Problem otyłości rośnie w zaskakującym tempie i jest powodem wielu dylematów. Założę się, że i Ty nie raz zastanawiałaś się, czy powinnaś ustąpić miejsca w kolejce, czy w tramwaju kobiecie, która wygląda jakby była w ciąży. Patrzysz i bijesz się z myślami: w ciąży, czy gruba? Nie każdy perfekcyjnie ocenia stan błogosławiony, szczególnie, gdy ciąża jest wyjątkowo wczesna, a na tym etapie często bywa najbardziej uciążliwa. Temat stał się tak popularny, że słyszałam ostatnio o niderlandzkim teleturnieju „Dik of Zwanger” w którym czterech mężczyzn patrząc na kobietę określa, czy jest ona w ciąży, czy po prostu gruba. Firmy oferujące nadruki na koszulki podeszły do niego z rezerwą i dystansem, umieszczając z swojej ofercie produkt będący odpowiedzią dla tych, którym humoru i pewności siebie nie brakuje i które potrafią nazywać rzeczy po imieniu. Są grube, dobrze im z tym i hasłem na koszulce szybko ucinają plotki. W wiadomościach można usłyszeć o otyłych kobietach, które nie wiedziały iż są w ciąży, a lekarze potwierdzają, że nie są to odosobnione przypadki. Jedna z czytelniczek poskarżyła mi się, że będąc w ciąży dostała ostrą reprymendę od lekarza prowadzącego za to jak wygląda. Delikatnie mówiąc było jej zdecydowanie za dużo. Tak ją to zawstydziło, że zmieniła lekarza, ale jednocześnie zmotywowało i dało do myślenia. Dziś jest tej lekarce wdzięczna, ponieważ zapaliła płomień zmian. W Polsce powstała nawet fundacja, która stworzyła znaczki, dzięki którym
ciężarna będzie mogła w prosty i nienarzucający się sposób poinformować otoczenie o swoim stanie, jednocześnie samodzielnie inicjując pozytywną oraz życzliwą postawę otoczenia.
Kampania doczekała się spotu reklamowego, a wspomniane znaczki wydawała zainteresowanym bezpłatnie:
Przyznam, że sama wszystkie trzy ciąże znosiłam książkowo i raptem kilka razy zdarzyło mi się skorzystać z kasy dla uprzywilejowanych (niepełnosprawnych, z dziećmi lub właśnie ciężarnych). Nie wzbudziło to większej sensacji, gdyż poza wielkim brzuchem miałam ze sobą małe dziecko. Dziwił mnie jednak fakt, że mimo wielu innych otwartych kas część sklepowego towarzystwa ustawiała się właśnie do tej jedynej, świetnie oznaczonej kasy. Trochę przypominało to parkowanie na miejscach dla osób niepełnosprawnych.
W trakcie drążenia tematu od dwóch dawno nie widzianych znajomych, które schudły i dzisiaj wyglądają fenomenalnie, dowiedziałam się, że jedną z motywacji, która zaowocowała nową figura i zmianą dotychczasowych nawyków żywieniowych było właśnie pytanie o ciążę. Doprowadziły się do takiego stanu, że faktycznie można było je pomylić z ciężarnymi. Jednej zrobiło się wyjątkowo przykro, gdy znajomy męża widząc ich razem w markecie pogratulował nowego potomka. Pewnie nie jemu jedynemu zdarzyło się takie faux pas. Sama wiele razy miałam wątpliwości i gryzłam się w język. Drugą zawstydziło małe dziecko na niedzielnym spacerze. O tym, że dzieci bywają szczere i często głośno zapytają o rzeczy dyskretne pewnie już wiecie. Nie wiem jak Wy, ale ja obiecałam sobie, że o ile mi zdrowie dopisze to nigdy nie doprowadzę do stanu, by stać się obiektem wątpliwości.
Z jednej strony taki komentarz może przyprawić o niezłe rumieńce. Z drugiej, od kasjerki w markecie można usłyszeć, że bardzo często stan koszyka jest idealnym odzwierciedleniem figury klientów. Oczywiście są tacy, którzy jedzą chipsy, piją colę i z powodzeniem wbijają się w rozmiar „S”, ale umówmy się, że jest ich mniejszość. Analizowałaś swój koszyk pod kątem wylewających się boczków i zastanawiałaś, gdzie wejdzie ta pszenna mąka, słodka drożdżówka, gdzie napój gazowany czy słone przekąski? Jesz i dbasz o to by spalić, czy kumulujesz, zagryzasz stres i z gęsią skórką wyglądasz kalendarzowego lata, bo Ty z tych, co „uwielbiają zimę” – czyt. obszerne kurtki i grube swetry, które pozornie tuszują nadmiar kilogramów.
Podsumowując.. O ile turniej z uprzedmiotowieniem i oceną fizyczności kobiet kompletnie mi się nie podoba i opisany program w moim pojęciu mógłby pretendować do najgłupszego scenariusza na świecie to już wspomniana kampania, zwracająca uwagę na ciężarne podoba mi się bardzo. Zastanawiam się, kto w ogóle ogląda takie programy, kim są kobiety i mężczyźni, którzy się do nich zgłaszają i ile im trzeba zapłacić, by się w tak mało subtelny sposób sprzedali. No i kiedy to trafi do Polski, bo że trafi to już pewnie tylko kwestia czasu. Niestety.
Na koniec jeszcze przytoczę Wam pewien skecz podczas którego ostatnio zrywałam boki. W kabaretach także można trafić na scenę podczas której gruby facet doradza innym sobie podobnym jak ekspresowo robić zakupy. Wiecie co robi? Wchodzi do sklepu, rozgląda się, szuka takiego z postury przypominającego mu siebie z pełnym po brzegi koszykiem i jak ten się zagapi lub po coś sięga to on hyc i przejmuje jego koszyk. Podobno robił nawet taki eksperyment i faktycznie oszczędza to czas, niewiele się można pomylić, bo preferencje zakupowe osób otyłych są zbliżone, a godzina wolna 🙂 Przyznaj, ze daje to do myślenia i że pomysł na majówkowe kolejki i tłumy w sklepach boski 😉 Pomyśl więc, kto Tobie mógłby ukraść koszyk i uśmiechnij się szeroko, a następnie odpowiedz, czy założyłabyś poniższą koszulkę? Masz do siebie dystans, czy obrażasz się na każdą wzmiankę o plus size?
Ciekawa jestem Waszych doświadczeń w temacie ciąży, również tej spożywczej. Posądzenie o nią dałoby Wam kopa do działania, czy dodatkowo zdołowało? Nosiłybyście plakietki informujące o Waszym stanie, czy wolicie się nie afiszować?
P.S. Dyskretnie przypominam też o trwającym na blogu rozdaniu. Zainteresowana? Kliknij tutaj!
Źródło grafiki głównej: media.tpo.nl
Nie byłam jeszcze w ciąży i nie mam problemów z otyłością. Jakoś niespecjalnie przyglądam się innym, więc też ciężko mi się ustosunkować do tego tematu. Niemniej jednak koszulka bardzo mi się podoba 🙂
Przypadki dwóch moich ciąż znosiłam podobnie do Ciebie-bezproblemowo. Dlatego też nie nadużywałam „przywilejów” z nimi związanych. Przyznam jednak, że mimo iż dawałam sobie świetnie radę, to przykre było, że otaczających ludzi nie ruszał mój ogromny, ośmiomiesięczny brzuch.
Bardzo podoba mi się ta kampania społeczna, gdyż zdecydowanie brak ludziom (i tu zastanawiam się czego…)albo kultury, albo empatii…
Mi było głupio upomnieć się o cokolwiek, bo przecież jestem w ciąży. Tylko raz, w Rossmannie, ochroniarz wyłapał mnie z tłumu i zadbał o otworzenie kasy dla mnie. To było miłe.
Natomiast co do figury – przed ciążą było średnio, po – jest tak samo. Ale… nie narzekam 🙂
Niestety, zapominamy o zdrowym odżywianiu i ograniczaniu produktów tuczących…do tego mało ruchu i tkanka tłuszczowa rośnie. Na szczęście ta moda na zdrowie też jest coraz bardziej popularna
Super, że są realizowane takie kampanie. Niestety uświadamiać trzeba na każdym kroku.
Ciąża spożywcza trwa u niektórych wiele lat jak nie całe życie, więc ja jako ciężarna mam więcej współczucia dla takich osób niż dla siebie (może powinny być kasy dla chorych, bo niektórych otyłość jest już chorobą). U mnie niedogodność wielkiego brzucha, obciążonych stawów, zadyszki, zmniejszonej sprawności trwa kilka miesięcy. Oczywiście mówię tu o ciąży bez dodatkowych nieprzyjemnych dolegliwości, które bardzo potrafią uprzykrzyć życie kobiecie.
Czesto mamy do czynienia z trwalym rozstepem tylnych miesni brzucha tzw diastasis recti. Wiele kobiet nie zdaje sobie sprawy ze moze miec taka przypadlosc i martwi sie wielkim ciazowym brzuchem, nie bedac juz w ciazy :(. Oprocz kompleksow pod wzgledem estetycznym, mozna nabawic sie tez problemow zdrowotnych, chroniczny bol kregoslupa, przesuwanie sie organow wewnetrznych, przepuklina,problemy z wydalaniem itd. Jesli rozstep jest mniejszy niz 2,5 cm mozna sobie pomoc odpowiednimi cwieczeniami izometrycznymi np roznymi wariantami plank’a, podpory bokiem itd., natomiast w przypadku rozstepu wiekszego niz 2,5 cm jedynym wyjsciem jest operacja (abdominoplastyka).