Zdrowie po dzwonku

zpd2

Kiedy jako nastolatka pojechałam wraz z koleżanką do pracy nad morzem w charakterze animatorki miałam okazję obserwować między innymi dzieci będące uczestnikami wczasów odchudzających. Z przerażeniem w oczach patrzyłam wtedy na 8, 9, 10-latki borykające się z nadwagą czy wręcz otyłością. To było 14 lat temu, wtedy jeszcze wskaźniki otyłości u dzieci nie były tak przerażające i nie rosły w tak szybkim tempie jak dziś. Dzisiaj aż 28% chłopców i 22% dziewczynek w wieku szkolnym walczy z nadprogramowymi kilogramami, a roczne spożycie cukru w Polsce przekracza 40kg na osobę! Jednocześnie moda na fit sylwetkę w korporacjach trwa a szczupłemu łatwiej znaleźć dobrą pracę.

Patrząc na otyłe dzieci zawsze myślę, gdzie byli ich najbliżsi, gdy one tyły? Przecież nie obrosły tłuszczem w tydzień czy miesiąc, taki stan wymaga lat zaniedbań. Domyślam się, jakim obiektem kpin muszą być w szkole, jak często są szykanowane z powodu swojej tuszy i co muszą czuć przebierając się w strój gimnastyczny na WF-ie? W takich momentach przypominałam sobie grubego Krzysia z mojej podstawówki, którego dzieląc się na zespoły do gry w „dwa ognie” nikt nie chciał nigdy wybrać, bo w większego łatwiej piłką trafić i szanse na wygraną zespołu maleją. Myślę też, jak bardzo zdesperowani lub leniwi są rodzice otyłych dzieci skoro decydują się na taki rodzaj wypoczynku jak wczasy odchudzające za cenę których można aktywnie wypocząć przez tydzień całą rodziną. Może sądzą, że ktoś ciężką pracę polegającą na zdrowym i bezpiecznym dla organizmu odchudzeniu ich pociech wykona za nich w dwa czy trzy tygodnie. Tymczasem nic takiego się nie wydarzy, bo wspomniani przeze mnie kuracjusze płacili po 5zł za batonika facetom wykładającym kostkę brukową pod ośrodkiem i tym sposobem zdobywali upragnione słodycze. Kwestia uczciwości dorosłych również podlega tu surowej ocenie.

Drogi rodzicu, tak jak nikt Ci dziecka nie spasł tak samo nikt go za Ciebie nie odchudzi. Wszystko zaczyna się od podstaw, a podstawy wynosimy z domu, mieszkają one w naszej kuchni, chowają się w szafkach i w lodówce, wysiadują z nami na sofie oglądając telewizję lub jeżdżąc na rowerze. Jeśli zatem nie dbasz o aktywność fizyczną i racjonalną dietę, sam wrzucasz w siebie co popadnie i zapijasz colą to jaki wzorzec ma Twoje dziecko i dlaczego miałoby postępować inaczej? Tak jak uczysz swoje dziecko stawiać pierwsze kroki, uczysz je mówić, pisać i jeździć na nartach tak samo uczysz je zdrowo jeść. I tu nie zadziałają słowa, że marchewka jest bardziej wartościowa od batonika skoro mama marchewkę to jedynie czasem do zupy wrzuci a batonika zjada do każdej kawy. Tu nie liczy się to, co powiesz, ale co sam/-a robisz. Ważne jest również jak spakujesz dziecko do szkoły, czy przed wyjściem zje śniadanie, co znajdzie w plecaku, gdy zgłodnieje w czasie przerwy, co będzie piło itd. Ono może o tym nie pomyśleć, dlatego tak ważna jest Twoja rola i odpowiedzialne podejście do tematu odżywiania.

Jakiś czas temu dostałam propozycję dołączenia do kampanii społecznej „Zdrowie po dzwonku”. Zdrowie moje i mojej rodziny jest numerem jeden w wartościach, które pielęgnuję. Z radością zatem zgodziłam się wesprzeć kampanię i coś Wam na ten temat napisać. Zanim jednak dotarły do mnie materiały promocyjne wielokrotnie trafiłam na hejty dotyczące owej kampanii. Strajkowali głównie Ci, którzy na batonikach, chipsach i głęboko mrożonym jedzeniu błyskawicznie podgrzanym w mikrofalówce przez lata opierali swój biznes. Cukier jest tani, do hurtowni zawsze łatwo podjechać, śmieciowego jedzenia do kosza nawrzucać a następnie umieścić te miliony pustych kalorii w swoim cenniku. Tuż po dzwonku mamy kolejkę głodnych dzieci z piątakiem w kieszeni, które nieświadome zagrożenia to bezwartościowe jedzenie od nas kupią. Marża wysoka, biznes się kręci, a dzieci tyją i chorują. Rodzice często zapracowani, kanapek w plecak nie spakowali, więc wygodnie jest im rzucić dziecku kilka złotych na drożdżówkę. I nic się nie stanie, jeśli ma to miejsce sporadycznie. Moim dzieciom również zdarza się pączka czy drożdżówkę w łapki wziąć, ale jeśli powtarza się to regularnie a dostęp do niezdrowych przekąsek jest nielimitowany, nie trudno o zgubne konsekwencje.

Celem kampanii Zdrowie po Dzwonku jest stanie na straży zdrowia uczniów i dbanie aby szkolne sklepiki były zaopatrywane wyłącznie w najwyższej jakości zdrowe produkty wspierające harmonijny rozwój Twojego dziecka!

Co zatem możemy w zdrowych sklepikach kupić i dlaczego warto zdrowe odżywianie promować?

zpd4

Aby otrzymać Certyfikat Zdrowego Sklepiku należy mieć w swojej ofercie wyżej wyszczególnione produkty, z uśmiechem blendować owocowy koktajl, gotować kompot truskawkowy czy serwować sałatki. Olbrzymią rolę w budowaniu świadomości dzieci będą tu też mieli szkolni ekspedienci. Ich podejście do zdrowego stylu życia jest szalenie ważne. Właściciele sklepików potrzebują czasu by się z tematem uporać, zmienić przyzwyczajenia, listy zakupów i rozszerzyć zdrową ofertę, ale w konsekwencji ich trud wpłynie na to, że całe społeczeństwo będzie zdrowsze a świadomość najmłodszych większa. I o to w tym wszystkim chodzi!

Nie przekonują mnie obrazki szkolnych śmietników pełnych opakowań po słodyczach i chipsach, lamentujących właścicieli sklepików i faktu, że skoro na miejscu kupić nie można to przyniesiemy śmieciowe jedzenie z domu bądź na przerwie skoczymy do pobliskiej budki z hot-dogami. To już jest kwestia sumienia, świadomości i mądrości rodzica. Dziecko pieniędzy nie zarabia, samo sobie niczego nie kupi, więc jeśli ulegasz presji, idziesz na łatwiznę, bądź na odczepnego kupisz i pozwolisz do szkoły zatargać tonę słodyczy to już Twój problem. Dla mnie nie szanujesz wówczas nie tylko swojego dziecka, ale przy okazji innych rodziców i dzieci, którzy się do wytycznych promujących zdrowie dostosowali pisząc rano „Smacznego  Skarbie!” i rysując serduszko na papierze w który zawinęli kanapki. W konsekwencji Twoje dziecko widzi, że naciągasz sytuację i łamiesz zasady, a dzieci głupie nie są i błyskawicznie ten fakt wykorzystają. Gwarantuję, że do śmiechu Ci wówczas nie będzie. Poza tym cukier mamy dzisiaj wszędzie i jeśli w godzinach szkolnych dziecko go sobie nie dostarczy to wyjdzie mu to jedynie na zdrowie. Skoro już musi to niech je po szkole.

Nas temat szkoły dotyczyć będzie w pełni za rok, bo aktualnie Lena z Maćkiem uczęszczają do przedszkola. Cieszę się, że mają tam stały dostęp do wody, a dietetyk czuwa nad codziennym menu dzięki czemu jest ono zdrowe i prawidłowo zbilansowane. Pakowanie kanapek nie jest im jednak obce, bo codziennie widzą tatę zabierającego jedzenie do pracy a i na wszelkie rodzinne wyjazdy ja zawszę pakuję im kanapki, owoce i warzywa. Dzięki temu jadąc np. do Parku Rozrywki czy Ogrodu Botanicznego nie wystajemy później w kolejkach po frytki tylko siadamy na ławce czy kocu i robimy piknik. Idea pikniku jest przez nasze maluchy uwielbiana, bo jedzenie nigdzie nie smakuje im tak dobrze, jak na świeżym powietrzu.

piknik

WARTO WIEDZIEĆ: Dołączając do akcji można liczyć dodatkowo na zapas wody dla dzieci! Partner kampanii firma Jurajska wszystkim placówkom, które w roku szkolnym 2015/2016 będą skutecznie realizować regulamin kampanii „Zdrowie po dzwonku”, ufunduje zapas wody mineralnej dla dzieci Jurajska Junior na wycieczki szkolne. Dołączyć można tutaj. Polecam!

zpd3



There are no comments

Add yours

Dodaj komentarz