Harmonia i cierpliwość. Tak w dwóch słowach opisuję nasze niedziele. Nie zawsze jest rosół na stole. Dzisiaj na przykład były kopytka z manną i zielonym pesto. Swoją drogą fenomenalne! Zrobione przez małe rączki smakowały najlepiej na świecie. Zawsze jest dużo spacerowania, bo my jesteśmy z tych, którzy wolny czas spędzają w polu i w parku, nie w galerii handlowej. Generalnie to mieszkając w Niemczech nauczyłam się zakupów w niedzielę nie robić. W moim małym, malowniczym miasteczku nad Renem w niedzielę czynne były wyłącznie restauracje i stacje benzynowe. I dało się tak zorganizować, by w niedzielę nam niczego nie brakowało.
Niedziela mojego dzieciństwa to Msza Święta i mięso na obiad. To mięso wspominam szczególnie, bo go nie znosiłam. Do dwudziestego roku życia nie jadłam miejsca, a jak się mama uparła, że jednak chce abym je zjadła to siedziałam tak długo nad talerzem aż straciła cierpliwość. Jako dziecko upychałam niedzielne kotlety w piecu, wpychałam w fotel albo karmiłam nimi psa. I żyję. To dlatego nie zmuszam do jedzenia mięsa moich dzieci. Maciek je z apetytem, Lenka miała ostatnio dwumiesięczną przerwę podczas której na jej kanapkach zamiast szynki lądował ser z ogórkiem albo dżem. Nie naciskałam, nie prosiłam, karmiłam tym, co wybierała. I obu nam z tym było dobrze. Mam świadomość, że zmuszanie przynosi całkiem inny efekt od zamierzonego.
A wracając do niedzieli to polska smakuje rosołem i schabowym w panierce. Nasza pachnie świeżym powietrzem, smakuje całusami i szeleści jesiennymi liśćmi. Strasznie ubolewam na tym, że po naszej stronie wsi w zasadzie nie ma drzew, nie licząc tych na prywatnych ogrodach. Mamy jedno ulubione, samotnie stojące w polu, chodzimy do niego tak często, że zdążyłam policzyć, ile kroków potrzeba aby się przy nim znaleźć. Aby zobaczyć prawdziwą złotą, polską jesień zabieramy dzieciaki do pobliskiego parku. Park w Szczodrem jest stary i szalenie malowniczy, to pozostałość po dawnym przypałacowym ogrodzie krajobrazowo-botanicznym. Lubimy tam jeździć rowerami, lubimy spacerować, grać w szachy a każda wizyta zawsze kończy się na placu zabaw.
Z niedzielą kojarzy mi się też odświętny strój, wypastowane buty, idealny makijaż i fryzura, którą poprzedzała sobotnia wizyta w salonie fryzjerskim. Moje dzieciństwo pachnie też tym zapachem. Zapachem szamponów, odżywek i płynu do trwałej. Sama jako mama na spacery w parku ubieram się przede wszystkim wygodnie. Nigdy nie będę mamą, która z nogą założoną na nogę siedzi na ławce przy placu zabaw. Nie założę szpilek do parku. Nie założę obcisłej sukienki. No, chyba że wybieram się tam sam na sam z mężem 😉 Dzieci są w tej kwestii bezkompromisowe. Mama ma być ubrana tak, by mogła wejść z nimi na ślizgawkę, wspinać się po drabinkach, bujać na koniku i huśtać na huśtawce, dlatego mama na poniższych zdjęciach pomimo niedzieli ma na sobie strój sportowy.
Podpytywałam Was o bluzy. Ostatecznie dzięki podpowiedzi jednej z koleżanek postawiłam na bluzy Denley i powiem Wam, że to był strzał w dychę. Bluzy są rozpinane, z kapturem, ze ściągaczami, bardzo porządnie uszyte i tak ciepłe, że nawet w najchłodniejsze dni nie będzie Wam w nich zimno. Spaceruję w tych bluzach z psem, spaceruję z dziećmi, sprzątam w nich w ogrodzie i mimo wielu już prań sprawdzają się znakomicie. Wybrałam szarą i granatową. Zamówię jeszcze jedną w odcieniu fioletu – klik! Podoba mi się to, że kaptur ma regulację, więc największe wiatry mi nie straszne, a wiatr w polu gwiżdże u nas konkretnie. No i przede wszystkim bluzy te zaskoczyły mnie jakością w stosunku do ceny. Uważałam, że za te pieniądze to pewnie po kilku praniach będą się nadawały co najwyżej do sprzątania, a ja znów będę poszukiwała bluz. Tymczasem chodzę, piorę, suszę w kółko i są nie do zdarcia, dlatego polecam.
Mama ubrana w:
bluzy – Denley.pl
kurtka – Regatta
ocieplane spodnie dresowe – fasardi
buty – Aldo
chusta – Oriflame
Synek:
kurtka – Geox
spodnie – H&M
buty – Catepillar
czapka – Pepco
chusta – Oriflame
Denley fajna firma. Moja niedziela, we wspomnieniach, pachnie rosołem i ciastem. U mnie nie zawsze jest teraz rosół, ale ciasto tak 🙂 Rytuały dają nam wspomnienia, a ja chcę aby moje córki kojarzyły niedzielę z zapachem świeżego, smacznego ciasta.
Oj ja dziś też piekłam piernikowe muffinki i zapomniałam zupełnie posłodzić 😀 Cóż.. jutro to w thermomixie zmielę i jakieś dno do jaglanego kremu powstanie 😀 Rozkojarzona jestem ostatnio potwornie.
Cudna niedziela.
PS. Ale te wyskakujące okienka działają nerwowo na mnie 😉
Żaneta jakie okienka? Newsletter czy coś innego o czym nie wiem Ci wyskakuje?
o tym, żeby polubić.
A my mamy obiad u rodziców w niedzielę więc nie muszę gotować 🙂 Bluza fajna, muszę się za taką rozglądnąć. Zapraszam do mnie 🙂
Idę.. 😉
Świetna, aktywna niedziela 🙂 Super! Ja zaraz czmycham na taki spacer, bo pogoda zachęca 🙂
Uwielbiam ciuchy od Denley. 🙂
Cudna niedziela i cudnie się na was patrzy 🙂
Fajne zdjęcia 😊 Tęsknię za takimi niedzielami…
Czekam z niecierpliwością na takie niedziele. 🙂 Jeszcze trochę, i też z córeczką i mężem będziemy cieszyć się z tych pięknych chwil. 🙂
A ja zupełnie nie znam firmy Denley
Warto poznać ich ofertę, polecam 😉
Świetne podejście dzieci które maja wybór podarowany przez rodziców są szczęśliwsze.
My też niedziele mamy zarezerwowane dla siebie. Całą rodzinką bawimy się, idziemy na spacer, dzień jest spokojny, bez dodatkowych zajęć, tylko dla nas 🙂
Brawo za podejście! Twoje dzieci mają super mamę:) A co do niedzieli – u nas nigdy nie ma obiadu, bo mąż wychodzi z założenia, że to czas, który spędzamy wspólnie, a nie w kuchni przy garach 😉 Kocham go za takie podejście <3 A dzięki temu zyskujemy leniwe, rodzinne niedziele – przeważnie w dresach i włosach spiętych w kucyk, żeby nie przeszkadzały 🙂
Ja lubię gotować, więc obiad jest, ale i takie dresowo-leniwe dni nam się zdarzają i przyznam, że też je uwielbiam!
U nas niedziela to częste nadrabianie zaległości z tygodnia. Brakuje mi takich spacerków 🙂
A ja czasami uwielbiam niedziele w stylu „pidżama day”. Pyszne śniadanko, filmy i bajki w telewizji i tylko my z mężem. Bosko 🙂
Uwielbiam niedziele! Wspólny rodzinny obiad, spacer na świeżym powietrzu:)
Niedziele są fajne! Jeśli jeszcze można je spędzać z najbliższymi, to już w ogóle super 🙂
Piękne zdjęcia. A Twoja bluza super bardzo takie lubię. Pozdrawiam