Bycie rodzicem ma swoje plusy. Znów możesz bezkarnie szaleć na placach zabaw, bawić się lalkami i oglądać bajki. I ja się naprawdę dziwię, że wiele dorosłych z tej opcji nie korzysta, a zamiast wsiąść na huśtawkę, zjeżdżalnię, czy kręciołę wybiera bezpieczną i nudną ławkę, lustrując wzrokiem bardziej zaangażowane matki. Tak samo jak dzieci mogą wyciągnąć Cię na boisko, lody, czy do kina, tak Ty możesz zaprosić je na wycieczkę w przeszłość i pokazać smak, zapach, zabawy i atrakcje Twojego dzieciństwa. możecie skakać w gumę, skakać w klasy, zagrać w podchody, czy rozpalić ognisko, które dzisiaj mocno wyparły grille. Plusem takiej wyprawy jest mnóstwo wzruszeń, spojrzenie na wiele rzeczy z nowej perspektywy, przypomnienie sobie jak to jest być dzieckiem i ponowne zachwycenie się zapomnianym. Jesteś na to gotowa? Zapraszam do lektury, zdradzę Ci jeden z moich patentów na taką podróż.
Siedmioletnia Lena coraz częściej zaczyna prowokować takie wycieczki, pytając np. o moje ulubione bajki. Jako dziecko uwielbiałam „Muminki”, „Gumisie”, „Jaskiniowców”, „Scooby Doo” i serial „Było sobie życie”. Jeśli i Wy jesteście z 1982 roku lub okolic to na pewno pamiętacie krwinki, neurony, próchnicę, mózg, bakterie i wirusy. Uwielbiałam oglądać ich przygody, a przy okazji zdobywałam cenne informacje o układach, komórkach, czy mięśniach. Później gdzieś po drodze fascynacja ludzkim ciałem mi minęła, na medycynę się nie wybrałam, a i pamięć o serialu zanikła. Jakież było więc moje zdziwienie, gdy wydawnictwo Sierra Madre zaproponowało nam współpracę w ramach której mogliśmy otrzymać do testów edukacyjną grę planszową „Było sobie życie” – klik! Kiedy tylko przesyłka dotarła, nie mogłam doczekać się wieczora, gdy oddam Hanię w objęcia Morfeusza, a sama ze starszakami otworzę przesyłkę. Kilka dni wcześniej w ramach dobranocki zaczęliśmy puszczać im serial, aby zobaczyć, czy temat w ogóle zainteresuje towarzystwo i jak zostanie przyjęty. Ostatecznie gra jest przeznaczona dla dzieci 7+ a nasze starszaki mają 5 i 7, więc różnie to mogło wyglądać.
W pięknym, czerwonym pudełku znaleźliśmy:
- planszę,
- 8 pionków (po 2 w każdym z czterech kolorów),
- kostkę do gry,
- 53 karty z łatwymi pytaniami,
- 53 karty trudnymi pytaniami,
- 45 kart „Szansa”,
- 45 kart „Pech”
- 65 żetonów leukocytów,
- 65 żetonów lekarstw,
- 130 żetonów globinek,
- 30 dużych żetonów Hemo,
- 4 detektory odpowiedzi,
- 4 karty z przelicznikami punktów
- oraz wyjątkowo czytelną instrukcję, co nie zdarza się często.
Przyznam, że całość robi wrażenie, plansza jest bardzo solidna i skoro mój syn jej nie podarł to wierzcie na słowo, że jest bardzo wytrzymała. Podoba mi się szata graficzna i plastikowe podstawki do pionków w czterech kolorach. Nic się nie przewraca, nawet podczas gry na miękkim dywanie. Jedynym minusem, jaki dostrzegłam jest za mała według mnie ilość woreczków strunowych. W opakowaniu znaleźliśmy trzy, a szybko licząc przydałoby się dziesięć. Większa ilość woreczków pomoże sprawniej segregować elementy, rozkładać grę i sprawi, że żetony nie będą Wam się mieszać. Na szczęście takie woreczki to niewielki koszt, więc perfekcyjnym polecam od razu dokupić. My do podziału zasobów banku użyliśmy na starcie plastikowych miseczek i też było w porządku.
Gra „Było sobie życie” jest miksem chińczyka i quizu, które z kolei dzieli się na łatwe i trudne pytania. Za udzielenie odpowiedzi na te trudniejsze zdobywamy podwójną ilość globinek. Grę rozpoczyna najmłodszy zawodnik, rzucając kostką i poruszając się zgodnie ze wskazówkami zegara. W zależności od tego, gdzie stanie, może zyskać lub stracić różnego rodzaju żetony. Gra jest bardzo prosta i zajmuje od 30 do 60 minut. Starsi gracze mogą ją sobie dodatkowo modyfikować, moim starszakom wystarczyła podstawowa wersja, choć i ta okazała się za trudna pod kątem pytań. Z tego względu polecam ją raczej starszym dzieciom (10+). Aby pomóc Wam podjąć decyzję publikuję kilka przypadkowych pytań z puli i same oceńcie, czy Wasze dzieciaki dadzą radę na nie odpowiedzieć:
Poprawna odpowiedź jest widoczna po przyłożeniu do karty detektora odpowiedzi, czyli czerwonej folii:
Moi mali znawcy anatomii bardziej zgadywali niż świadomie udzielali odpowiedzi, ale miało to swoje plusy:
- cudownie spędziliśmy czas dobrze się przy tym bawiąc,
- dzieci uczyły się przez zabawę,
- zgadując po pewnym czasie opanowały prawidłowe odpowiedzi,
- mnie udało się wrócić do dzieciństwa i powspominać.
Pamiętajcie, że gry planszowe mają mnóstwo zalet i warto zainteresować nimi najmłodszych, szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy dzieci częściej grają w samotności na tablecie, komórce, czy xbox-ie.
Planszówki pozwolą Wam:
- rozwinąć u dzieci procesy odpowiedzialne za naukę (planowanie, koncentracja, spostrzegawczość, wyobraźnia, pamięć, obserwacja i analiza danych),
- uczyć przez zabawę, czyli w stanie relaksu, bardzo przyjaznych warunkach,
- zintegrować rodzinę,
- miło i efektywnie spędzić czas z dziećmi,
- przyswoić różne normy i uczyć przestrzegania reguł,
- wychwycić mocne i słabe strony dziecka, które zauważycie w momencie wygrywania, przegrywania, czy wchodzenia w różne role.
O innych polecanych przez nas grach przeczytasz np. tu. Śmieszną historię bezpośrednio związaną z tą grą opisałam Wam tutaj.
Jeśli lubisz grać ze swoimi dziećmi to koniecznie podziel się w komentarzu nazwą Waszej ulubionej gry. Chętnie się z nią zapoznamy, ponieważ kolekcja naszych gier wciąż rośnie a pogoda za oknem sprzyja raczej siedzeniu w domu niż spacerom. Gdzie ta wiosna???
Zdjęcia gry: archiwum prywatne, fotografia główna: Shutterstock.
planszówki to świetny pomysł na zabawę z dziećmi. Zresztą trzeba przyznać, że i w dorosłym towarzystwie sprawdzają się lepiej niż np. alkohol;)
jezeli ta gra jest tak dobra jak serial to na pewno warto ja dzieciom zaproponowac
Jak ja lubiłam oglądać ten serial, każdy odcinek musiałam zobaczyć. 🙂 Z miłą chęcią bym zagrała w taką planszówkę, rozejrzę się za nią. 🙂
Bookendorfina
Mój syn po mnie odziedziczył zestaw książek „Było sobie życie”. Uwielbiamy je.
Kiedyś kupiliśmy tą grę jednemu dziecku w rodzinie a później z nim graliśmy. Jest naprawdę fantastyczna. Bajkę też uwielbiałam. Z kolei moja córa uwielbia Reksia i Muminki,
Ja mam cąlą kolekcję bajek. Uwielbiałam je, jak rownież”Byli sobie odkrywcy”
Pamiętam tą bajkę i też ją lubiłam. Dobrze wiedzieć, że jest taka gra!
Zapowiada się fajna gra 🙂
Och… Pamiętam tę serię… Moje Dziecko też trochę zna ale chyba bardziej woli nowocześniejszego „Adibu”. Nie zmienia to jednak faktu że napewno fajnie by się grało 🙂
Nie znałam tej gry ale wygląda świetnie:) Bardzo dobry sposób na spędzenie czasu razem z dzieckiem.
Ta gra zapowiada się fantastycznie pod każdym względem <3 Sentymentalnym, grywalnym, edukacyjnym, estetycznym… Mamy ochotę w nią pograć, chociaż nie mamy dzieci 😉 Ale to piękna sprawa dla rodzica, móc go zarazić sympatią do ulubionych bohaterów swojego dzieciństwa 🙂
Przpomniałaś mi jedne z moich ulubionych bajek! 🙂 Ach.. A było sobie życie również oglądałam i super, że jest teraz dostępna planszówka! 🙂 Napewno kiedyś kupimy!
Ja byłam bardziej za „Gumisiami” i filmami, więc „Było sobie życie” zwyczajnie minęło mi niezauważenie 😉 Ale gra wygląda na fajną! 😀