Moje paliwo: kawa. Też tak masz?

ulubiona kawa w życiu matki blog

Jednym z najczęstszych pytań, jakie od Was dostaję jest to o kawę. Pytacie, którą polecam, jaką piję, czy piłam w ciąży, czy piję karmiąc piersią, zbożową, arabicę i jaką jeszcze? Postanowiłam zatem zmontować wpis, który będzie podsumowywał kawę w życiu matki. Na koniec podzielę się też przepisem na ulubioną kawę zimową – gotowaną z cynamonem i kardamonem, od której pachnie cały dom i która sprawia, że życie nawet po nieprzespanej nocy wydaje się piękniejsze. Mamy leniwą niedzielę, Hania udała się na drzemkę, mąż też odsypia zarwaną noc, Lena odrabia zadanie domowe, Maciej układa puzzle a ja mam czas dla siebie, więc ze szklanką latte w dłoni tworzę dla Was nowy tekst.

Wpis ten powstał w ramach wyzwania na instagramie do którego zaprosiła mnie jedna instamama. Jako kawoholiczka tak go sobie przekształciłam, że całe pięć będzie kawą pachnące.

Pierwsze spotkania z kawą

Już Wam kiedyś wspominałam, że kawa w moim życiu pojawiła się dość późno. Analizowałam to sobie ostatnio i doszłam do wniosku, że pierwsza kawa, która mi naprawdę posmakowała to było macchiato z ekspresu do kawy na kapsułki, który jako pierwsza w rodzinie sprawiła sobie w ramach prezentu gwiazdkowego moja ulubiona ciocia. Ten ekspres był wówczas prawdziwym hitem. Robił kawę niczym z katalogu, tak obłędną, że piłabym po kilka dziennie. Ograniczała nas wówczas jedynie cena kapsułek, które dzisiaj można już kupić w wielu miejscach w rozsądnych cenach.

Jako studentka na studiach zaocznych przyjeżdżałam do niej co dwa tygodnie na nocleg, a styczeń to był gorący okres na uczelni z uwagi na sesję, egzaminy, nieprzespane noce. Do dziś pamiętam przezroczystą mega dużą filiżankę, w której ciocia zaparzyła mi macchiato, czyli espresso splamione mlekiem. Wariacji na temat kawy później nie było końca, ale zawsze zestawiałam ją w wersji z mlekiem. Cappucino i latte kocham do dziś najbardziej  ze wszystkich rodzajów, jakie dane mi było pić.

Po studiach kawa znikła z mojego życia i wróciła do niego ponownie dopiero w 2011 roku. Wprowadziliśmy się wówczas do Wrocławia, a mój mąż postanowił obudzić w sobie baristę. Kupił kawiarkę i milion rodzajów kawy. Mogę więc uznać, że to on nauczył mnie pić 🙂 Nigdy wcześniej i nigdy później nie piłam jej tyle, co wówczas.

Kiedy najczęściej sięgam po kawę?

Uwielbiam rozpoczynać dzień od wypicia gorącej filiżanki kawy, ale nigdy nie robię tego na czczo. Wynika to z kwestii zdrowotnych. Gdybym wstała i sięgnęła od razu po kawę to mogłabym nic nie jeść co najmniej do 10:00, bolałby mnie żołądek i szybko dorobiłabym się wrzodów albo innego ustrojstwa. Z tego względu moim porannym napojem jest szklanka wody z cytryną, a pierwszą kawę wypijam dopiero po śniadaniu.

Drugą kawę parzę w porze drzemki Hanki. To jest mój czas, przy niej łapię oddech, prowadzę rozmowę telefoniczną z przyjaciółka i układam w myślach plan działania. Uwielbiam celebrować chwile z kawą i wypijać ją w zupełnej ciszy albo w miły towarzystwie. Moją zgubą są niestety ciastka, które do niej pochłaniam, bo tej drugiej kawie w większości przypadków towarzyszy właśnie coś słodkiego i kalorycznego. Może dlatego dostaję po niej takiego kopa 🙂

Kawa w wersji urlopowej

To kolejna kawa do której się uśmiecham do dziś. Parzyłam ją każdego dnia dla siebie, eM. i dwójki naszych przyjaciół z którymi spędzaliśmy urlop nad morzem. Okazało się, że na stanie w domu, który wynajęliśmy nie było ekspresu a my jako czwórka uzależnionych od czarnego płynu ludzi musieliśmy sobie radzić „na pieszo”. W okolicznym sklepie nie udało nam się też kupić zwykłych papierowych filtrów, więc posługiwałam się złożonym podwójnie ręcznikiem papierowym. Tak zaparzoną kawę wspierałam mlekiem z mlecznika o którym pamiętałam pakując walizki. Ulubiona lavazza smakowała wybornie i niczym nie odbiegała od tej z najlepszych nadmorskich restauracji. Myślę, że Ela z Łukaszem, jeśli to czytają, chętnie potwierdzą 😉 Niewątpliwie smaku i aromatu tej kawie dodawało wyborne, krakowskie towarzystwo. W konsekwencji mamy co wspominać 🙂

Kawa w ciąży

W pierwszej ciąży zupełnie nie piłam kawy, bo był to czas, gdy w ogóle po nią nie sięgałam. W dwóch kolejnych zaczęłam podejrzewać to, że jestem w ciąży właśnie na podstawie tego, że mnie kawoszkę od ulubionego płynu rano odrzuciło. Nie piłam kawy chyba do 12 tygodnia ciąży, bo jej wypicie powodowało mdłości z którymi eliminując kawę nie miałam nigdy problemu.

W drugiej i trzeciej ciąży, po konsultacji z ginekologiem wypijałam jedną filiżankę mleka z kawą dziennie. Tak, celowo piszę mleka z kawą a nie kawy z mlekiem, ponieważ w moim wydaniu tak to właśnie wyglądało. Moja ulubiona kawa musi być wyjątkowo mleczna. Kawy bez mleka zupełnie się nie napiję. Tak mam. Drugim warunkiem, jaki musi spełniać dziś moja ulubiona kawa to świeżo mielone ziarna. Świeżo zmielona lavazza d’oro smakuje mi najbardziej w formie latte lub cappucino. Najlepiej latem, na tarasie albo z widokiem na góry. Myślę, że nie tylko mnie. W internecie mnóstwo osób robi sobie nawet zdjęcia kawy wypijanej w mroźny dzień na tarasie z widokiem na góry. Za każdym razem, gdy widzę tego typu zdjęcie z automatu je lajkuję i czuję te obłędny zapach.

Kawa podczas karmienia

Piję dwie dziennie, ale mając świadomość, że kawa wypłukuje między innymi magnez dbam o to by go w codziennej diecie uzupełniać. Jeśli nie korzystacie z dobrodziejstwa suplementacji, możecie podnieść poziom magnezu jedząc:

  • pestki dyni (dorzucam do sałatek i makaronu),
  • otręby pszenne (dodaję do koktajli),
  • migdały i orzechy laskowe (uwielbiam i podjadam w ciągu dnia),
  • kaszę gryczaną (koniecznie spróbujcie z cebulką, czosnkiem i szpinakiem – mój ostatni hit),
  • płatki owsiane (sezon sprzyja owsiance na śniadanie),
  • groch (za nim akurat nie przepadam, ale może Wy lubicie)

oraz pijąc naturalne kakao.

Ugotuj kawę z cynamonem i kardamonem (przepis)

Dwie porcje ulubionej świeżo zmielonej kawy umieść w rondelku, zalej wrzątkiem (ok.300ml) i gotuj przez chwilę na małym ogniu wraz z laską cynamonu i zmiażdżonym wcześniej w moździerzu kuchennym kardamonem (daję 2-3 ziarna). Uważaj, bo kawa ta lubi uciekać z garnka i niestety często robi mi mnóstwo bałaganu w kuchni, ale jej smak i aromat rekompensują nawet zalaną kuchenkę. To jest jedyny rodzaj kawy, którego ja się napiję bez mleka. Daj znać jak zaparzysz, czy i Tobie ona smakuje.

A jaka jest Twoja ulubiona kawa?

Za cudne zdjęcia do artykułu dziękuję Ani z bloga okiemmamy.pl

 

 

 

 

 



There are no comments

Add yours

Dodaj komentarz