Hula-hop znam od dziecka. I pewnie Wy również świetnie kojarzycie. Warto jednak wspomnieć, że jego historia sięga lat pięćdziesiątych XX wieku i ma początek w Stanach Zjednoczonych. Twórcy frisbee swój wynalazek rozdawali początkowo całkowicie za darmo na placach zabaw w Kalifornii, rozpoczynając tym samym hula-hopową gorączkę nie tylko wśród dzieci, ale także wśród dorosłych. Amerykanie zakochali się w tym kole, a kilkanaście lat później moda na kręcenie zawitała także do Europy. Zajęcia z hula-hop zwane Hoopnotica to najzabawniejszy trening świata, który uwielbiają m.in. Beyonce, Pink i Marisa Miller.
Moje pierwsze hula-hop dostałam jako mała dziewczynka, potrafiłam nim kręcić godzinami i miałam z tego niezłą zabawę. Był to gładki, różowy kawałek plastiku, który niektóre starsze koleżanki z podwórka dociążały już wtedy sypiąc ryż czy kaszę. Ponownie temat hula-hop wrócił do mnie 6 lat temu. Wtedy zachęcona szczupłą, wymodelowaną talią, zniwelowaniem „boczków”, smukłymi udami i jędrną pupą postanowiłam zakupić hula-hop dla dorosłych. Przeglądając oferty na allegro postawiłam na koło z magnesem węglowym. Składało się ono z ośmiu elementów do połączenia, od wewnątrz miało 64 kulki masujące, złożone zajmowało mało miejsca a producent obiecywał szybsze spalanie tłuszczu i tym samym redukcję zbędnych kilogramów. Rozmiar był jeden, uniwersalny. Koło miało 100 cm i 1,25 kg wagi, a wyglądało tak:
Jony ujemne miały za zadanie rozszerzać naczynia krwionośne, stabilizować ciśnienie krwi, zwiększać zasadowości krwi, wzmacniać kości, stabilizować proces oddychania, wzmacniać funkcję serca i przyspieszać proces regeneracji sił. Same więc widzicie, że trudno było tego cuda nie kupić 🙂 Posłuchałam jednak rad, by nie szaleć i kręcić stopniowo, więc zaczęłam trening od dosłownie kilku minut. Z radością odkryłam, że kręcenia się nie zapomina a w głowie urodziła mi się wizja powrócenia do nawyków z dzieciństwa i kręcenia tak długiego na ile mi plan dnia pozwoli.
Wstępnie wszystko było dobrze, trzeba było jedynie mieć wokół odpowiednio dużo miejsca i pilnować się w łapaniu koła na końcu kręcenia, by nie poobijać sobie kostek ani nie rozwalić ciężarem płytek.
Niestety radość i plan posiadania brzucha niczym z okładki Shape szybko rozmył drugi trening do którego ambitnie przystąpiłam na następny dzień. Okazało się, że kręcenie powoduje niesamowity ból brzucha i bioder. Po kilku godzinach przyczyna ujrzała światło dzienne – całe moje ciało na odcinku kręcenia kołem było pokryte krwiakami. To nie były delikatne siniaki, to były wielkie, granatowo-bordowe krwiaki. Dodam, że trwało lato, więc o paradowaniu po plaży mogłam zwyczajnie na dwa tygodnie zapomnieć, a koło wylądowało w pudle. Nie mam zdjęć z tamtego okresu, ale moje ciało wyglądało tak jak i innych użytkowniczek hula-hop z masażerem, np.
źródło zdjęcia: wizaz.pl
Jesienią dałam mu druga szansę. Tym razem przed przystąpieniem do kręcenia zakładałam pas neoprenowy, który miał zniwelować sińce i podnosić temperaturę ciała, a w konsekwencji wpływać na szybsze spalanie kalorii i spalanie tkanki tłuszczowej. Niewiele to pomogło, krwiaki znów zawitały głównie na biodrach a moja przygoda z kręceniem szybko się zakończyła.
źródło zdjęcia: grupper.pl
Kolejne, tym razem bardzo udane podejście do hula-hop zrobiłam w tym roku. Na allegro zakupiłam koło profesjonalne. Nie miało wypustek, jonów, magnesów i innych bajerów. Było za to wykonane na wymiar, dociążone i sportowe. Link do aukcji: http://allegro.pl/1-30kg-super-ciezkie-hula-hop-hoop-na-wymiar-i5110119763.html Wybrałam sobie nawet wzór i kolor mojego hula-hop i jest pasiaste, biało-czarno-fioletowe 🙂 To koło kocham miłością absolutną. Nie jest składane, ale z powodzeniem mieści się za kanapą czy przy szafie. Kończąc trening trzeba je łapać by nie poobijać kostek, ale od początku nie zrobiło mi krzywdy, a okładkowy brzuch znów stanął w moim zasięgu mimo, że jestem po dwóch ciążach. Kręcę w obie strony, 10-15 minut dziennie. Koło doskonale uzupełniło mój trening i już po 10 dniach zauważyłam pierwsze efekty. Z tego powodu gorąco Wam polecam Sprzedawcę olenka-a, który doradzi, wykona i w błyskawicznym tempie wyśle Wam sportowe hula-hop.
Warto jeszcze wspomnieć, że trening z hula-hop nie spala tkanki tłuszczowej z brzucha, choć takie informacje najczęściej zachęcają nas do zakupu obręczy. Ćwiczenia z kołem zaliczamy do ćwiczeń modelujących/anaerobowych/beztlenowych, a one nie spalają zbędnej tkanki tłuszczowej. W czasie, gdy wykonujemy taki rodzaj ćwiczeń nasze mięśnie czerpią energię do wykonywania swojej pracy mięśniowej z fosfokreatyny, węglowodanów oraz białka. Nie oznacza to jednak, że trening z kołem nie przyniesie pożytku w procesie odchudzania. Pozwali on zaangażować praktycznie wszystkie mięśnie znajdujące się w okolicy brzucha: mięsień prosty, mięśnie skośne zewnętrzne i wewnętrzne. Potraktujmy więc hula-hop jako skuteczny bodziec dla większości naszych mięśni brzusznych.
Badania naukowe nie stwierdziły, że wykonywanie ćwiczeń angażujących wybraną partię ciała wpływa na zmniejszanie tkanki tłuszczowej znajdującej się w jej okolicy . Tkanka tłuszczowa u kobiet spalana jest z całego organizmu w następującej kolejności:
1. Pierwsza utlenia się tkanka podskórna z okolic ramion,klatki piersiowej, pleców i łydek.
2. Później organizm wykorzystuje okolicę pośladkowo-udową.
3. Jako ostatnia odtłuszcza się okolica brzuszna.
U mężczyzn tkanka tłuszczowa utleniana jest szybciej i w innej kolejności – oni najszybciej zrzucą właśnie brzuch, szybciej też zrzucą masę ciała. Szczęściarze!
Na koniec zakręcona matka w akcji – zdjęcie kiepskiej jakości, bo robione przez Córę, ale dowód i moje ulubione koło jest 🙂
Ciekawa jestem, ile z Was też lubi kręcić? 🙂 Wykorzystujecie koło jedynie do modelowania talii czy próbujecie też go np. na ramionach?
o jeju takie siniaki :/ A już go ostatnio trzymałąm w ręcę. Heh narazie powrócę do mojego z przed lat…. A to które polecasz zażyczę sobie na urodziny 🙂 Uwielbiam kręcić… hula hopem oczywiście 🙂
Ja na poczatku miałam tez ogromne sińce, dałam na looz dwa tygodnie i zaczęłam na nowo kręcić tym razem umiejętnie i żadnych krwiaków, czy siniaków 🙂 dodam, że mam własnie to koło z dużymi wypustkami niczym kule…
A ja nie potrafie krecic, jakies wskazowki jak to ogarnac 🙁 ?
Kasia im cięższe koło tym łatwiej nim kręcić. Spróbuj na początek bardziej takie ruchy w przód i w tył wykonywać niż kręcić biodrami. Próbuj, kombinuj, a z pewnością załapiesz;)
To jest super wpis! Profesjonalnie zajmuję się hulania, jako tańcem i nigdy nie odważyłam się wziąć za te hula-potwory :/ Podziwiam, że po takich początkach nie straciłaś zapału! Jeśli nadal „jesteś wkręcona”, to zachęcam do subskrybowania mojego kanału na You Tubie HOOPING.PL , gdzie raz w tygodniu udostępniam nowy hula-tutorial 😉