Mam olbrzymie szczęście. Moje dzieci chorują wyjątkowo rzadko. Hanka ma 20 miesięcy i tak na poważnie zachorowała nam dopiero teraz, gdy starszaki przywlokły do domu jakiś wirus, który objawami przypominał grypę. Towarzystwo ścięło z nóg i każde z nich spało prawie przez trzy doby, a gdy gorączka i ogólna niemoc organizmu ustąpiła, wrócił apetyt i przez chwilę miałam nadzieję na powrót dzieci do zdrowia, to pojawił się mokry kaszel. O dziwo osłuchowo maluchy były czyste, ale kaszel nie odpuszczał. Do ataku zaprosiłam wszelkie znane mi domowe sposoby i tak leciał: syrop z cebuli, syrop z buraka, herbata z miodem, sokiem malinowym, cytryną, imbirem, a także syropem z czarnego bzu. Do tego nacieranie klaty, pleców i stóp maścią rozgrzewającą, inhalacje, nawilżacz powietrza i dużo wody. Walczyłam dzielnie, ale nie udało się obyć bez syropu z apteki.
Czas, w którym chorujemy najwięcej
Przełom jesieni i zimy oraz zimy i wiosny to zwykle okres w którym wiele dorosłych i dzieci dopada przeziębienie, zapalenie gardła, oskrzeli, czy nawet płuc. Widać to po frekwencji w szkole i przedszkolu oraz po ilości zwolnień, jakie dostarczają etatowi pracownicy. Dzieje się tak wówczas, gdy dochodzi do wychłodzenia organizmu, a częste zmiany temperatur, gdy wychodzimy z ciepłego na zimne i odwrotnie, tylko pogłębiają problem. Wirusy, które odpowiadają za infekcje dróg oddechowych są najbardziej efektywne w niższych temperaturach. To dlatego zmarznięci i przemoczeni szybko stajemy się ich ofiarami.
Drugim dość istotnym elementem poza wahaniami temperatury jest brak nasłonecznienia. Ten wyraźnie obniża nam nastrój, odbiera ochotę do życia i powoduje depresję. Z tego względu powinniśmy uzupełniać codzienną dietę w suplementacje witaminą D3. Zmienia się również na mniej intensywny nasz tryb życia, a skoro rzadziej wychodzimy na spacery i ograniczamy ilość ruchu na świeżym powietrzu to tym samym nasz organizm osłabia się i staje podatniejszy na infekcje górnych dróg oddechowych.
Warto się do tego okresu odpowiednio przygotować, a jeśli już choroba zawita w nasze progi, trzeba wiedzieć jakimi domowymi i aptecznymi sposobami jesteśmy w stanie szybko ją wyprosić.
Domowe sposoby na przeziębienie
Jestem zwolenniczką domowych, naturalnych sposobów zwalczających przeziębienie, katar i kaszel. To zwykle po nie sięgam zanim trafimy do pediatry. Pamiętam, że katar i kaszel u pierwszego dziecka z automatu ustawiał mnie w kolejce do lekarza. Teraz startuję od natury, szybko przygotowuję syrop z cebuli, krojąc ją w cieniutkie pióra i zalewając miodem lub zasypując cukrem. Równolegle przekrawam buraka, wydrążam środek i wrzucam go na pół godziny do piekarnika na 200 stopni. W taki oto szybki sposób przygotowuję przeciwkaszlowy syrop z buraka. Myślę, że te syropy zna i praktykuje większość mam.
Kolejnym hitem w domowej apteczce jest maść rozgrzewająca. Do jej przygotowania potrzebujemy:
1/2 szklanki oleju kokosowego
20 kropli olejku mentolowego
20 kropli olejku eukaliptusowego
1 łyżka wosku pszczelego.
Warto jeszcze przed sezonem wzbogacić zawartość spiżarni o sok malinowy, dobrej jakości miód, syrop z pędów sosny, czy czarnego bzu. Do tego kupujemy dużo cytryn, wybierając owoce pachnące, gładkie, średniej wielkości, pochodzące z Europy a nie Afryki, gdyż te drugie są dłużej transportowane, więc zakładam, że i mocniej spryskiwane chemią.
Istotną rolę w sezonie grzewczym ma również ułatwiająca oddychanie odpowiednia temperatura i nawilżenie powietrza. W domu nie powinno zatem brakować inhalatora i nawilżacza. Nasz dodatkowo ma funkcję oczyszczania i pozwala na precyzyjne ustawienie wilgotności w pomieszczeniu. Pediatra dzieci zaleca nam zawsze utrzymywanie temperatury w sypialniach na poziomie 19 stopni oraz wilgotność 60-70%.
Kiedy domowe sposoby zawiodą
Trafiamy do lekarza, któremu jesteśmy wierni od lat. Może dlatego nasze starszaki tylko raz w życiu miały podany antybiotyk, a Hanka obyła się bez niego do dziś. Dobry lekarz to skarb i warto o takiego zabiegać, korzystać z rekomendacji, a czasami nawet zainwestować w wizytę prywatną.
Podczas ostatniej wizyty Hania poza standardowymi już inhalacjami, oklepywaniem i specyfikami wspierającymi dziecko podczas kataru (spray, maść majerankowa, bloker na noc) miała polecony syrop Mucosolvan Mini. Znamy ten produkt, ponieważ często po wersję da dorosłych sięga mój mąż, a i mnie się to zdarza. Syrop ma smak owoców leśnych, który wyjątkowo posmakował małej. Nie zawiera cukru, alkoholu ani sztucznych barwników. Szybko i skutecznie pomógł nam uporać się z kaszlem.
Zdrowi i bez kaszlu czekamy na wiosnę!
A tymczasem zima zachowuje się ostatnio jak student w czasie sesji. W trzy dni stara się nadrobić cały sezon. W sobotę zasypał nas biały puch, po raz pierwszy było go tak dużo, że wybraliśmy się w weekend na sanki. Dzieci mają okazję podziwiać sople i rysunki, jakie Dziadek Mróz zmalował nam na szybach. W zeszły weekend optymistycznie wypatrywałam wiosny, targając ze spaceru bazie, a teraz znów musieliśmy się przeprosić z zimowymi kurtkami, czapkami i rękawicami. Wszędzie słychać ogólne niezadowolenie z pogody, a mnie w sumie powrót białej zimy cieszy. Po pierwsze bardzo liczę na to, że utrzymujący się przez dłuższy okres czasu mróz wybije wirusy, bakterie i kleszcze, a po drugie jak dzieci zdrowe to i te sanki, bałwany i bitwy na śnieżki są niesamowitą radością. Czerpiemy zatem garściami i stąd nas mniej w mediach społecznościowych, bo jak nie remont to spacer. Lubię te rumiane policzki i uśmiechy, jaki śnieg zmalowuje na twarzach naszych dzieci. A Ty lubisz zimę, czy z utęsknieniem czekasz na cieplejsze dni wiosny i lata?
Znam ten syrop doskonale, chociaż częściej, z polecenia stosuję u chłopców Pectodrill,a z Mucosolvanu inhalacje.
Zaskoczyło mnie, że MINI jest teraz bez recepty. Jeszcze rok temu był na receptę. Moje dzieci tak chorują od roku, że jestem jak encyklopedia leków 😀 😀