Jako świadoma mama staram się dużo dowiadywać o tym na jakim etapie są aktualnie moje dzieci i jak wspierać ich rozwój. Moja najmłodsza córeczka skończyła właśnie dwa miesiące. Każdego dnia jest bardziej komunikatywna i więcej widzi, ale nie zawsze tak było. Świat, jaki widzą noworodki jest mało fascynujący, gdyż ostrość ich widzenia jest aż 30 razy mniejsza niż u dorosłego człowieka. w zasadzie jest to rozmyty, zamazany obraz podzielony na jaśniejsze i ciemniejsze plamy. Trzeba pamiętać jednak o tym, że taki maluch spędził ostatnie dziewięć miesięcy w brzuchu mamy, gdzie panowały całkowite ciemności. Gdyby po porodzie od razu widział dokładnie to miałby olbrzymi problem z koncentracją, nadmiarem bodźców. Mądra matka natura zadbała więc o komfort noworodków i sprawiła, że widzenia uczą się one stopniowo. Na każdym etapie jako rodzice możemy jednak go w tej nauce wspierać. Jak to robię? O tym będzie dzisiejszy tekst.
Tuż po urodzeniu zdrowe noworodki od razu reagują na światło i nie lubią, gdy jest ono zbyt ostre. Zwykle reagują na to płaczem. Pomyśl o tym projektując kącik dla malucha, gdzie będzie spał, gdzie będziesz go karmić. Zadbaj, by w tym pomieszczeniu światło było przyciemnione, delikatne, tworzące sprzyjający klimat. Taki maluch najlepiej widzi w odległości do 30cm, nie dostrzega ruchu, a jedynie kontrasty. Zauważam to każdego dnia. Hanka uwielbia czarno-białe barwy, lubi przebywać w pokoju dzieciaków (zobacz go!) i otaczać się kontrastowymi przedmiotami. Brałam to pod uwagę kompletując jej wyprawkę. Wszelkie słodkie pastele, cukierkowe róże i obrazki nie zrobią na dziecku takiego wrażenia, jak rzeczy czarno-białe. Czy Ci się to podoba, czy nie – noworodek tak właśnie widzi świat i już mając miesiąc kontrastowymi rzeczami potrafi się zachwycać. Jeśli chcesz się o tym przekonać spróbuj spacerując z nim stanąć przy jasnej czy ciemnej plamie, może to być np. biała ściana. Gwarantuję Ci, że dużo dłużej skupi na niej swój wzrok. Z czasem będzie też zachwycać się np. ciemną lampą na białym suficie. Nasza mała uwielbia lampy i z dnia na dzień prowadzi z nimi bardziej żywe dyskusje. Jedną z nich udało mi się nawet nagrać – zobacz to!
Kontury widziane oczami miesięcznego brzdąca nadal są jednak rozmyte, więc im większe są wzory tym widzi je lepiej. W drugim miesiącu życia dziecko zaczyna też postrzegać ruch. Dopiero w tym momencie kontrastowa karuzela nad łóżkiem, czy zabawki wózkowe sprawi, że zapatrzy się na nie jak zaczarowany na dłuższą chwilę.
Ostrość widzenia poprawi się w trzecim miesiącu życia i tu już jako rodzice możemy się wykazać, proponować wspólne zabawy i z radością obserwować rozwój malucha zauważalny wręcz każdego dnia. Dziecko zacznie wtedy poznawać często widziane twarze, poznawać ulubione zabawki i wodzić za nimi wzrokiem.
Mając cztery miesiące poza dominującymi nadal czarnymi i białymi barwami zacznie zauważać kolory. Tu warto wprowadzić do wspólnej zabawy czerwony i żółty, gdyż je widzi najwyraźniej. Nadal jednak wzory, które dostrzega powinny być dość duże. Niewątpliwie najfajniejszą zabawką dla takiego dziecka jest pochylająca się nad nim twarz mamy. I tu możesz się wykazać robiąc ostry makijaż. Nie tylko malucha ucieszą Twoje czerwone usta, partner też będzie zachwycony 😉 Pobawcie się też światłem, naprzemiennie zapalając je i gasząc. Twoje dziecko ucieszą też powycinane z tektury kształty, które możesz do niego zbliżać i oddalać. W księgarniach poszukaj też stymulujących wzrok książeczek. Ostatecznie nawyk czytania warto wprowadzać od najmłodszych lat 😉
Trójwymiarowość widzenia wystartuje około 5 miesiąca życia. Zauważysz to choćby po tym, że maluch zacznie sam sięgać po zabawki umieszczone w jego zasięgu.
Półroczny brzdąc patrzy już w wybranym kierunku, doskonale zauważa wszelki ruch i tu dopiero zaczyna się zabawa, a dla Ciebie trening. Dziecko zachwycone nową umiejętnością zacznie trenować wzrok choćby poprzez wyrzucanie zabawek z kojca czy łóżeczka. Będzie się doskonale bawić i rozwijać obserwując, gdzie rzucona rzecz spadnie i denerwować, że sama do rąk nie wraca 😉 Mama będzie zatem niezbędna do wrzucania rzuconych przedmiotów po to, by za moment znów wylądowały one na podłodze.
Wspólne zabawy nie tylko pozwolą Ci obserwować, czy rozwój malucha przebiega prawidłowo, ale też wspierać go i wzmacniać łączącą Was więź. Wykorzystaj to, a zaprocentuje w przyszłości.
Rzeczy, których używamy, które się w tej kwestii doskonale sprawdzają i które z przyjemnością mogę Ci polecić to polskie produkty nameme – klik! Kompletując wyprawkę dla Hani zamówiłam u nich kocyk i płaską poduszkę. W ich ofercie znajdziesz również pościele, czy plakaty. Produkty są szyte wyłącznie z materiałów przyjaznych delikatnej skórze noworodka. To najwyższej jakości bawełna, która naturalnie oddycha, zapewniając dziecku ciepło i komfort. Dzianiny i tkaniny nameme pochodzą tylko i wyłącznie od polskich producentów. Mój Maciuś stwierdził, że to „super kocyś do miziania” – myślę, że taka rekomendacja mówi sama za siebie, bo kto zna Maćka ten wie, że to istny kocykowy specjalista. Od urodzenia kupiłam mu kilkanaście kocyków i żaden poza jednym ulubionym nie przeszedł mizianiowych testów. Ten Haniowy młodemu się spodobał, więc dostaje ode mnie duży plus!
Kolekcja nameme powstała po to, aby każdy niemowlak mógł otrzymać niepowtarzalny prezent i tym samym pamiątkę na całe życie. Wzornictwo jest minimalistyczne, czarno-białe, podszewka kocyka jasnoszara. Możecie zażyczyć sobie nadruk z imieniem Waszego skarba, a pod nim datę i godzinę urodzenia, wagę maluszka czy co tam zapragniecie. Moja Hanka na tle uroczych czarnych stopek ma po prostu napisane „It’s a girl”, bo uznałam, że tyle informacji wystarczy. Nasz kocyk znajdziecie tutaj – klik! Wybór jest dość duży, a personalizowane produkty będą idealnym prezentem dla nowonarodzonego maluszka. Takim upominkiem można też obdarować przyszłą mamę podczas Baby Shower. Gwarantuję Wam, że kocyków i pościeli u maluchów nigdy dość, bo wszędzie potrzebne, używane każdego dnia, a taki ulewający maluszek czy też niewprawieni podczas przewijania rodzice doskonale wiedzą, jak często rzeczy te wymagają wymiany. Coś na zmianę trzeba mieć i kropka, szczególnie w sezonie jesienno-zimowym, gdy pranie dłużej schnie. Nasz kocyk ma jeszcze jedną zaletę – schnie wyjątkowo szybko, a czarne nadruki na nim mimo wielokrotnego prania nie blakną. Poza tym, gdzie się z nim nie pokażemy to dostaję masę pytań o ten produkt, bo robi wrażenie! Przykrywam nim Hanię w wózku, w łóżeczku, otulam gdy usypiam czy noszę na rękach. Często koc wisi przewieszony przez bok łóżeczka i wspiera małą, gdy ta ćwiczy podnoszenie główki leząc na brzuszku. Idealnie potrafią ją tez zająć na kilka minut, by mama umyła włosy czy zrobiła makijaż 😉 To taki dodatkowy aspekt posiadania tego hipnotycznego kocyka, jaki zauważyłam. Z resztą sami zobaczcie, jak cudnie Hanienka się z nim prezentuje!
Więcej zdjęć znajdziecie na naszym Instagramie – klik!
Hanula urocza! A kocyk bardzo ladny. Gratuluje tekstu, ktory nawet ja przeczytalam z zainteresowaniem 🙂