Na liście rzeczy, które warto mieć w lodówce jest u mnie ciasto francuskie. Doceniam je szczególnie, gdy trafią się niespodziewani goście.
Oczywiście nie jest fit, jest bardzo kaloryczne, ale w lidlu znajdziecie wersję light.
Ciasto po wyjęciu z opakowania jest już idealnie rozwałkowane, umieszczone na papierze do pieczenia, więc wystarczy tylko dodać pikantne lub słodkie nadzienie, fantazyjnie uformować i wrzucić do piekarnika. Już po chwili cieszymy się chrupiącymi, rozpływającymi się w ustach ciastkami.
Kroić i formować możecie je dowolnie. Jeśli ma to być jednak ładna wersja dla gości to polecam wiatraczki. Jako kuchenna gadżeciara zaopatrzyłam się kiedyś w foremkę to nacinania ciasta, ale z powodzeniem poradzicie sobie ze zwykłym nożem. Ciasto należy naciąć w ten sposób:
Następnie nakładamy farsz lub owoce. U mnie dziś masa makowa i brzoskwinie z puszki. Uwielbiam jednak ciasto francuskie w wersji pikantnej np. ze szpinakiem i fetą.
Jak już mamy nadzienie to wystarczy połączyć skrzydła wiatraczków na środku i wrzucić je wraz z tym papierem na którym są umieszczone do nagrzanego piekarnika. Na opakowaniu znalazłam informację, że ciasto powinno się piec 15-20 minut. Moje wiatraczki umieściłam w nagrzanym do 200 stopni piekarniku i piekłam 10 minut z termoobiegiem.
Po wyjęciu z piekarnika wyglądały tak:
Jeśli nie liczycie kalorii – możecie zaszaleć i posypać je dodatkowo cukrem pudrem.
Smacznego!
There are no comments
Add yours