O tym, że angielski jest ważny i warto go w stopniu co najmniej komunikatywnym znać, pewnie wiecie. Być może wiecie też, że mnie osobiście od zawsze bliżej było do języka niemieckiego. W podstawówce miałam rosyjski, w technikum niemiecki, który z premedytacją wybrałam również na studiach. Zawsze byłam sprytna. Wiedziałam, że będę kwitnąć nad notatkami z matmy, statystyki i ekonometrii, więc chociaż język chciałam sobie odpuścić. Z angielskiego coś tam liznęłam jeżdżąc autem i słuchając „Blondynki na językach”, ale umówmy się.. nie jest on w moim wydaniu nawet trochę satysfakcjonujący. Tymczasem dzieci rosną, zadania domowe przynoszą, przygotowują się do kartkówek i chcę, czy nie, ten angielski w moim polskim domu będzie obecny. Miałam dwa wyjścia – delegować ten rozdział mężowi albo podjąć się wyzwania na którym skorzystam zarówno ja, jak i całe moje trio i zacząć się wreszcie tego anglika uczyć. Zgadnij, co wybrałam? 🙂 Tak, odpowiedź masz już w tytule. Tym razem byłam jednak mądrzejsza i nie wykupiłam półrocznej nauki w stacjonarnej szkole języków obcych. Z góry wiedziałam, że większość zajęć opuszczę, bo raz dzieci będą chore, innym razem pogoda niesprzyjająca, w grudniu zabraknie mi motywacji i sił, by ruszyć na te zajęcia a w lipcu znajdę przyjemniejszy sposób na spędzenie wolnego czasu. Zdecydowałam się na ultraelastyczną platformę do nauki języka angielskiego on-line etutor.pl w której to ja decyduję o długości lekcji, częstotliwości powtórek i miejscu zajęć. W podobny sposób angielskiego uczą się już moje dzieci i zawsze im tych zajęć zazdroszczę.
Po co mama wraca do szkoły?
Już sama chęć samorozwoju w polskich matkach wielu intryguje. No bo przecież matka to tak dziwnie skonstruowany stwór, że najpierw z dziecka spróbuje zrobić Einsteina, najpierw jemu kupi kurtkę i buty na zimę i najpierw je nakarmi, a dopiero w okolicy 50-tki uświadamia sobie, że sama jest równie ważna. Postanowiłam, że u mnie będzie inaczej. Wzięłam do ręki notatnik i pióro, a następnie zaczęłam notować powody dla których powinnam/warto/chcę się tego angielskiego nauczyć. I wiecie co.. po chwili śmiech mnie ogarnął! Okazało się bowiem, że moim motorem napędowym do nauki są dzieci 🙂 Szybko przypomniałam sobie o postanowieniach noworocznych sprzed lat. Angielski pojawiał się tam regularnie i na wpisaniu go na listę się kończył. Znacie to?
Trochę siebie znam i wiem, że dla tych moich skarbów jestem w stanie zrobić wiele. Mogłabym tu oczywiście mydlić Wam oczy, z jakich niebanalnych powodów angielski z przytupem wskoczył mi na listę priorytetów. W głębi duszy chcę podołać temu wyzwaniu myśląc o dzieciach, o tym z jaką łatwością będę mogła pomóc im w nauce, przetłumaczyć anglojęzyczne dialogi w bajkach, czy zamówić im ulubione lody, gdy polecimy na urlop.
Jeśli i Ty jesteś mamą, zrób proszę na początku swoją listę priorytetów i pragnień, a następnie na trzeźwo i wyjątkowo rozsądnie oszacuj, ile czasu zaoszczędzisz ucząc się wygodnie z dowolnego miejsca na ziemi, co z tym czasem zrobisz i jaka radość Cię ogarnie, gdy znów zaczniesz używać mózgu i robić coś nowego. Wyzwania dodają nam skrzydeł, sprawiają, że chce nam się bardziej i więcej, malują uśmiech na twarzy i dodają błysku w oczach. Zacznij już dziś i dołącz do wyzwania Zabieganej Mamy. Pokaż światu, że dom to nie tylko stado rozwrzeszczanych dzieci, skarpetki rzucone w kącie, niekończące się sterty ubrań do prania i prasowania, ale również Ty. Ty ze swoimi marzeniami, pragnieniami i chęcią nieustającego rozwoju.
Najlepsza szkoła językowa dla mam
To taka, która dopasowuje się czasowo i lokalizacyjnie do Ciebie. Jako mama nie zawsze dysponujesz czasem na odbycie pełnej godziny lekcyjnej, czasem masz do dyspozycji kwadrans albo 30 minut. Dobrze, jeśli szkoła umożliwia naukę w krótszym systemie czasowym i daje Ci szansę decydowania o ilości czasu, jaki chcesz na nią poświęcić. Będąc mamą nie zawsze masz możliwość dojazdu na określoną godzinę w ściśle określone miejsce albo tak jak ja, nie lubisz tracić na to dodatkowego czasu, który mogłabyś wykorzystać na naukę lub tysiąc innych spraw. Fajnie więc, gdy możesz uczyć się z domu lub dowolnego miejsca, a taką szansę dają Ci dzisiaj w pełni mobilne szkoły on-line. Sama bardzo przyzwyczajam się do pewnych rzeczy i biorę pod uwagę możliwość rozwoju oraz różnorodność kursów i zajęć. Nie lubię monotonii i szybko się nudzę. Szukałam zatem szkoły, w której nauka języka angielskiego nie będzie oparta na beznamiętnym wkuwaniu na pamięć słówek. Mam świadomość, że mój mózg lepiej funkcjonuje i magazynuje dane, gdy są one serwowane w ciekawy, różnorodny sposób. Co jeszcze znalazło się na liście moich oczekiwań? Zajęcia indywidualne. Nie raz i nie dwa doświadczyłaś pewnie zajęć grupowych w których uczestniczyła często przypadkowo dobrana grupa ludzi. Ktoś kojarzy i zapamiętuje szybciej, ktoś inny wolniej, przez co jedni się nudzą a drudzy frustrują ilością powtórek. Na platformach e-learningowych wszystko jest skrojone pod Twoje potrzeby. Sama decydujesz, jak wiele czasu możesz poświęcić i ile powtórek musisz wykonać, by opanować materiał.
Masz jeszcze inne oczekiwania, które powinny cechować szkołę marzeń? Koniecznie podziel się swoimi refleksjami w komentarzu.
Mój wybór padł na platformę do nauki języka angielskiego etutor.pl
Dzięki platformie nauka angielskiego staje się czystą przyjemnością. Spełnia ona wszystkie wymienione wyżej oczekiwania, a dodatkowo nagradza monetami za regularną naukę, którymi możesz wirtualnie zapłacić wybierając np. kurs poprawnej wymowy Say It! czy Dirty English – kurs dla dorosłych 😉 W ofercie mają także kursy biznesowe i turystyczne, których zakres pomoże Ci w pracy lub podczas podbijania świata. Platforma umożliwia swoim studentom dostęp do forum i gier językowych. Po rejestracji możesz skorzystać z bezpłatnych lekcji, by przekonać się, czy taka forma nauki spełnia Twoje oczekiwania.
Razem z etutor.pl mam zamiar zrealizować wreszcie odwieczne postanowienie noworoczne, więc jeśli masz podobne – nie zwlekaj i zacznij działać! Już dziś zapisz się na lekcję próbną. Zrobisz to tutaj – klik! Jako moja Czytelniczka będziesz również miała możliwość monitorowania procesu nauki w moim wykonaniu. Już za tydzień dowiesz się, jak mi idzie? Ile czasu udało mi się wygospodarować na naukę języka angielskiego i co sprawia mi największą trudność.
Daj znać, jak sytuacja z Twoim angielskim? Jesteś w stanie w swobodny sposób się nim porozumiewać z innymi, czy podobnie jak ja, masz tu braki? Czekam również na falę serc, które podniosą poziom mojej motywacji na wyższy level. Mogę na Ciebie liczyć? 🙂
Życzę wytrwałości w nauce. Ja marzę o tym, żeby przypomnieć sobie francuski. Niech tylko moje dzieciaki jeszcze ciut podrosną. 🙂
Mi by się przydał taki kurs angielskiego, ponieważ w pracy zawodowej zdarza mi się rozmawiać z obcokrajowcami. Ale nie umiem się zmotywować do nauki z trójką dzieci przy boku… Podziwiam
Ja się zabrałam za hiszpański, żeby potem dzieciom z nim pomagać i totalnie wkręciłam się w naukę, ale jako, że sama jestem lektorem języka obcego i widzę na codzień w swojej pracy różnicę w umiejętnościach uczniów pracujących online lub na żywo – zdecydowałam się jednak na zajęcia 1 na 1 w szkole językowej, w dodatku super intensywnie, bo 3h tygodniowo. Wreszcie mam coś mojego choć oczywiście motywacja była u mnie taka jak u Ciebie – dla dzieci 😉