Dzieci wstały szybciej niż zwykle. Znaczy się: mamy weekend. Ciężko mi było oczy otworzyć, bo do 2:00 w nocy czytałam „Perfekcyjny ogród” Małgorzaty Rozenek i nawet zrobiłam sporo notatek. Wszystko za sprawą magicznego ogrodu, który ma nasza sąsiadka Pani Ania. Metraż podobny do naszego, a takie cuda, że dech zapiera w piersiach! Zachciało mi się mieć równie perfekcyjny ogród, więc pożyczyłam tematyczny poradnik od Dagmary prowadzącej Specjały Dagi, która od kilku dni jest moją sąsiadką i zaczęłam wielkie planowanie 🙂
Na wstępnie zaznaczam, że ogrodniczka ze mnie żadna, bo jako wychowanka blokowiska nigdy ogrodu nie miałam. Jak ostatnio przed domem posiałam z dziećmi mieszanki kwiatowe i codziennie je podlewałam, odpowiednio często nawoziłam i cieszyłam się, że duże rosną to podczas zeszłotygodniowej wizyty Cioci Ireny zostałam sprowadzona na ziemię. Okazało się, że większość moich kwiatków to chwasty 🙂 To Wam powinno wystarczająco dużo o poziomie mojej ogrodniczej wiedzy powiedzieć 😉 Ostatecznie ogrodnictwo to żadna wiedza tajemna, poradników na rynku mnóstwo, sklepów i szkółek z poradami profesjonalistów równie dużo, a jak już okażę się totalnym beztalenciem to mogę zlecić zaprojektowanie ogrodu fachowcom i zatrudnić architektów krajobrazu specjalizujących się w aranżacji ogrodów. Na tą chwilę postanowiłam czytać, biegać z metrówką, rysować na kartce, zmieniać wersje co 5 minut, zastanowić się nad sensownym zagospodarowaniem naszego małego ogrodu i powalczyć o cudny efekt z pomocą eM., który już na samą myśl o koszeniu trawy ma alergię.
Ogród mamy na całą szerokość domu i siedem metrów do przodu, jak to przy szeregach bywa. Fajnie byłoby więc zagospodarować go tak, by cieszył oko, był przedłużeniem salonu, stał się takim dodatkowym letnim pokojem i zimą nie straszył. Na starcie rosła w nim trawa i posadziliśmy szmaragdowe tuje, by odgrodzić się od sąsiadów. Zamontowaliśmy na drewnianym palu karmnik. Konieczny był dodatkowy płot i siatka, bo pies zaczął na drzewka sikać i zrobiły się czarne jak smoła. Wycięłam wszystkie czarne fragmenty i były od dołu gołe, wyglądały tragicznie. Pomogło regularne odżywianie i dziś znów cieszą się gęstością i zielenią.
Dwa lata temu zdecydowaliśmy się na trawę w rolkach, bo metraż mały, ziemia tu paskudna a my niecierpliwi i marzący o zielonym dywanie. W zeszłym roku doszedł drewniany taras i lamelowe płoty. W tym roku zainwestowałam we flance truskawek pnących, aby dzieci miały radochę i mogły oglądać jak kwiatki dzień po dniu zamieniają się w ich ulubione letnie owoce. W wiszących donicach z pepco doszły też białe lobelie a w doniczkach z ikei zielnik. Przerobiłam wielokrotnie doniczkowe zioła z marketu i tą opcję szczerze Wam odradzam. One są dobre, ale tylko wtedy, gdy w przeciągu kilku dni zamierzacie je zjeść. Jeśli dłużej maja cieszyć oko i nos (uwielbiam zapach rozmarynu i mięty!) to warto zakupić je w centrum ogrodniczym. Cena może Was mile zaskoczyć, u mnie to 4,80 zł za doniczkę, a zioła już drugi miesiąc są cudne i nie wymagają żadnej pracy poza podlewaniem.
Lektura „Perfekcyjnego ogrodu” pozwoliła mi się ponownie zastanowić nad naszym ogrodem. Znam odbiorców i ich oczekiwania, więc wypunktowałam na jakie strefy ogród podzielić, by cieszył wszystkich domowników. Musi być w nim miejsce na wspólne posiłki, pikniki na trawie, zabawę dla dzieci, grilla, kwiaty i zioła. Płot i taras wymagają impregnacji i drobnych desek wykończeniowych, trawę musimy ponownie dosiać oraz pomyśleć o jakimś zadaszeniu – pod uwagę bierzemy trwałe (markiza) lub tymczasowe (pawilon, parasol). Dzieciakom marzy się trampolina. Mnie hamak lub huśtawka do czytania książek. Z kolei eM. już szczyt szczęścia osiągnął wraz z zakupem leżaka 🙂
Plan mam ambitny i będę Was informować o efektach. Na ten moment życzcie mi powodzenia 😉 Póki co leżę i myślę..
There are no comments
Add yours