Szczerze mówiąc, styczeń minął mi przerażająco szybko. Dwójka z trójki dzieci wróciła do placówek, mąż do pracy, więc mam namiastkę normalności. Każdego dnia, kąt po kącie, urządzam nowy dom, ale ostatnio zaliczam spadek formy i ewidentnie brak mi słońca. Z tego względu postanowiłam zacząć odliczanie do wiosny, ale jednocześnie wciąż chcę nauczyć się celebrowania zimy, która w tym roku jest jak z bajki, bo przyniosła nam śnieg w ilościach, które pamiętam z własnego dzieciństwa. Wynikiem tej celebracji stały się codzienne lekcje uważności, wieczorne praktykowanie wdzięczności, zapisywane momenty, chwile ulotne, przeczytane książki, cytaty dodające skrzydeł i filmy, które uznałam za godne polecenia, bo jak to mówią – zrobiły mi wieczór. Dajcie znać, czy cykl Wam się podoba i jakie inne pozycje byście tu jeszcze dopisały?
Przeczytane.
Udało mi się przeczytać dwie książki. Pierwszą dostałam na Gwiazdkę. Wypatrzyłam ją na instagramie i zamówiłam w Empiku. To taki prezent ode mnie dla mnie. Jeśli lubicie znać kulisy sukcesu, interesuje Was budowanie marki, szukacie inspiracji albo potrzebujecie kopa do działania, może to być również pozycja dla Was.
Drugą z widocznych tu książek pożyczyłam od sąsiadki. Czytałam z zaciekawieniem, by na końcu dojść do wniosku, że gdyby Kaczyński był bardziej aktywny w sieci, mielibyśmy drugiego Putina. Również polecam Wam tę pozycję i nie przyjmuję do wiadomości, że ktoś się nie interesuje polityką, bo czy chcecie czy nie, ona ma realny wpływ na nasze życie i jest w nim obecna. Jeśli żyjecie w Polsce, macie obowiązek głosować i angażować się w polską politykę. Takie jest moje zdanie. Wiele możemy zrobić na tzw. własnym podwórku. Wciąż na wiele mamy wpływ, a o tym, co się wydarzyło wczoraj powinnyśmy jako kobiety pamiętać wrzucając kartę do głosowania do urn przy najbliższych wyborach. Hasło: ***** *** u mnie wciąż aktualne i zdania nie zmienię.
Robiąc porządek w biblioteczce odkurzyłam jedną też z pozycji Reginy Brett „Mów własnym głosem”. Czytałam ją dawno temu, ale z przyjemnością odtworzyłam sobie fragmenty. Jeśli nie znacie, gorąco polecam! Uwielbiam zakreślać w czytanych książkach ważne dla mnie fragmenty, dzięki czemu wracam do nich ekspresowo bez przeglądania całości od nowa.
Obejrzane.
Jeśli w ogóle coś oglądam to są to seriale na Netflixie. Popołudnia z córką spędzałam oglądając drugi sezon „Domów na miarę marzeń”. Uwielbiam wszelkie metamorfozy. Mam do urządzenia jeszcze kuchnię, salon i sypialnię, więc w ramach rozrywki przeglądam Pinterest i programy z szybkimi metamorfozami.
Lekki, kobiecy i wciągający okazał się dla mnie serial oparty na serii książek „Virgin River”. Opowiada on historię młodej pielęgniarki, która przeprowadza się z Los Angeles do małego miasteczka na północy stanu, by odnaleźć się na nowo po śmierci męża. Nie jest to nic ambitnego, ale dwa sezony obejrzałam z przyjemnością.
Jednym tchem obejrzałam również rosyjski thriller psychologiczny „Ku jezioru”. Mamy tu ukazany przebieg epidemii, która rozpoczęła się w Moskwie i często bezlitosne podejście ludzi znajdujących się w obliczu tragedii, przepełnionych strachem o siebie i najbliższych. Aktualnie sami walczymy z koronawirusem, co z pewnością ma wpływ na odbiór tego typu treści. Mimo wszystko polecam!
Aby nie zwariować i złapać oddech w dni, kiedy dzieci dają czadu, oglądam natomiast „Poradnik Headspace: Medytacja”. Dbanie o swój umysł powinno być dla nas równie ważne, co dbanie o ciało. Jedno bez drugiego nie istnieje. Warto znaleźć 20 minut, by zwolnić, kontrolować oddech i pobyć samemu ze sobą.
Wysłuchane.
Styczniowym odkryciem dla mnie były podcasty Macieja Okraszewskiego, znanego jako Dział Zagraniczny. Na spacerach z psem chętnie słucham natomiast Tu Okuniewska. Obu twórców szukajcie na Spotify.
Złe nawyki, które zamierzam pożegnać.
W styczniu podjęłam walkę z podjadaniem między posiłkami oraz wieczornymi przekąskami podczas seansów filmowych. Poszło mi całkiem nieźle. Pomogła mi w tym dobrze zbilansowana dieta, regularnie jedzone posiłki i woda. Jedynie trzy wieczory filmowe spędziłam ze słonecznikiem, orzeszkami i winem. Do zmian zmotywowała waga. Z moich notatek wynika, że w ostatnim roku przytyłam 5kg z czego 1,5kg już pożegnałam a jeszcze dziesięć chętnie komuś oddam 😉
Dobre nawyki, dzięki którym styczeń okazał się piękniejszy.
Dzięki Waszym rekomendacjom, zaczęłam na instagramie obserwować Dr Sobkowiak i dołączyłam do jej wyzwania, które polegało od rozpoczynania każdego dnia kubkiem ciepłej wody oraz robienia min. 10.000 kroków. Nawyk picia wody mam już głęboko zakorzeniony, więc tu odnotowałam 100% sukces. Z ruchem było gorzej, ale i tak nieźle. Trzy styczniowe licznik kroków wskazał mi mniej niż założone #10000steps. Miałam wówczas zrobione 70% i o dziwo były to dokładnie te same dni, w które później podjadałam wieczorem. Przypadek? Nie sądzę. Jak się człowiek zaangażuje i porusza, dotleni, to rośnie w nim motywacja i zwyczajnie nie chce tego wieczorem schrzanić.
Wieczornym rytuałem są sesje wdzięczności. To taki czas, kiedy jesteście same ze sobą i dziękujecie za to, co pięknego Was danego dnia spotkało.
Nowością wśród moich nawyków okazał się zabieg szczotkowania ciała, o którym napiszę Wam więcej niebawem.
Co zrobiłam po raz pierwszy w życiu?
Chodziłam boso po śniegu. W dodatku dwa dni z rzędu. Pamiętajcie, że wybierając się na śnieg należy być całkowicie zdrowym i wcześniej dokładnie rozgrzać stopy. Doświadczenie to okazało się wyjątkowo przyjemne i wcale nie takie straszne, jak zakładałam. Kolejny raz uświadomiłam sobie, że strach potrafi mieć wielkie oczy. Mimo, iż jestem wyjątkowo ciepłolubna, po śniegu maszerowałam z przyjemnością i cieszę się, że tak wiele z Was postanowiło do mnie dołączyć. Dziękuję za wszystkie oznaczenia podczas Waszego #bosopośniegu Jeśli pogoda dopisze, jeszcze po śniegu wspólnie podreptamy.
Pierwszy raz też zaczęłam pić kawę bez mleka. Wciąż uważam, że smakuje strasznie i średnio raz w tygodniu sięgam po latte, stopniowo wydłużając ten czas, gdy kawa jest czarna i beznamiętna.
W planach na 2021 mam
Inwestycje:
- Sprzedać nasz stary szereg i zainwestować te pieniądze w mieszkanie we Wrocławiu, w którym w przyszłości będą mogły mieszkać nasze studiujące dzieci.
- Wypuścić w świat swój pierwszy nowy produkt. Wiąże się to z inwestycją w postawienie sklepu, zmianę logotypu, bebechów bloga i wieloma rzeczami o których teraz nie mam pojęcia. Trzymajcie kciuki!
Przyjemności
Najlepiej czuję się we własnym domu, ale kto ma dom ten wie, że to studnia bez dna. W planach mamy aranżację salonu, zmianę podłogi, blatów i frontów w kuchni, dopieszczenie naszej sypialni w której powstanie także strefa do pracy. Wiosną ruszą też prace ogrodowe. Na aranżację czeka strefa na poddaszu. Na dodatnie temperatury czekają też nasze zewnętrzne schody.
Dziś w ramach przyjemności zajadam wafle z kajmakiem, popijając je ziołową herbatą. Siedzę pod kocem i jestem wdzięczna temu, kto wynalazł słuchawki wygłuszające.
Cytat, który najlepiej opisuje mój styczeń:
Super wpis, sporo fajnych rzeczy 🙂
Jak podcasty to tylko Sceny Zbrodni 😀
Ooo nie znam, sprawdzę. W tym obszarze słuchałam „Kryminatorium”.