Moje przygody z ochraniaczem na łóżeczko zaczęłam w 2010r., gdy na świat miała przyjść Lenka. Modne wówczas były wieloczęściowe komplety pościeli do łóżeczka. Kupiłam wszystko, z firankami i kokardkami włącznie. Używałam do pierwszego prania, później już mi się tych falban i tiulu prasować nie chciało, więc odstawiłam w kąt ograniczając się do ochraniacza na materac, prześcieradła, pościeli/rożka, ochraniacza na łóżeczko. Jako młoda i niedoświadczona mama kupiłam jedynie ochraniacze krótkie. Wraz z tym, jak młoda zaczęła się w łóżeczku przemieszczać wiązaliśmy dwa równocześnie, co ani estetycznie nie wyglądało, bo każdy był w inny wzór, ani w pełni nie zaspokajało naszych potrzeb. Dlaczego? Ano dlatego, że dwa ochraniacze zawiązane po obu stronach łóżeczka i tak pozostawiały przestrzeń na jeden szczebelek i oczywiście właśnie tam o trzeciej w nocy nasza gwiazda postanowiła włożyć nóżkę. Pisk był taki, że umarłego by przebudził. Wtedy dopiero odkryłam, że istnieje coś takiego jak ochraniacz 360cm. Jak się słusznie domyślacie, Maciuś już tylko te pełnowymiarowe ochraniacze posiadał i wybierałam gładkie, jednolite, aby z pościelą każdą mi współgrały. Miałam dwa i to w zupełności wystarczy. Jeden schnie to drugi macie w użytkowaniu.
Jaki ochraniacz będzie miała nasza mała Hania? Jeden gładki, beżowy, po starszym bracie, a drugi uszyty przez mamę. Małe dzieci najlepiej widzą kontrasty, więc fajnie jeśli ochraniacz to uwzględnia. Postawiłam w tym przypadku na materiał Mur Pruski z Drukarni Tkanin Ku-ka o czym więcej pisałam Wam już tutaj – klik!
Czego użyłam do uszycia ochraniacza?
2 metrów materiału perkal (100% bawełna)
nici w kolorze białym
ociepliny o grubości 4cm, kupiona na allegro po 10zł za metr
dużej ilości szpilek
Jak wykonać ochraniacz na łóżeczko?
Nasze łóżeczko ma klasyczny wymiar 120 x 60cm, dlatego szycie zaczęłam od wykrojenia czterech prostokątów o wymiarze 125 x 35 i czterech 65 x 35cm. Zanim jednak zabrałam się do cięcia i szycia trzy razy wyprałam materiał, by to co miało się skurczyć uległo skurczeniu oraz by sprawdzić go pod kątem jakości wydruku. Materiał zdał ten egzamin na 5+ więc wzięłam się do pracy.
Mój materiał ma wzór, więc tworząc wykrój przemyślałam cięcie tak, by uwzględnić linię domków oraz by po przewróceniu z obu stron materiał był poprawnie ułożony, czyli by domki po drugiej stronie nie były do góry nogami 😉 To dlatego cięłam na osiem części a nie na cztery. Jeśli Wasz wzór będzie mniej wymagający (krata, paski, kropki), śmiało możecie to wykorzystać i wtedy zakładka stworzy Wam górę, będzie szybciej i mniej szycia. Z resztek materiału uszyłam troczki. Sporo z tym zabawy, ale efekt zaskakująco dobry. Jeśli nie macie jednak czasu czy cierpliwości z powodzeniem możecie skorzystać z gotowych lamówek do kupienia w pasmanteriach.
Materiał przed szyciem dokładnie połączyłam przy pomocy szpilek. Ułożyłam części równo, stroną z nadrukiem do siebie a na to docięłam ocieplinę (wypełnienie). Wszystko razem spięłam szpilkami, wpięłam troczki tak, by po przewróceniu całości na drugą stronę znalazły się na zewnątrz. Przystąpiłam do szycia. Szycie tej tkaniny po przygodach z minky to istna przyjemność. Nic się nie marszczy, nie ciągnie, szew wygląda idealnie, więc tym razem poszło szybko i bez korekt w postaci mozolnego prucia. Zszyłam wszystkie elementy pozostawiając jeden bok wolny, bo to przez niego należało przeciągnąć ochraniacz z lewej strony na prawą. W tym pomogła ciocia Kamila i Lenka. Młoda bardzo angażuje się w pomoc przy przygotowaniu pokoiku dla Hani, a jak uda się nam w czymś pomóc to jest szalenie dumna, minę udało się uchwycić na zdjęciu 🙂
Efekt mile zaskoczył mnie i oglądające ochraniacz koleżanki. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba oraz że małej Hani przypadnie do gustu!
Podsumowanie kosztów:
materiał 69zł x 2 metry = 138zł
wysyłka 7,00zł
Warto wspomnieć, że przy zakupach powyżej 150zł wysyłka jest gratis.
nici 1,70zł
ocieplina 15zł
Razem: 161,70zł
Najtaniej nie wyszedł, ale widzę w tym sporo plusów. Po pierwsze możecie same zaprojektować wzór. Po drugie Wasz ochraniacz nie będzie oklepany, raczej nikt podobnego mieć nie będzie. Po trzecie jakość tego materiału jest fenomenalna! No i najważniejsze: uszyty własnoręcznie, a to bardzo cieszy, dużo bardziej niż klasyczne zakupy.
Nasze łóżeczko ustawione na najwyższy poziom, więc jak je minimalnie obniżę to nic się nie będzie marszczyć. Następnym razem pokażę Wam czarno-białą pościel, która idealnie pasuje do ochraniacza. Przy okazji porównam materiały zakupione na allegro wraz z tymi ze sklepów on-line. Wszystkie w ten sam sposób piorę, prasuję i szyję, więc mam nadzieję, że moja ocena będzie wiarygodna. Pochwalę się też narzutami z minky na łóżka Lenki i Maciusia na które zebrałam już kilka zamówień.
Wpis powstał we współpracy z Drukarnią Tkanin Ku-ka Pomysły z metra cięte, której dziękuję za zaufanie i cierpliwość do niedoświadczonej krawcowej 😉
Zdjęcia: archiwum własne i Rafał Ryziński – klik! Również polecam 🙂
Dla syna miałam pościel połączoną z ochraniaczem (razem prześcieradło i ochraniacz), dla córki miałam trzy ochraniacze połączone, dla córki najłmłodszej nie miałam, bo spała w turystycznym łóżeczku 😉
Piękny! I ta satysfakcja, że zrobiłaś go sama. Mi szyła teściowa bo ja do takich rzeczy to mam 2 lewe ręce nawet przyszycie guzika jest dla mnie wyzwaniem.
Moim marzeniem jest nauczyć się szyć. Maszyna stoi i… kurz zbiera 🙁 Piękny ochraniacz!
Hmmm, czy troczki są „po bożemu” złożone na 4? Widać niestety postrzępione brzegi. Nie wystarczy złożyć na pół i przeszyć, bo efektem jest nieestetyczne wykończenie. Tak długie kawałki materiału z ocieplaczem warto podzielić na mniejsze, żeby się nie marszczyły, dobrym pomysłem jest też przepikowanie całości.