Dlaczego Francuzki nie sypiają same?

IMG_4430

Dzisiejszy wpis zaintryguje pewnie każdą z Was, do tego zawiera kilka porad od francuskich kobiet z którymi się zgadzam lub zgodzić za nic w świecie nie mogę. Ciekawa jestem Waszej opinii. Jeśli lubicie poradniki, literaturę kobiecą, lekką i przyjemną albo marzycie o tym, by robić na mężczyznach takie wrażenie jak Francuzki to zapraszam do lektury. Od lat wiadomo, że kobiety we Francji mają w sobie to coś, co doścignąć stara się cały obserwujący je z zainteresowaniem świat. Czy słusznie?

Francuzki na całym świecie słyną jako te, które nie tyją, nie robią sobie liftingów, są seksowne, świetnie ubrane i rewelacyjnie gotują. To właśnie im poświęcona jest większość poradników dla kobiet. Co prawda mówią, żeby nie oceniać książki po okładce, ale jak zainteresuje Cię tytuł, okładka, jesteś po lekturze kilku książek Jennifer L. Scott  i w dodatku jako matka potrzebujesz zresetować mózg, a książka jest w promocji za grosze to kupujesz, otwierasz wino (bezalkoholowe) i oddajesz się lekturze.

Tak było ze mną. Po lekturze „Lekcji Madame Chic” i „W domu Madame Chic” postanowiłam zgłębić temat zaglądając Francuzkom do łóżka. Ostatecznie zupę porową robię już boską, uwielbiam zakupy, więc i uwodzić jak Francuzka mogłabym się nauczyć. A może już umiem, a jeszcze o tym nie wiem? Uznałam, że warto sprawdzić. Fakt, że jesteś już z kimś kilka lat wcale nie oznacza, że możesz sobie robić fory w aspektach damsko-męskich, biegać w dresie przez 12h na dobę i nie robić makijażu. Wiesz, że Francuzki robią makijaż nawet wtedy, gdy biegną jedynie wynieść śmieci? Wróć! Francuzki nie biegają, one spacerują poruszając się przy tym z niesamowitą gracją i wdziękiem. Do tego jedzą mini porcje, ale regularnie, wszędzie chodzą z butelką wody i zjadają tylko połowę deseru a dokąd nie poznają partnera to w ogóle go nie jedzą, a jedynie dłubią w nim subtelnie, czekając aż kelner zacznie sprzątać naczynia. Taki myk! Dla mnie nie do opanowania, bo ja z tych, które zawsze czekają na deser i ani im w głowie go sobie odmawiać. No, ale ja mam już męża 😉 Tego, który te wszystkie desery ze mną zjada od lat i wciąż mu smakują bez względu na to, czy na stole lądują trufle z fasoli – klik!, ciasto marchewkowe bez mąki – klik!, sernik ze słonym karmelem ze „Słodkiego Adresu” czy zwykła czekolada z okienkiem i orzechami laskowymi. Taka wiecie, idealna w babskie dni, co to na pierwszym miejscu w składzie ma cukier, a dalej tłuszcz kakaowy, tłuszcz mleczny, emulgatory i aromat. Nussbeisser. Najlepsza rzecz jasna 😉

Książkę „Francuzki nie sypiają same” rozpoczynają wspomnienia na temat babci autorki, która była rodowitą Francuzką, zawsze chodziła w pończochach i butach na obcasach, zawsze ją intrygowała i zachwycała. Ten rozdział jest zdecydowanie moim faworytem. Niestety babcia umarła zanim autorka zdołała zadać jej milion pytań na temat Francuzek i chcąc odrobić lekcję udała się do Francji, gdzie obserwowała tajemnicze Francuzki z bliska, rozmawiała z nimi a efekty tych wywiadów możecie przeczytać w książce.

Francuzki nie umawiają się na randki

Jedną z francuskich zasad jest nie umawianie się na randki. Ostatecznie podczas przyjęcia z przyjaciółmi są w stanie nie wystrzelać się ze wszystkich swoich atutów w ciągu godziny, sprawdzić maniery kandydata i zastanowić się trzy razy zanim pozwolą zaprosić się mu na spacer. Lekko niedostępne i otoczone atmosferą tajemniczości mogą tylko zyskać w oczach wybranka. Dodatkowo spacer pozwala im pokazać się także innym osobnikom płci męskiej, a nic nie działa na mężczyznę lepiej niż rywalizacja z innymi, oglądającymi się za piękną kobietą mężczyznami. Jeśli jesteś singielką koniecznie wypróbuj ten sposób 😉 Mam nadzieję, że zadziała.

Z niektórych rad się uśmiałam. No, bo cóż innego począć czytając na jednej ze stron:

Bądź bystra. Jeśli nawet w rzeczywistości nie jesteś, to miej przy sobie książkę i noś okulary. Francuzki wiedzą, że taki wygląd ma działanie erotyczne.

Wybaczcie, ale ja sobie skuteczności takiego triku nie wyobrażam! Oczyma wyobraźni widzę panienkę bez wykształcenia, która po zadaniu jej kilku pytań na temat trzymanej w dłoniach lektury jedyne, co potrafi zrobić to głupio się uśmiechnąć, bo nawet jeśli nawet potrafi czytać to nie robi tego ani z potrzeby serca ani ze zrozumieniem. Francuzki mogą sobie na tego typu pozwolić, bo dbają o wykształcenie. Poza tym należy mieć świadomość, że jeśli czegoś nie czujemy to słabe nas w tej roli aktorki i inni to wyczują szybciej niż nam się wydaje.

Rady typu „chodź zamiast jeździć samochodem, bądź naturalna, uwielbiaj swoje ciało i nie trzymaj spakowanej dobrej porcelany” – bez problemu wplatam w życie i Wam polecam.

Jeśli szukacie informacji o jedzeniu to możecie liczyć na kilka sprawdzonych francuskich przepisów, niektóre pojawią się na moim blogu.

Wart uwagi jest także rozdział o seksownej bieliźnie oraz utrzymywaniu kontaktu z ciekawymi ludźmi.

Podsumowując, niby ta Francja nie jest tak daleko, ale mimo to nam, Polkom, moim zdaniem do idealnych Francuzek sporo brakuje. Inna kwestia, że chyba udusiłybyśmy się we własnym sosie próbując na siłę dostosować do ich stylu bycia. Nie znam Francji na tyle, by wydawać jakiekolwiek opinie na temat mieszkającej tam płci pięknej, ale zakładam, że prezentowane w książkach francuskie ideały są jedynie jakimś tam procentem. Nie wierzę, że wszystkie francuskie kobiety pasują do schematu z poradników. Z pewnością i tam żyją kobiety, które zamiast przyjęć wolą umówić się z chłopakiem do kina, czy zamówić pizzę i zjeść ją siedząc wygodnie na kanapie, niekoniecznie przy idealnie nakrytym stole. A i w Polsce znajdą się takie z nienagannymi, francuskimi manierami i klasą. Takie, które nie pojawią się na siłowni, bo przecież tam się można spocić. Takie, które zawsze mają nienaganny strój, idealnie ułożone włosy, pomalowane paznokcie i którym nigdy nie zdarzyło się założyć pod białą bluzkę innego stanika niż ten w cielistym kolorze, a wystające ramiączko widziały jedynie w najgorszych koszmarach. Moim zdaniem grunt to zachować balans i żyć tak, aby nam samym ze sobą było dobrze, a nie udawać marionetki uszytej na wzór francuskich porad.

Lektura lekka, przyjemna, góra na dwa wieczory, bo przeczytacie błyskawicznie. Nie ze wszystkimi radami w niej zawartymi się zgadzam, ale kilka ciekawostek do mojego życia wniosła, więc polecam. Chętnie sięgnę też po drugą pozycję tej autorki – „Szczęście na dzień dobry. Francuzki zdradzają sekret, jak być coraz atrakcyjniejszą i cieszyć się każdym dniem”. Pozytywnej motywacji nigdy dość 😉

Zdjęcia: Rafał Ryziński, Fotogru – kliknij, polub, skorzystaj z promocji na hasło „Zabiegana Mama”



There are 13 comments

Add yours
  1. Iga

    Jak na razie jestem po lekturze Lekcji Madame Chic. Sięgam po następną część 🙂 A później koniecznie po tą.
    Jak zagłębić temat to na 100% 🙂
    Pozdrawiam

  2. Nika

    Po ponad ćwierćwieczu we Francji moge tylko stwierdzić, ze spotkałam tak wiele rożnych typów Francuzek, ze nawet i takie fenomeny były. Ale to nie ogół:)
    Śmieszą mnie zawsze ksiazki autorów anglisaskich opisujących Francję i Francyxow czy Francuzki. To wiecej mówi o nich samych nuz myslą. I jeszcze te stereotypy i chęć uogólniania. :)) co nie zmienia faktu, ze traktuję takie ksiazki jako dobrą odskocznię od codzienności:)

  3. lifeandchill

    Takie książki zawsze trzeba przyjmować połowicznie. Brać dla siebie i wplatać w życie część takich rad, a resztę potraktować z przymrużeniem oka. Tobie jak widzę to się udaje, chętnie przeczytam przepisy na francuskie smakowitości 🙂

  4. J.

    Bardzo mi się ta książka spodobała :). Taka leciutka i rzeczywiście niektóre rady autorki całkiem całkiem :). Do tego od razu przyznała, że używa Francuzek jako metafory stylu życia i nie oczekuje, że w rzeczywistości wszystkie są idealne i zawsze seksowne. // Przeczytałam dla równowagi w tym samym czasie, co feministyczną „Całą prawdę o Francuzkach” i w porównaniu całkowicie wygrała.


Dodaj komentarz