Odnoszę wrażenie, że w dzisiejszych czasach dzieci nic nie muszą a wszystko im się należy. Sama od najmłodszych lat podejmowałam się różnych prac, by zarobić na wymarzony plecak, adidasy czy jeansy. Moim starszakom nawet nie przyszłoby to chyba do głowy, ponieważ żyją w cieplarnianych warunkach, mają wszystko czego im potrzeba i w zasadzie jak rozmawiamy o marzeniach to wymieniają co najwyżej nowe zabawki wypatrzone w gazetkach reklamowych czy telewizji.
Z nami – rodzicami – było inaczej. Mój mąż od najmłodszych lat jeździł z tatą na giełdę i pomagał w dźwiganiu skrzynek z owocami czy warzywami, wykonywał drobne prace budowlane, zamiatał chodnik przed domem. Natomiast ja wraz z innymi dziećmi z podwórka zbierałam złom, ślimaki, a także ku „radości” mamy namiętnie rozmnażałam świnki morskie, które później sprzedawałam do miejscowego sklepu zoologicznego. Za zarobione pieniądze kupiłam np. samouczek do gry na gitarze i nauczyłam się wszystkich narysowanych w nim chwytów w lustrzanym odbiciu. 🙂 Jako nastolatka zostałam konsultantką firmy kosmetycznej. Obsługiwałam nauczycielki, sąsiadki, rodzinę a trochę później wraz z koleżanką pomagałam w ośrodkach wczasowych podczas kolonii. Nigdy nie dostawałam kieszonkowego, zawsze miałam głowę pełną marzeń, przy czym na mojej liście znajdowało się wiele przedmiotów, które moje dzieci dziś po prostu mają.
W weekend rozmawiałam z M. o tym, by wprowadzić jakiś system w domu w ramach którego nasze przedszkolaki mogłyby zarabiać swoje pierwsze pieniądze. Wspólnie wypisaliśmy listę rzeczy, które potrafią robić a następnie ustaliliśmy, które są ich obowiązkiem, a w których mogą nas wyręczyć. Nie zamierzamy im płacić za ścielenie łóżka czy wrzucenie brudnych skarpetek do kosza na pranie, ale możemy np. za rozładowanie zmywarki, podlewanie kwiatów albo rozwieszanie i sortowanie prania. Zapytani, na co zamierzają zbierać pieniądze, zgodnie odpowiedzieli, że na wakacje, na lody, gofry, gokarty i inne nadmorskie atrakcje. I nam taki pomysł bardzo przypadł do gustu. Tak od wczoraj rozpoczęło się oficjalne zarabianie, drobne prace zostały wycenione, słoiki ustawione i pojawiła się nawet żyłka rywalizacji, kto uzbiera więcej. Zapał na ten moment mają ogromny. Zobaczymy, jak długo wytrwają te ich domowe biznesy.
Na podobny pomysł nagradzania dzieci wpadło Biuro Podróży Almatur. Po zeszłorocznym sukcesie, biuro to wystartowało właśnie z nową edycją akcji „Zapracuj na swoje wakacje” w ramach której i Wasze dzieci mogą nazbierać aż 600zł zniżki na wymarzony wyjazd.
Jak zarobić 600zł na wakacje z Almatur?
Już tłumaczę. Wystarczy uwiecznić na zdjęciu lub filmiku fakt, że dziecko robi coś pożytecznego. Do wyboru macie:
- pomoc w codziennych czynnościach domowych,
- zaprezentowanie swoich umiejętności sportowych,
- pochwalenie się osiągnięciami w nauce.
Następnie link do przygotowanego foto lub video materiału należy dodać, po wcześniejszej rejestracji, na stronie www.mojewakacje.almatur.pl Zalogujecie się tam poprzez Facebooka lub przez podanie adresu e-mail.
Posty dzieci i młodzieży na kanałach Facebook i Instagram, powinny być opatrzone hashtagami #Almatur oraz #zapracujnawakacje oraz mieć status publiczny. Moderatorzy będą na bieżąco oceniać i przyznawać zniżki na obozy Almatur w sezonie letnim 2017. Tym sposobem Wasze dziecko może zarobić np. 30zł za opanowanie nowego utworu na gitarze albo 150zł za udział w akcji charytatywnej.
Almatur ma coś jeszcze dla tych, którzy lubią spędzać wakacje ze swoimi znajomymi. To właśnie dla nich została przygotowana akcja „Całą paczką na wakacje”. Wystarczy zebrać minimum cztery osoby, które chcą razem pojechać na ten sam obóz, a następnie zalogować się na stronie grupataniej.almatur.pl. W ten sposób każdemu uczestnikowi zostanie przyznane kolejne 50 zł zniżki. Co razem daje możliwość zebrania aż 650zł przez jedną osobę!
Oferta biura Almatur jest bardzo duża, więc z pewnością zadowoli i Wasze dzieci. Na sezon letni biuro przygotowało 400 obozów tematycznych w 62 zakątkach Polski. Warto dodać, że Almatur to jedno z najstarszych biur podróży w Polsce. Ma już ponad 60 lat, a każdego roku aż 25 tysięcy młodych ludzi wyrusza odkrywać z nim świat. Myślę, że to wystarczająca rekomendacja.
Lubię wspierać i promować inicjatywy zgodne z moim światopoglądem, a ta z pewnością do nich należy, dlatego cieszę się, że mogłam Was kolejny raz zainspirować. Dajcie znać jak w Waszych domach wyglądają sprawy finansowe dzieci. Dajecie im kieszonkowe czy możliwość zarobku? Wakacje 2017 macie już zaplanowane czy dopiero przeglądacie oferty?
Patroni akcji „Zapracuj na swoje wakacje”: Zadane, Charaktery, Cogito, mamaDu.
Miałem „przyjemność” pracować z jednym z biur Almaturu i średnio to wspominam. Podobne wspomnienia mają osoby, które poznałem w czasie tej współpracy. Nie twierdzę, że jest tak wszędzie, bo i miałem pozytywne opinie o tym biurze. Jednak zanim ktoś wyśle dziecko niech bardzo dobrze sprawdzi miejsce docelowe, w które wysyła dzieci.
Bardzo mi przykro z zaistniałej sytuacji. Ja słyszałam dobre opinie o wycieczkach z tym biurem. Niemniej jednak dziękuję za informację i pozdrawiam!
Są biura Almaturu, które wykonują świetną robotę, mam wielu znajomych w tej branży i to potwierdzają. Jednak tak jak wspomniałem poprzednio, warto popytać a warunki w miejscu do którego wysyłamy dzieci. Jest wiele grup na FB w tym poświęconych obozom dla dzieci, zapytać nigdy nie zaszkodzi. 😉
Popieram takie sposoby wychowania 🙂 świetny artykuł!
Bardzo dobry pomysł. Myślę, że jeśli od małego będzie się znało wartość pieniądza, to w dorosłym życiu się to przyda:)
zgadzam się, warto uczyć takich rzeczy od małego
Zgadzam się! Teraz dzieciaki dostają wszystko na tacy. Nie ma nic złego w tym, że rodzice kupują im zabawki czy gofry, ale są pewne granice. Sama znam przykład, kiedy to tata powiedział córce, że ma uzbierać pieniądze na grę, a ona na to: „Ale po co skoro obok domu mamy bankomat i możesz wypłacić potrzebną sumę i kupić mi ją od razu”… Ważne żeby dzieciaki wiedziały, że pieniądze nie spadają z nieba i nie wychodzą ot tak z bankomatu 😉 A miniprace mogą być dla nich świetną zabawą, a nie przykrym obowiązkiem, jeśli dobrze to rozegramy 🙂 Pozdrawiam!
Ja również od małego staram się zarabiać sama. Na tyle to wyewoluowalo, że w tym momencie, w wieku 18 lat, rodzice są zupełnie wolni od dawania mi pieniędzy na cokolwiek 😊
Jak najbardziej ja też popieram takie akcje i styl wychowania. Jak to mówią czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci.
Świetny pomysł, aby różnymi sposobami zachęcać dzieci do dawania czegoś z siebie, tak aby miały poczucie, że w pewien sposób same zarabiają na swoje potrzeby czy marzenia, to eliminuje roszczeniowe postawy, których takie wiele w naszym społeczeństwie. 🙂
Bookendorfina
Bardzo ciekawy wpis. Może nie do końca zgadzam się z nim, ale ogólnie naprawdę ciekawy
Świetny pomysł, dzisiejsze dzieci mają niestety roszczeniowe nastawienie do życia, więc taka forma zarobku na własne przyjemności może im tylko wyjśc na dobre 🙂
Dokładnie!
Dziecko uczone oszczędzania od małego będzie je traktowało jako coś naturalnego. To zaprocentuje 🙂
ale fajna inicjatywa! ja sama mojego przedszkolaka zaczynam uczyć, że trzeba czasem na coś zapracować ale faktycznie w tych czasach to jest dziwnie trudne…
Nie kupuję tego sposobu. Sama musialas kombinowac, zeby zarabiac pieniądze. Twój mąż także. Jak dla mnie placenie dziecku za rozladowanie zmywarki nie jest dobry. Tak samo posprzatanie pokoju. Skoro dziecko ma swoj pokoj, to trzeba je nauczyc, ze się sprząta, a nie nagradzać finansowo za obowiazki. Dojdzie do tego, ze dzieciom bedziecie musieli placic za wszystko, bo tak beda nauczone.
To nie chodzi o płacenie za obowiązki, ale o pokazanie, że na wszystko trzeba sobie zapracować. Uważasz, że lepszą metodą wychowawczą jest dawanie dziecku wszystkiego na tacy?
Ciekawy artykuł 🙂
Dobra idea – zapracuj by zarobić. Moi rodzice wychowali mnie w podobnym tonie.. Pamiętam jako może 12-13 latka bardzo chciałam pojechać na konwent komiksowy do Warszawy, wielkie wydarzenie 🙂 Mieszkałam wtedy we Wrocławiu, więc łatwo się domyślić, że była to wręcz wyprawa. Ustaliłam z mamą ilość 5-tek, które mam otrzymać w szkole z różnych przedmiotów by móc pojechać.. Udało się, a lekcję motywacji pamiętam do dziś. W przyszłości chciałabym zachęcać dzieci do różnych zajęć w myśl ich marzeń. 🙂
Jestem absolutną zwolenniczką, takich form edukacji dzieci i przysposabiania ich do życia w realnym, dorosłym świecie. Dzięki tej metodzie dzieciaki zmieniają perspektywę i zyskują poczucie wartości pieniądza, szacunku do niego i czyjejś pracy. Myślę, że w przyszłym roku my również wprowadzimy małymi krokami te edukacyjną zabawę 😉.
Ja od małego pomagałam rodzicom przy pracach w ogrodzie za drobne na różne rzeczy, które później składałam i mogłam sobie coś fajnego kupić i się z tego naprawdę cieszyć, bo wiedziałam, że to za „moje”. Dzięki temu bardziej szanowałam różne przedmioty i tak szybko się nimi nie nudziłam. Dzisiaj, patrząc na mojego o 10 lat młodszego brata mam takie samo zdanie jak Ty – dzieci dostają wszystko co tylko sobie zamarzą i po kilku dniach rzucają to w kąt lub psują i zapominają. Trzeba budowac w dzieciakach takie wartości już od małego, by później w dorosłym życiu sobie poradziły. 🙂
Dobrze już od początku uczyć się gdzie można zarobić chociaż małe pieniądze. Też zarabiałam na różne sposoby, chociaż kieszonkowe również było u mnie praktykowane. Jednak na większe rzeczy nie wystarczało. 🙂
Dobry wpis, warte przemyślenia.
Pozdrawiam,
Krzysztof
http://www.naturawkadrze.pl/
Uważam, że poruszyłaś bardzo ważny temat. Dzieci powinny od najmłodszych lat byś świadomi, że aby osiągnąć jakieś cele potrzebna jest praca. Wiadomo, że adekwatna do ich wieku i umiejętności. Przyjemne z pożytecznym. Pozdrawiam
Ważne jest by rodzice od najmłodszych lat uczyli dziecko, że na te wszystkie dobra, które mamy trzeba zapracować.
Całkiem sprytne 🙂