Tradycją po wizycie u dentysty jest u nas nagroda dla Lenki. Nie jest słodka, raczej kreatywna i wybierana przez dzielną pacjentkę. Tym sposobem moja córka ma już własne drzewko, globus a dziś zaliczyłyśmy seans w kinie. Wybrałyśmy się do Cinema City w Koronie na „Małego księcia”, którym ja jestem od zawsze zauroczona. Przyznam więc, że nie mogłam doczekać się seansu i blok reklamowy ciągnął mi się potwornie aż do momentu, gdy zareklamowano picie wody. Dumna spojrzałam na Lenę pijącą kroplę beskidu, rozejrzałam się po sali a tam wszędzie standardowy zestaw kinowy, czyli cola i popcorn. Przerażające jest to, że w kinie woda jest droższa od coli, a colę leją wiadrami i syfem tym napełniają dziecięce brzuszki. Za małą butelkę wody 500ml zapłaciłam 6,50zł.
Zwiastun filmu możecie zobaczyć tu:
Zachwycająca z pewnością jest tu strona wizualna i muzyka. Książka została zekranizowana w sposób przystępny dla małego widza i choć ograniczeń wiekowych nie było żadnych – według mnie warto na niego zabrać dzieci minimum 8-letnie. Lenka jako 5-latka oglądała go z zaciekawieniem, ale skupiała się na zupełnie innych rzeczach niż ja i często o niektóre fakty dopytywała mnie po cichu na ucho, bo nie były dla niej jasne. Warto natomiast, by zatrzymał się i pochylił nad tym filmem każdy dorosły, szczególnie rodzic, bo to właśnie oni wyszli z sali kinowej ze szklistymi oczami.
Nie spodziewajcie się wiernego oddania książki, ale mimo istotnych zmian przesłanie nie straciło na wartości. Miłym dla serca akcentem jest zachowanie znanej czytelnikom kreski. Bo kto z nas nie pamięta postaci Małego Księcia, jego róży, oswojonego liska czy asteroidy B-612?
Fabuła filmu została oparta na przyjaźni korpo-dziecka ze starym pilotem z sąsiedztwa. Nie wiem, czy takie określenie jak korpo-dziecko coś Wam mówi, więc szybko tłumaczę, że jest to córka samotnie wychowującej ją matki, która z „wdziękiem” korporacyjnego szczura zaplanowała małej czas z podziałem na dni, godziny, minuty i określeniem, co w danym czasie ma robić, aby zostać dobrym uczniem a docelowo osiągnąć sukces zawodowy. Owa rozpiska oczywiście niewiele ma w sobie tego, co najważniejsze. Brak w niej miejsca na rozmowy, przytulanie, miłość, a czas dla przyjaciela, jeśli dobrze pamiętam, zaplanowany jest na lipcowe czwartki następnego roku, między 13:00 a 13:3o pod warunkiem, że wcześniejsze zadania zostaną zakończone sukcesem.
Pilot-marzyciel od lat poszukuje Małego Księcia, ogląda gwiazdy przez teleskop, a w ogródku reperuje samolot. Nikogo pewnie nie zaskoczy fakt, że zaprzyjaźnia się on z główną bohaterką filmu 🙂
Mnie się film bardzo podobał i cieszę się, że miałam okazję przedstawić Lence postać Małego Księcia zanim dorośnie i sięgnie po książkę. Zapraszam Was do kin i jeśli macie możliwość to polecam seanse w godzinach porannych w tygodniu, ominiecie wówczas tłumy i oglądanie będzie dużo bardziej komfortowe.
My już planujemy kolejny wypad do kina, tym razem na coś bardziej różowego 😉
There are no comments
Add yours