Jedna z Czytelniczek przypomniała mi, że to dziś, 24.10. – Światowy Dzień Walki z Otyłością. Mam wrażenie, że mnie ta otyłość ostatnio prześladuje, bo gdzie nie spojrzę to mi coś o niej przypomina. Dobrze, że chociaż patrząc w lustro mogę odpocząć 😉 Statystyki są przygnębiające. Czy wiecie, że już co drugi Polak ma nadwagę, a co piąty jest otyły? Każdego roku na świecie z powodu schorzeń powiązanych z otyłością i nadwagą umiera ponad 2,5 miliona ludzi! Nie bez powodu mamy więc dzisiaj święto. Problem jest ważny, trzeba o nim mówić głośno, a jeśli chociaż jedna osoba się nawróci, wprowadzi ruch i zdrowe odżywianie to warto. Może ta osoba będzie Ci bliska. Fatalnie byłoby stracić kogoś bliskiego z powodu otyłości.
Pamiętam, że kiedyś o Niemcach mówiło się, że oni to są grubi. Miałam przyjemność tam kilka lat mieszkać, przyglądać się ich stylowi życia i powiem Wam, że z moich obserwacji wynika, że tam jest lepiej. Częściej widzicie rowerzystów, nikogo nie dziwi widok emerytek spacerujących z kijkami, a u nas to zawsze było: „Ekipa z kijkami? Ehh.. pewnie Niemcy!” Bo polskie babcie to ja mieszkając na osiedlu widywałam najczęściej na ławce pod blokiem, a jedna dbająca o aktywność widziana z rakietą tenisową uznawana była za zjawisko.
Kije tak naprawdę wywodzą się z Finlandii. To tam zaczęto promować marsz z nimi jako wyjątkowo efektywną i zdrową formę ruchu. Dziś nordic walking jest popularny także w Polsce, tworzą się kluby fanów tej formy ruchu, jest ona też uznawana w procesie rehabilitacji. Dyscyplina ta angażuje całe ciało i odbywa się na świeżym powietrzu, a to dodatkowy plus. Organizm jest dotleniony, a same kije wzmacniają efektywność marszu. Warto je zatem kupić, nie są drogie, a spacer z nimi to taka forma ruchu, którą nawet najbardziej otyła osoba może praktykować i jeśli Twoja waga nie pozwala Ci na bieganie czy rolki, zacznij od marszu. Nie ważne z jaką wagą startujesz, ważne, że walczysz, chcesz i konsekwentnie ciągniesz nogę za nogą. YOU CAN oznacza możesz! A skoro możesz to z tego korzystaj! Na YouTube znajdziesz mnóstwo filmów instruktażowych, jak zacząć prawidłowo maszerować z kijkami.
Moje popołudnie nie zapowiadało dziś wybitnej aktywności. Zbliżała się 15:00, pies piszczał, na spacer wołał, a mnie się strasznie mimo pogody nie chciało iść z nim biegać. Wiedziałam, że jak nie pójdę teraz to wieczorem znów nie przebiegnę imponującego dystansu, bo droga wiejska, pola, dziury, błoto, oświetlenia brak. Zdecydowanie bardziej wolę jednak biegać po tych dziurach niż po bieżni czy asfalcie, jest to też zdrowsze dla stawów. Zaparzyłam kawę i wzięłam „Claudię”, którą dostałam ostatnio wraz z kosmetykami od Oriflame. Przeglądam, a tam informacja dotycząca dzieci. Porażająca. „Blisko co piąty gimnazjalista cierpi na nadwagę i otyłość, niemal 70% ma słabą wydolność fizyczną, u 32% w trakcie badań stwierdzono podwyższone ciśnienie tętnicze.” Badani byli uczniowie pierwszych klas gimnazjów w Warszawie. Cóż.. jeśli nie zwiększymy aktywności to strach pomyśleć, ile nas będzie kosztowało leczenie takiego rozleniwionego społeczeństwa za kilka czy kilkanaście lat.
Nikt mnie dłużej nie musiał namawiać. Wskoczyłam w adidasy, włączyłam endomondo, Spotify i poszłam na trening. Ostatnio przebiegłam po raz pierwszy 10km, dziś chciałam powtórzyć ten sukces, trochę jako osobisty manifest przeciwko otyłemu społeczeństwu. Wytyczyłam sobie wstępnie trasę i wiedziałam, że jeśli przebiegnę 5km to będę jeszcze musiała z tego punktu wrócić do domu, a tym samym zrobię dychę. Łatwo nie było. Po 3km zaczęłam kombinować, że może jednak nie 10 a 7, że siedem też będzie przyzwoicie, ale fajna piosenka sprawiła, że dobiegłam do czterech. Stanęłam na moment, bo w polu wypatrzyłam sarny, na szczęście o kilka sekund szybciej niż mój pies. Dzięki temu nie musiałam fruwać 🙂 Zrobiłam selfie, żeby Wam pokazać jak się wygląda podczas treningu:
Daleko mi wtedy do Miss World, ale cóż.. Ktoś kiedyś powiedział, że „aby wyglądać jak kociak musisz najpierw spocić się jak świnia”. No to się wypociłam dziś porządnie. Dycha pękła. Do północy jeszcze mnóstwo czasu. Wykorzystaj go aktywnie i zrób trening. Zawalcz o siebie. W tej kwestii nikt Cię nie wyręczy i tu nie ma drogi na skróty. Pisząc brutalnie: jak ja biegam to Tobie dupa od tego nie schudnie. Od czytania też jeszcze nikt nie schudł. Zatem do dzieła! Trzymam za Ciebie kciuki i będzie mi miło, jak się zameldujesz „po”. Miłego weekendu!
A takie cudne miałam widoki podczas dzisiejszego biegu:
There are no comments
Add yours