Gdybym miała wymieniać rzeczy lub czynności, które najbardziej doskwierały mi w okresie niemowlęcym moich dzieci to poza nieprzespanymi nocami, kolką syna, która trwała ponad pięć miesięcy i wypadaniem włosów od razu wymieniłabym również dźwiganie fotelika samochodowego. Rodziłam dzieci imponujących rozmiarów, ich waga startowa krążyła zawsze obok 4 kg i jak się domyślacie ani przez myśl im nie przeszło odchudzanie. Zdrowa dieta w postaci mleka mamy sprawiała, że towarzystwo rosło jak szalone i błyskawicznie dobijało do 10 kg. Przez cały ten czas byłam aktywna zawodowo i towarzysko. Z małą Hanią musiałam robić zakupy, odbierać dzieci z przedszkola, uczestniczyć w wielu spotkaniach biznesowych. Młoda bywała ze mną nawet na siłowni. W pogodę i niepogodę dźwigałam ten gwarantujący bezpieczeństwo, ale z niemowlakiem w pakiecie mega ciężki i upierdliwy fotelik. Mój kręgosłup często się buntował. Dźwigałam dzielnie, stwierdzając, że matkom to nawet siłownia nie potrzebna. Ćwicząc z Anią, Ewą, czy inną instruktorką jej autorskie treningi na DVD lub YouTube miałam problem z ćwiczeniami na brzuch, uda i pupę. Wszelkie ćwiczenia na ręce wykonywałam z lekkością. I nic w tym dziwnego, miałam przecież niezłą wprawę dźwigając codziennie mojego malucha. Znacie to? A może nawet aktualnie macie podobnie? Wobec tego czytajcie dalej, bo coś dla Was mam.
Wyobraźcie sobie, że nie jesteście jedyne! Ten problem dotyka każdej mamy, ale tylko jedna z nich postanowiła się mocno temu przeciwstawić, zadbać o kręgosłupy i komfort całej rzeszy mam. Drobna, filigranowa blondynka wymyśliła pas do fotelika Cocobelt. Kiedy go zobaczyłam od razu wiedziałam, że muszę mieć i choć mojej Hance zostały już wówczas ostatnie podrygi w foteliku 0+ to kupiłam bez zastanowienia, ponieważ znalazłam mu znacznie więcej zastosowań.
Pas do fotelika Cocobelt
Pas Cocobelt to innowacyjne, choć proste rozwiązanie. Możecie go kupić w czterech różnych kolorach. Pas montujecie na uchwycie fotelika i wieszacie na ramieniu jak torebkę. Dzięki wzmocnieniu nie wbija nam się w ramię i nie zjeżdża. Dla bezpieczeństwa malucha warto mieć zgiętą rękę w łokciu, ale nie trzeba już dźwigać. Poza tym po zakończeniu jazdy w foteliku pas można wykorzystać np. do dźwigania rowerka biegowego. Ileż to razy wybrałam się z dziećmi na wyprawę rowerową podczas której okazywało się, że jazda małemu rowerzyście się znudziła i biedna matka musiała dźwigać rowerek z powrotem do domu? Teraz będzie jeden klik, pas na ramię, czyli modnie i wygodnie 🙂 Pas wykorzystywałam również przy transporcie najmniejszego wózka świata o czym pisałam Wam tutaj. Ciekawa jestem, jakie Ty zastosowanie dla niego wymyślisz?
Idealny prezent
Bardzo często mamy problem wybierając się na Baby Shower, czy w odwiedziny do świeżo upieczonej mamy i maluszka. Nie wiem, jak Wy, ale ja wówczas zawsze kupuję jakiś drobiazg dla maleństwa, ale pamiętam również o dzielnej mamie. Zwykle były to kosmetyki ujędrniające, jakieś relaksujące kolekcje SPA, bo z kolorówką czy zapachami można nie trafić. Teraz już nie będę miała problemu z wyborem, a i prezent będzie trafiony w dychę – kupię po prostu taki pas. Nie jest to drogi, a szalenie gustowny i przydatny gadżet.
Niespodzianka dla Czytelników
Na koniec niespodzianka. Dzięki uprzejmości wrocławskiego sklepu 3 kiwi Baby macie szansę otrzymać ode mnie pas Cocobelt w kolorze czarno-szarym. Wystarczy, że do 1 sierpnia 2017r. napiszecie w komentarzu na moim blogu lub fanpage’u o tym, co Wam doskwierało w pierwszych miesiącach bycia mamą? Jeśli dopiero jesteście w ciąży to napiszcie, czego się najbardziej obawiacie? Wyniki ogłoszę już 2 sierpnia i opublikuję w tym wpisie. Powodzenia!
EDIT: Z radością informuję, że nową właścicielką pasa Cocobelt zostaje Nika. Gratuluję i czekam na dane do wysyłki 🙂
bardzo sprytne:) zapisuję w notesiku i za dw mce jak urodzi się moje drugie dziecię będę kupowac 🙂
zapomniałam napisać co mi doskwierało…to ze po długich dzieiwciu miesiaccach kiedy cała rodzina dbała na maxa o mnie, nagle okazało się ze jakby zapomnieli – Ciezar na maxa przesunał się na córkę :)))) a ja byłam maszynką do karmienia i uspokajania.
Kiedy na świecie pojawiło się nasze drugie dziecko, nagle poczułam, że doskwiera mi zwyczajny brak pomocy. Do tej pory ogarnialam rzeczywistość wokół mnie. Przy drugim dziecku nie dałam rady. Wieczny chaos w domu i ja nerwowa, zamiast spokojnie zajmująca się maluszkiem. Marzyłam, żeby ktoś przyniósł mi talerz rosołu lub zabrał starszaka na plac zabaw. Nie bójcie się prosic o pomoc dziewczyny!
Czego sie obawiałam hmmm kolek u mojego pierwszego synka (z drugim juz było lepiej a przy 3 dzieciaczku to juz wogole nic ) przez 1 dni obawiałam sie ze sobie nie poradzę sama za granica bez żadnej mamy czy siostry 🙁 .
Ale dałam rade i nadal daje teraz z 3 moich skarbów 😊
Szczerze to łatwiej byłoby mi wymienić to co nie doskwierało. Początki były bardzo ciężkie. Przedłużający się pobyt w szpitalu, poród naturalny, bardzo małe ilości pokarmu, które wiązały się z poczuciem winy u mnie jako matki. Do tego nieprzespane noce, ciągłe czuwanie – to wszystko przyspożyło mi małego baby bluesa. Ale dzięki wsparciu partnera, mamy i „uśmiechu” mojej małej dzidzi z dnia na dzień było coraz lepiej. Dziś po 2 miesiącach już się z tego śmieję, ale przyznaję, że wtedy zdecydowanie bliżej było mi do płaczu 🙂 Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale było/jest/będzie warto!!!
Ps. A nasz przeokropnie ciezki fotelik Kidy zdecydowanie przyjemniej nosiłoby się z pasem Cocobelt 🙂
Doskwiera mi tęsknota za Natalką , Jasiem i mężem , gdyż od 2 miesięcy jestem z Franiem w szpitalu, 230km od domu. Jest to dla nas bardzo trudny czas 😌 mamy nadzieję , że już niedługo znowu będziemy razem . Trzymajcie za nas kciuki.
Jak tak patrzę na te zdjęcia to wydaje się, że ten pas to także świetny dodatek modowy, hah, takie 2w1 😀 Ale fakt faktem – sprytny gadżet 🙂
Rozwiązanie już wprawdzie nie dla nas – ale bardzo innowacyjne, praktyczne i estetyczne, więc będę je miała na uwadze, wybierając prezent dla świeżo upieczonych mam 🙂
rzeczywiście – rozwiązanie banalne, a jak ułatwia codzienność!
już wiem, że jesienią się nam przyda.
Genialny pomysł! Niby tak oczywiste, a jednak nikt wcześniej nie wpadł na pomysł, by tak Mamom życie ułatwić 😉
Właśnie go testuje i mam bardzo mieszane uczucia. Dlaczego? Bo mam wrażenie, że jest jednak niepraktyczny i dużo wygodniejsza opcją jest noszenie fotelika w tradycyjny sposób.
Może go źle założyłam? Zobaczymy. Dam mu chwilkę czasu a potem i ja zamieszczę szczerą recenzje na blogu 😉
Amanda poprawne założenie jest tu szalenie istotne. Zamontowałaś wszystko zgodnie z instrukcją, taśmą itd.?
Ale praktyczna i funkcjonalna rzecz, szkoda, że za moich czasów z małymi dziećmi tego udogodnienia nie było. 🙂
Bookendorfina
Doskwieral mi przede wszystkim brak siły. Bałam się, że upuszcze dziecko. I oczywiście brak snu.