej czerwonym cienkopisem wypiszę za co, dlaczego i w jakich momentach kocham poślubionego najbardziej na świecie. Nie pokazuję gotowca, bo muszę Jengę dopiero kupić, a i treści planuję bardzo osobiste, więc sorry Winnetou, sama wizja musi Wam wystarczyć. Dobrze, że Selgros mam blisko, więc z dostaniem gry nie będzie problemu, bo oczywiście jeszcze jej nie kupiłam. I to wcale nie przez fakt, że ja wszystko na ostatnią chwilę odkładam (absolutnie nie!), zwyczajnie samochodu do dyspozycji nie miałam, zanim się eM. ze swoim nie ogarnął po wypadku o którym pisałam Wam tutaj a pielgrzymki pieszej do kolejnej wsi nie chciałam w taki mróz uprawiać.

Ostatni z pomysłów to wyjście we dwoje do kina, na masaż, lub na kolację, sam na sam, czyli romantyczna randka. Aby tego dokonać będę musiała poprosić o wsparcie. Wykorzystajcie w tym celu nianię, babcię, czy zaufaną sąsiadkę i wyjdźcie do ludzi sami, bez dzieci. Wiem, że to prawdziwy luksus, szczególnie, gdy dzieci są bardzo malutkie, przyczepione maminego fartucha albo jeszcze karmicie je piersią. Jeśli opieka nawali lub mieszkacie na bezludnej wyspie i nie jesteście w stanie jej sobie zorganizować to połóżcie dzieci szybciej spać i zamówcie sushi, pizzę, czy inne danie z dostawą do domu. Bądźcie te złe matki, co im drzemki popołudniowej nie zafundują tylko tak zajadą towarzystwo, że padnie przed dobranocką. A jak lubicie stać przy garach to koniecznie w seksownym fartuszku, z pasem do pończoch i w szpilkach. Walentynki są raz w roku, trochę obciach obchodzić je w dresie. Postarajcie się dla tego jedynego, podobno wart jest grzechu, a jak nie Wy to się inna może zakręcić i postarać!!! Nie stać Was na masaż albo najbliższe wolne terminy są już po Walentynkach? Nic straconego! Wydrukujcie karnet na taki wykonany osobiście. Ofiarujcie go swoim mężczyznom wyraźnie zaznaczając, że płacą w naturze i oczekujecie rewanżu, bo wiadomo, że chłopu jak nie napiszesz wprost to się może sam nie domyśleć, a nie chcesz przecież, by zepsuł Ci nastrój w takim dniu. Kino też łatwo w domu zaimprowizować. Poza tym pamiętajcie, że z mężczyzną, szczególnie w Walentynki idzie się do kina, a nie na film!

Przepis na szybką i romantyczną kolację we dwoje znajdziesz tutaj – klik! Możesz też sama upiec pizzę w kształcie serca albo zrobić kanapki i „namalować” na nich serca ketchupem. Ważne byście zjedli je z apetytem i razem. Ostatecznie jak się kogoś kocha to wszystko smakuje. Pamiętam, jak mi eM. na pierwszych romantycznych randkach serwował zapiekanki z porem, a ja jadłam i chwaliłam jak świetnie gotuje. To nic, że pora nie znoszę i że te zapiekanki były słabo doprawione. Jadłam i chwaliłam, by gotował więcej 🙂 I do dziś zachodzę w głowę, gdzie później popełniłam błąd i jak to się stało, że ostatecznie to wylądowałam przy garach. Muszę nad Nim jeszcze popracować i uświadomić mu, że przecież faceci w kuchni wyglądają tak seksownie…

To by było na tyle, jeśli chodzi o moje inspiracje. Walentynki to fajne święto i obchodzimy je, choć wychodzę z założenia, że kochać się trzeba cały rok a nie tylko w Dniu Zakochanych. I z taką oto wzniosłą myślą Was zostawiam życząc dużo miłości!

EDIT: Ostatniego punktu jednak nie będzie, gdyż eM. przy śniadaniu dziś oświadczył mi, że mam się naszykować jutro na romantyczną kolację.

Dajcie znać, co Wy szykujecie i co Wam przygotowano na ten przepełniony miłością dzień.



There are 9 comments

Add yours
  1. Karolina

    Własnoręcznie przygotowane upominki mają zupełnie inny wymiar i znaczenie zarówno dla obdarowywującego, ale przede wszystkim dla obdarowywanego. Takie prezenty mają duszę… Świetne pomysły, inspirującę, uwielbiam do Ciebie wpadać bo zawsze znajduję coś fajnego. Kreatywna zabiegana mamo 😘💋.
    Ściskam


Dodaj komentarz