Dziś chcę usłyszeć od Was o tym, że nie jestem jedyna, że nie tylko ja postąpiłam w ten sposób i że wśród zabieganych Czytelniczek są też inne mamy podobne do mnie. Mam dla Was historię z przymrużeniem oka. Historię o żyrafie pochodzącej z Francji, która hipnotyzuje miliony dzieci na całym świecie. Zwyczajnie ma w sobie to coś, co sprawia, że dzieci się w niej zakochują od pierwszego.. gryzienia 🙂 A dodatkowo Wy kupując ją możecie poczuć się niczym znane gwiazdy czy celebrytki, bo i ich ta zwierzęca miłość nie ominęła. Także wiecie, plan jest następujący: robicie zakupy i wytłumaczenie, dlaczego dałyście się namówić na zakup gumy za milion monet macie gotowe. Skoro matki-celebrytki oszalały to i zwykłym matkom śmiertelniczkom może odbić. A co! Wszak i nam na wszechstronnej stymulacji rozwoju dzieci zależy. Też tak uważasz? To czytaj dalej..
Pod choinką Hania znalazła słynną żyrafkę Sophie, a dokładnie zestaw w skład którego wchodziły dwa gryzaki – zobacz! Pokazując Wam moje propozycje prezentowe byłam nastawiona na to, że zaraz ktoś wyciągnie hity z internetu. W sumie to nawet opublikowałam wpis i czekałam na pierwszy komentarz. Wszak nikt nie jest tak zainteresowany zdrowiem i bezpieczeństwem Twojego dziecka jak druga matka 😉 Matki potrafią wypomnieć drugiej, że ta jest nieodpowiedzialna, ponieważ:
- serwuje mu chemię podając mleko modyfikowane,
- nie zakłada czapeczki,
- ucisza smoczkiem,
- nie nosi w chuście tylko wybiera nosidło,
- szczepi albo nie szczepi SWOJE dziecko itd. itp.
Ostatecznie zanim zdecydowałam się na reklamowany gryzak podpytywałam Was, czy to hit, czy kit i zdań zachęcających do zakupu było zdecydowanie więcej. Dzięki, dziewczyny! Zaryzykowałam, testujemy już czwarty miesiąc i.. nie żałuję! 18-centymetrowa żyrafa nie od razu wkradła się w łaski Hani. Mimo, że gryzak jest bardzo lekki i przeznaczony dla dzieci po trzecim miesiącu życia to u nas małe rączki dopiero po ukończeniu szóstego miesiąca zaczęły się nim bardziej interesować. Dziś żyrafę wypatrzycie prawie na każdym zdjęciu, bo mała ją uwielbia a ja zawsze dbam, by w torbie, wózku, łóżeczku znalazł się ulubiony gryzak.
Dlaczego mimo ostrzeżeń zamówiłam Sophie? Ponieważ potrafię weryfikować informacje i nie wierzę we wszystko, co przeczytam w internecie, choć bacznie się temu przyglądam. Przeczytałam instrukcję obsługi, a tam wyraźnie jest napisane, jak prawidłowo słynną Sophie pielęgnować. I wiecie co? Nie myjemy jej pod wodą, nie wkładamy do zmywarki, nie wyparzamy, jakoś wybitnie nie szorujemy. Wystarczy przetrzeć mokrą szmatką. Sophie nie jest zabawką do kąpieli, a te znajdziesz prawie w każdej łazience w domu w którym mieszkają dzieci. Mało komu przychodzi do głowy by ulubione przez dzieci kaczuszki traktować nożycami czy nożem, zaglądać im do środka i szukać pleśni, grzybów, robali.
Sophie jest gryzakiem, który towarzyszy dzieciom na całym świecie od 50 lat. Mały gryzak zupełnie nie posiada otworu, to jedynie kawałek naturalnego kauczuku farbowanego farbą spożywczą. Ten mały na starcie spodobał się Hani bardziej a i podczas ząbkowania jest jej bliższy. Duży gryzak, tej najsłynniejszy, ma dziurkę, ponieważ posiada piszczałkę, a tą znajdziesz w wielu dziecięcych zabawkach. Otwór jest jednak umiejscowiony w takim miejscu, że ciężko byłoby tam napluć, a wiadomo, że ząbkujące dzieci ślinią się dość obficie. Nigdy jednak nie zauważyłam, by Hania jakoś specjalnie tam sięgała językiem, bo najatrakcyjniejsza i najwygodniejsza do gryzienia jest jak się domyślacie głowa i kopyta.
Dlaczego Sophie jest tak wyjątkowa? Według mnie dlatego, że wszechstronnie stymuluje rozwój dziecka: wzrok (ciemne, kontrastowe łatki), słuch (piszczałka, związek przyczynowo-skutkowy), dotyk (kształt, miękkość), węch (kauczuk, szybko rozpoznawalny przez dziecko, dający poczucie bezpieczeństwa). Do tego jest niezwykle lekka i poręczna, małe rączki bez problemu łapią ją na wiele sposobów.
Żyrafa Sophie jest w 100 % naturalna i w pełni bezpieczna dla gryzienia, ssania i lizania. Towarzyszy Hani podczas ząbkowania i świetnie ją wycisza.
„Guma wykorzystywana przez firmę VULLI S.A. pochodzi z drzewa gumowego Hevea rosnącego w Malezji. Każdego ranka przed nastaniem upału, mleczna ciecz, która wycieka spod kory drzewa, zbierana jest z milionów drzew Hevea. Ta ciecz znana jest jako „lateks”. Lateks jest substancją naturalną, elastyczną, wodoodporną, zachowuje się jak izolator, jest miły w dotyku i ładnie pachnie. VULLI S.A. podgrzewa lateks i poddaje go specjalnemu procesowi z wykorzystaniem techniki rotacyjno-modelującej.”
A potem powstaje Sophie, którą moja najmłodsza córka uwielbia! Moim zdaniem zestaw idealnie nadaje się na prezent na babyshower lub jako pierwszy prezent po narodzinach. W ramach eksperymentu za jakiś czas ją przetnę i gwarantuję, że grzyba tam nie ujrzycie. Dodam, że nasza zabawka jest ze sklepu Feedo Damy o mamy – klik! Wspominam Wam o tym dlatego, że skoro to czytacie to jest szansa, że macie małe maluszki. Sąsiadka mi dziś doniosła, że Feedo ma jakąś genialną promocję na pieluchomajtki Pampers i na nie też się chyba skuszę, bo przebrać Hankę obecnie graniczy z cudem. Taka z niej wiercipięta, że szok!
A wracając do tematu to jest jeszcze jeden plus posiadania żyrafy. Nasz mający wszystko w poważaniu pies zaczął zwracać uwagę na Hanię odkąd ta dostała ten gryzak. W ogóle odkrył, że mamy w domu dziecko. Kto zna historię Lucjana ten wie, jaki z niego gagatek – ignorant. A tu nagle dziecko jest w posiadaniu zabawki, która piszczy identycznie jak jego ulubiona zabawka. Żałuję, że nie zagrałam Wam jego reakcji, ale była niesamowita. Lucky podszedł do małej i zwyczajnie chciał ją przytulić. Tak jakby w głowie mu się poprzestawiało, że Hanka jest spoko skoro bawi się zabawką taką jak on. Nastawcie się więc na to, że gryzak może stać się obiektem westchnień nie tylko Waszego maleństwa 🙂
Nasz zestaw macie tutaj – klik!
Poniżej inne żyrafki do wyboru, które oferuje Feedo. Pierwszy zawiera dwie żyrafki będące z posiadaniu Hani i dodatkowo brelok do kluczy dla mamy. Przyznajcie, że uroczy! Żałuję, że go wcześniej nie wypatrzyłam.
Drugi ma słyną żyrafkę i gryzak zastępujący smoczek, idealny podczas ząbkowania!
Hanka choć smoczka nie cierpi to tego typu gryzaki przynoszą jej ulgę w tym ciężkim dla niemowląt czasie.
Mamy też kilka innych wersji, również bardziej kolorowych i poręcznych.
Przyznajcie, że piękne! Normalnie aż się chce większą kolekcję 🙂
WAŻNE! Aby nie mieć wątpliwości co do oryginalności swojej Żyrafy – kupuj ją w autoryzowanych sklepach. Na aukcjach i OLX widziałam oferowane do sprzedaży używane gryzaki. Takie omijaj szerokim łukiem, bo wtedy faktycznie nie wiesz, czego się spodziewać w środku. Nie ryzykuj!
Na koniec jeszcze kilka nagród z całego świata, jakie żyrafka ma na swoim koncie. Mam nadzieję, że rozwieją one Wasze wątpliwości. I pomysł Hani na czas, gdy zęby nie dokuczają – zawsze można żyrafę schować 😉
Ja przy Karolinie miałam Sophie (z resztą u mnie na blogu też znajdziesz o niej wpis) i teraz Michałowi też zamierzam kupić. U nas sprawdziła się rewelacyjnie i dokładnie tak jak piszesz, jeśli się o nią odpowiednio dba to nie ma problemu. Nigdy nie moczyłam pod wodą. Czyściłam tak jak sugerował to producent.
U nas przypadła do gustu również psu, bo ciągle chciał ją zwędzić. Musieliśmy zawsze mieć ją na oku. 🙂
Mnie jakoś ominęła żyrafka Sophie ale dużo o niej słyszałam. Fakt takie zabawki pomagają maluchowi w czasie ząbkowania, tylko trzeba właśnie uważać z jakich źródeł się je kupuje 🙂
Najważniejsze, że Hania jest zadowolona. 😀
Słyszałam o niej i ją widziałam, ale nie mieliśmy jej.
Dzieci już duże, ale tak naprawdę większość zabawek nie jest wolna od zarazków i grzybów, szczególnie te kąpielowe czy dużo brane do buzi.
Super opis, radość i zabawa dla dziewczynki to najważniejsze.
właśnie nie wolno wierzyć we wszystko co piszą, a żyrafka urocza :]
Chyba właśnie zostałem fanem tej żyrafy :))
Ja mawet nie słyszałem o takiej żyrafie:) przyznaję, że jest urocza. Moja córka jednak już wyrosła z takich zabawek.
Na każdą zabawkę trzeba spojrzeć z indywidualnej perspektywy, potrzeb, zasobów finansowych. Jeśli sprawia radość, sprawdza się i nas na to stać, to czemu się nią nie cieszyć. 🙂
Bookendorfina
fajne te zabawki:)
Opinie zawsze są różne 😉
Ile osób, tyle opinii. Ważne by zachować zdrowy rozsądek, nie dać się zwariować
U nas Sophie nie przeszła – głównie ze względów finansowych.
Nie wszystko co drogie to dobre
Przeczytalam na angielskiej stronie ze niestety ale zyrafa zawiera 0.1 mg substancji rakotworczych
Dostalem ta zabawke w prezencie I wyrzucilam ja w smieci jak przeczytalam dokladnie instrukcje.
Jak dziecko ma zabawka musi byc dokladnie przegladana po uzyciu a dziecko musi ja uzywac tyko pod bacznum okiem opiekuna
Firm broni sie jakby niemowle sie udusilo z powdu obrgyzienia nozki
Nigdy o niej nie słyszałam ale wygląda super 🙂
Synek miał i męczył ja prawie 4 mce, córcia tez ma, ale u niej zachwytu nie było, moze 2 dni tylko i żyrafka jest rzucana w kat 😔 A sama Sophie jest bardzo wdzięczna i estetyczna zabawka 😉
Słyszałam o tej żyrafce, ale nie mamy jej 🙂 chociaż przyznaje, że wygląda interesująco 🙂
Moje dziecko nie lubi gryzaków wole swoje paluszki, o tej żyrafie dużo czytałam jednak cena jak za gryzak jest zbyt wysoka. Hania jest śliczna 🙂
Dziękuję 😉 na pluszaki warto uważać, bo najczęściej mają one oznaczenie wiekowe 3+ z uwagi chociażby na małe elementy, najczęściej oczy, które maluch może połknąć.
Pani pisała o paluszkach a nie pluszakach 😉
Mój starszy syn obył się bez żyrafy, więc myślę, że i młodszy nie odczuje jej braku 😉
Ząbkowanie w ogóle nie dało nam się we znaki, więc nie potrzebowaliśmy żadnych specjalnych gryzaków. Rozważałam zakup Sophie, ale gdy zobaczyłam, że zwykły gryzak, który będzie używany przez dziecko kosztuje aż 70 złotych, to złapałam się za głowę i zrezygnowałam. Za to przy drugim dziecku zamiast Sophie kupię jakiś fajny drewniany gryzak 🙂
Mamy Sophie i bardzo ją sobie chwalimy. Pięknie pachnie, a nawet super smakuje. 😉 Chciałabym, żeby wszystkie zabawki były tej jakości. Jest bezkonkurencyjna!
Dzień dobry, jak z perspektywy czasu ocenia Pani ten gryzak, czy zgodnie z zapowiedzią przecięła Pan zabawkę? Pozdrawiam:)
Niestety nie udało mi się jej przeciąć, ponieważ pewnego pięknego dnia przywłaszczył ją sobie nas pies i zakopał w ogrodzie, co odkryłam dopiero likwidując tuje. Zabawkę oceniam jednak pozytywnie i moje najbliższe koleżanki, których dzieci z niej korzystały także polecają.