W zeszłym tygodniu miałam przyjemność wziąć udział w wydarzeniu dedykowanym mamom, podczas którego nie tylko napiłam się dobrej kawy i wymieniłam serdecznościami ze znajomymi z blogosfery, ale także poznałam słynną z „Wiem, co jem” i „Wiem, co kupuję” panią Katarzynę Bosacką. Ta kobieta działa na mnie jak magnes. Uwielbiam jej programy, lubię przystępny sposób w który serwuje fakty, cenię za bycie mamą czwórki dzieci i ogarnianie tematu, bo ja przy trójce często mam ochotę uciec do lasu 😉 Spotkanie o którym mowa odbyło się we wrocławskim Hotelu Mercure, gdzie poza solidną i sprawdzoną dawką wiedzy, mogłam własnoręcznie przygotować kosmetyki dla dzieci. Dwa z trzech, które powinny się znaleźć w kosmetyczce każdego malucha, o czym przeczytasz poniżej.
Mowa będzie bowiem o kolejnym cyklu szkoleń z serii Sprawdzone-Udowodnione, którego pomysłodawcą i organizatorem jest marka Johnson&Johnson. Marka z ponad 130-stoletnią historią, znana doskonale mojej mamie, ale dotąd nieobecna w życiu moich dzieci. Jeśli ciekawi Cię zatem, dlaczego zmieniłam zdanie dotyczące tej marki, dlaczego tak bardzo unikałam parabenów i jak właściwie czytać składy kosmetyków – czytaj więcej.
Na co zwracać uwagę kupując kosmetyki dla dzieci?
Nie wiem, jak Wy, ale ja nie jestem ekspertem w dziedzinie kosmetologii, a co za tym idzie nie podejmuję się analizy składów, studiowania etykiet i moje dotychczasowe zakupy były w 100% intuicyjne. Oczywiście mam świadomość, że dziś od każdej mamy wymaga się, by była ekspertem w każdej sferze obecnej w życiu jej dziecka, ale zdroworozsądkowo uznaję to za nierealne i nie daję się zwariować. Na wykładzie dowiedziałam się, że bez fachowej wiedzy bardzo łatwo możemy źle zinterpretować skład, bo pojawienie się jednego pozornie źle postrzeganego składnika osobno, a w towarzystwie, znacznie zmienia jego obszar działania i docelowy efekt.
W kwestii kosmetyków dla dzieci polegałam głównie na rekomendacji naszego pediatry i zaufanych mam, choć przyznaję, że śledziłam również blogi tematyczne i zdarzało mi się w sklepie tak samo często sięgnąć po produkt polecany przez gwiazdę, jak i koleżankę z forum. Czasem zazdroszczę starszym mamom, że żyły w czasach, gdzie na półce stał jeden krem, podczas gdy dziś mamy ich przed sobą setki i mimo to wciąż nie wiemy, po który warto sięgać, aby wykąpać, nawilżyć, zabezpieczyć nasz największy skarb.
Z drugiej strony, mamy dostęp do wielu badań, a od kosmetyków wymaga się atestów i certyfikatów. Duże marki, które od lat są na rynku, posiadają spory bagaż doświadczeń, szerokie grono ekspertów i mnóstwo pieniędzy inwestują w badania o których kiedyś można było jedynie pomarzyć. Już sam fakt, że kosmetyk stoi na półce w sklepie oznacza, że jest on bezpieczny, bo taka jest przecież rola tych produktów – mają pomagać, a nie szkodzić.
Na wykładzie dowiedziałam się też, że nie ma większej różnicy, czy kupimy kosmetyk w sklepie, czy w aptece, ponieważ to poszczególne marki wybierają sobie kanały dystrybucji i miejsca w których chcą być dla nas dostępne.
Marka Johnson&Johnson jest obecna na rynku już od ponad 130 lat, jako pierwsza wprowadziła na rynek formułę „No more Tears”, uwielbianą przez dzieci i rodziców, która sprawia, że szampon nie szczypie w oczy, jest też liderem w branży kosmetyczno-farmaceutycznej. Kupując jej produkty, w pakiecie otrzymujemy zatem kawał historii i gwarancję bezpieczeństwa. Firma ta do produkcji kosmetyków używa najłagodniejszych z możliwych środków powierzchniowo czynnych (Coco-Glucoside i Cocamidpropyl Betaine) i oferuje nam produkty o kwaśnym odczynie, idealnym dla skóry dziecka, która ma PH = 5,5.
Pierwsze kąpiele dziecka
W naszym przypadku Lenki, wspominam z uśmiechem, choć wówczas kompletnie mi do śmiechu nie było. Zanurzałam łokieć, by sprawdzić temperaturę wody mimo, iż nasza wanienka miała wmontowany termometr. Zastanawiałam się, czy lepiej wybrać dłoń, myjkę, czy gąbkę? Wanienkę kupiliśmy profilowaną i z odpływem, co teoretycznie gwarantowało komfort, a mimo to spoceni byliśmy po tej kąpieli jak po przebiegnięciu maratonu. Ostatecznie kwestia kąpieli spadła na ramiona eM. a ja dbałam o naszykowanie ręcznika, kosmetyków, ubranek, pieluszki i spełniałam się w roli matki piersią karmiącej.
Oboje z mężem byliśmy zwolennikami idei, że im mniej kosmetyków w życiu dziecka, tym lepiej i nie eksperymentowaliśmy nadmiernie w tym temacie, co okazało się słusznym wyborem.
Minimalizm w pielęgnacji dziecka, czyli nasze TOP 3
O ile moje osobiste kosmetyki z minimalizmem niewiele mają wspólnego, tak produkty dla dzieci mamy zawsze pod ręką trzy i na wykładzie specjalisty mogłam oddychać swobodnie. Okazuje się bowiem, że maluch do szczęścia potrzebuje:
- Produktu do mycia.
- Produktu do nawilżania jego dysfunkcyjnej, bezbronnej skóry.
- Produktu przeciwsłonecznego.
To całe mycie o które tyle szumu możesz praktykować, kiedy zechcesz. Jeśli wygodnie Ci kąpać w dzień, nie stresuj się, że sąsiadka za ścianą preferuje wieczorną kąpiel. Zadbaj o wypracowanie własnych rytuałów, a Twój maluszek z pewnością szybko do nich przywyknie. Nie musisz kąpać brzdąca codziennie, więc nie rób sobie wyrzutów, gdy po ciężkim dniu padasz na twarz i zamiast kąpieli wybierasz przetarcie miejsc intymnych i narażonych na pocenie wilgotną chusteczką. Nawilżaj regularnie, bo produkty do nawilżania tworzą tzw. film ochronny dla delikatnej skóry. Dbaj również o to, by nawet w pozornie pochmurne dni, zabezpieczać skórę dziecka przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych.
Z mojego doświadczenia wynika też, że w kwestii kosmetyków nie warto eksperymentować, choćby z uwagi na możliwość wystąpienie uczulenia. Jeśli sięgamy po różne produkty i używamy ich naprzemiennie, dużo trudniej będzie nam później wytypować ewentualnego winnego za kwestie uczuleniowe. Minimalizując wystąpienie alergii warto wybierać również kosmetyki o krótkich składach.
Jako mama zwracam też uwagę na kolor i zapach aplikowanych produktów, unikam tych kolorowych, ponieważ nie widzę najmniejszego sensu w farbowaniu kosmetyków dla dzieci, szczególnie tych do smarowania, które na skórze zostaną na dłużej. Taką samą zasadę wyznaje niezależny ekspert marki J&J – dr Magdalena Sikora, dr inż. Politechniki Łódzkiej oraz Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, więc możecie to uznać za Sprawdzone-Udowodnione.
Za Sprawdzone i Udowodnione musicie również przyjąć fakt, że certyfikowane kosmetyki naturalne są także wytwarzane w laboratoriach. Przyznam, że to mnie mocno zaintrygowało. Wiedziałaś o tym?
Daj znać, czym Ty sugerujesz się wybierając produkty do mycia, nawilżania i ochrony przed słońcem dla dzieci?
Sporo materiału pokazałam Wam na instastories, ale jeśli coś Wam umknęło to zapraszam na film. Będzie mi miło, jeśli zasubskrybujecie mój kanał na YouTube i zostawicie tam kciuk w górę.
Bardzo ciekawy artykuł