Uwielbiam jeździć do tego sklepu, zawsze coś fajnego wynajdę i jeszcze nie wyszłam z pustym koszykiem. Podobnie mają moje koleżanki i zgodnie stwierdziłyśmy, że do Ikei powinno się jeździć z dziewczynami, bo faceci to zawsze gonią, korzystają ze sklepowych skrótów, błyskawicznie pakują wszystko z listy i fru do kasy. Nam to nie wystarcza, zbyt szybkie tempo nie sprzyja zakupom w Ikei, niczego nie można dokładnie pooglądać, pomacać itp. dlatego ustaliłyśmy datę babskiego wyjazdu i choć trzykrotnie był on przestawiany to ostatecznie dziś doszedł do skutku 🙂 Za każdym razem śmieję się tylko, że moja zgrabna i powabna fiesta ma zbyt mały bagażnik, by zaszaleć z ilością zakupów, więc eM. puszcza mnie tam bez obaw, że pójdziemy z torbami.
Chcecie wiedzieć, co tym razem kupiłam? Zapraszam do lektury.
Podkładki na stół. Od dawna miałam je na liście, ale nigdy w pośpiechu nie mogłam znaleźć. Tym razem się udało, a że wybór mają spory to kupiłam dwa rodzaje. Jedne na stół w salonie, drugie na mały stolik kuchenny, który również był zakupiony w Ikei, ale sporo wcześniej.
A skoro o stole mowa to zawsze kupuję tam też serwetki. Tym razem padło na białe, bo kolorowych mam spory zapas, a białe są neutralne i do wszystkiego pasują. Warto więc zawsze białe na stanie mieć. Muszę się Wam przy okazji do czegoś przyznać: mam świra na punkcie papierowych serwetek! Są mega wygodne przy dzieciach i korzystamy z nich codziennie. Mam też lniane i różne inne serwetki, ale te trzeba prać, krochmalić, prasować, więc czekają na naprawdę wyjątkowe okazje. Na co dzień korzystamy z praktycznych, papierowych i one świetnie zdają egzamin u Zabieganych Mam. Pamiętam jeden z odcinków „Perfekcyjnej Pani Domu”, gdzie uczestniczka miała sterty serwetek w komodzie. Poczułam się wtedy jak u siebie 🙂
Taca. Mam już kilka tac z ikei i zmieniam je wraz z wystrojem na stole, czy przy lustrze na przedpokoju. Ta mi się spodobała do tego stopnia, że dokładnie zapisałam na liście numer artykułu, aby na pewno ją znaleźć. Prawda, że ładna? 🙂 Najlepiej skomentowała ją Lena: „Mamo! Tato! Ta pani pingwinka na tej tacy ma włosy aż do cipki!” Kurtyna. Od tej chwili co na nią spojrzę to się uśmiecham.
Podstawka pod tablet. Tak, nasze dzieci korzystają z tabletu. Mają nawet jeden wspólny, własny, taki z czerwoną ramką co to im tato zakupił by móc spokojnie korzystać z własnego. Inna kwestia, że odkąd mają swój sprzęt to jakoś mniej po niego sięgają, ale Lenka lubi czasem kopiując mamę oglądać coś nie wychodząc z łóżka. Pomyślałam, że ucieszy ją nowy gadżet, a że jest biały to się idealnie wkomponuje w wystrój pokoju 😉
Poszerzyłam też naszą kolekcję poduch i poszewek. Padło na biało-szarą kratę. Wykorzystam ją przy najbliższej metamorfozie pokoju Leny. Na tę chwilę dołączyła do czarnych i szarych poduch na narożniku w salonie i dobrze jej tam, więc pewnie trochę tam poleży i nacieszy oczy.
Kolorowe pisaki i serducho, bo dzieciowy akcent zawsze musi się w maminym koszu pojawić. Na ekspozycji wypatrzyłam też cudne drewniane gry Lattjo i po nie wrócę, bo dziś tej, która mnie zainteresowała nie było na stanie.
Poza tym w Restauracji IKEA zjadłam zestaw dnia w postaci zupy pomidorowej i pierogów ruskich wspieranych torcikiem czekoladowo-migdałowym i świeżo wyciskanym sokiem z pomarańczy, bo nie ma gorszego pomysłu niż zakupy na głodzie. Prawda?
Z pewnością wrócę tam jeszcze po dywan i krzesła do pokoju maluchów, ale to już będą rodzinne, wspólne zakupy. Rozczarowały mnie za to firany. Na stronie wypatrzyłam kilka, ale na żywo albo kolorystycznie odbiegały od moich oczekiwań albo jakościowo, więc odpuściłam. A Wy po co najczęściej przybywacie do Ikei?
Dzieci i światło dziś nie współpracowały, więc zdjęcia do tego wpisu pochodzą ze strony ikea.pl
Jak mi się uda to jutro wraz z przypominajką wrzucę na facebooka kilka naszych. Fiesta na zdjęciu głównym jest z reklamy forda, która mnie urzekła do tego stopnia, że dwa lata temu w salonie postawiłam właśnie na ten kolor candy blue. I o ile silnik kilka razy mnie zawiódł to kolor robi wrażenie do dziś i super się prezentuje na drodze.
Zdecydowanie jestem ikeoloczką ! Raz w miesiącu minimum tam jestem i ciągle coś kupuje 🙂
ikeoholiczką* 🙂