RoboJet Wiso myje okna bez smug, śladów i zarysowań. Jak się sprawdza? [recenzja]

Robot do mycia okien działanie jak działa RoboJet Wiso

Z marką RoboJet jestem zaprzyjaźniona odkąd w naszym domu zamieszkał jej pierwszy produkt, pieszczotliwie nazywany Mieciem. Pisałam Wam o nim już ponad dwa lata temu (tutaj). Miecio roboty ma u nas po kokardę a końcówka remontu zdecydowanie wrzuciła go na jeszcze wyższe obroty. W naszym salonie trwa aktualnie wielka metamorfoza związana ze zmianą źródeł światła i gładzeniem sufitów. Tony pyłu zdają się mnożyć i nie mieć końca. Jednego dnia wszystko dokładnie posprzątam, a drugiego znów mogę malować po meblach. Znacie to? Do tego pod domem urocza droga, a raczej bezdroże, regularnie zasypywane świeżą dostawą kamyczków. Kamyczki, jak się domyślacie, auta rozjeżdżają w kilka dni i wracamy do punktu wyjścia, którym jest pył, kurz, brud bezlitośnie osadzający się na oknach i parapetach. Tych okien to ja mam nie mało, bo kocham światło i właśnie tymi olbrzymimi oknami deweloper skradł moje serce. Z ich powodu kupiliśmy nasz dom. Wielkie okna to jednak także wielki kłopot z myciem z którym jako sprytna pani domu postanowiłam się uporać zapraszając do pomocy najnowsze dziecko marki RoboJet – robota do mycia okien Wiso.

Dzięki uprzejmości marki mam dla Ciebie kod rabatowy ZM112018, który uprawnia aż do 15% zniżki na wszystkie roboty z pominięciem działu outlet oraz nie objęte innymi promocjami. Kod będzie aktywny do końca 2018r., a odpowiedź na to, czy warto z niego skorzystać znajdziesz poniżej.

RoboJet Wiso otrzymacie spakowany w zgrabny karton z wytłoczonymi na poszczególne elementy przegródkami.

27 października miałam urodziny. Trzydzieste szóste. 

A to oznacza, że bliżej mi już do 40-stki (!) Z tej nad wyraz wyjątkowej okazji zrobiłam wielkie zakupy. Postanowiłam, że zmienię w domu wszystko to, co doprowadza mnie do szału i poprawię, co do korekty. Padło między innymi na inwestycję w okna bez smug w postaci robota sprzątającego, którym rozpocznę Wam zapowiadany już cykl artykułów domowych, ułatwiających życie Matce Polce.

Nie wiem, jak Wy, ale ja dzień zaczynam od wypicia kawy a smugi na kuchennych oknach sprawiają, że czuję się do bani. Licytuję się wtedy w myślach, czy łapać za ścierę i lecieć z koksem, czy zamknąć oczy, wyjść do gabinetu i usiąść do pracy. Jako, że mało kiedy wieszam firanki, te okna kują mnie w oczy pewnie jeszcze bardziej niż te z Was, które gustują w ich zasłanianiu. Wychodzę z założenia, że jeśli coś jest ozdobą, to absolutnie nie powinno pokrywać się kurzem. Myję więc te moje wielkie okna regularnie, tym samym marnując mnóstwo cennego czasu, który można przecież wykorzystać o wiele przyjemniej, np. na wspólne czytanie Harrego Pottera z synem.

Ilustrowany egzemplarz Harrego Pottera kupiłam w Empiku. Maciek go uwielbia!

Wiem, że na brudnych oknach życie się nie kończy. Wiem, że już samo umycie w magiczny sposób przywołuje deszcz. Wiem, że większość Polek okna myje jedynie dwa razy w roku, zwykle przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem. Wiem też, że już nawet demotywatory tematyczne na temat czystych okien krążą, ale jeśli każdy ma jakiegoś fisia to moim są właśnie okna, a tych Ci u nas dostatek.

Jak w praktyce sprawdza się RoboJet Wiso?

Przyznam, że zaskakująco dobrze! Przekonał mnie już na starcie, ponieważ obsługa tego robota jest bardzo intuicyjna i prosta. Do naszej dyspozycji jest kilka nakładek myjących i niewielkiej ilości pojemnik z płynem w sprayu. Jako dociekliwa pani domu, już po chwili wymieniłam go na ogólnodostępny płyn do szyb, co nie zaniżyło jednak jakości mycia. Sprzęt wystarczy podłączyć do kontaktu, wcisnąć start i zamocować na szybie. Wytworzone podciśnienie zasysa powietrze i utrzymuje go podczas mycia. Gdyby w trakcie pracy nastąpiła awaria zasilania albo odłączenie od prądu, robot dzięki akumulatorowi jeszcze przez 20 minut będzie się utrzymywał na powierzchni, głośno sygnalizując nam problem.

Płynem w sprayu spryskujemy wyłącznie ściereczki z mikrofibry, które po skończonej pracy należy wyprać.

Ściereczki z mikrofibry łatwo zdemontować, by wrzucić do pralki i po praniu użyć ponownie. Zaskakująco prosto obsługuje się także pilota, a Wiso daje możliwość pracy manualnej oraz automatycznej, której ja osobiście jestem największą fanką. Powierzchnie możemy myć w kilku dostępnych trybach:

Moim ulubionym trybem jest jak wspomniałam ten automatyczny 🙂

RoboJet Wiso w odróżnieniu od dostępnych na polskim rynku produktów konkurencyjnych, posiada ruchomą głowicę czyszczącą, która sprawia, że myje efektywniej, lepiej i szybciej radzi sobie też z uporczywymi zabrudzeniami. Sprzęt ten zostawia nasze okna bez smug, wypolerowane i gotowe na test białej rękawiczki 🙂

Jeśli myjecie okna raz w roku i są one wyjątkowo brudne – nie oczekujcie cudów, że po jednej sesji szyby będą lśnić. Jako posiadaczka robota do mycia okien zauważyłam jednak, że skoro czyste szyby poprawiają mi samopoczucie a całą pracę wykonuje RoboJet, włączam go częściej niż sama miałabym czas i ochotę walczyć ze ścierką.

Robot doskonale trzyma się szyby. Nie zostawimy go w domu samego, ale spokojnie pozwoli nam np. na przygotowanie sałatki, czy poczytanie książki.

Mycie okien w trudnodostępnych miejscach

W naszym przypadku jest to mycie zewnętrznego okna w kuchni, czy pokoju Maćka. I tu RoboJet Wiso radzi sobie świetnie, intrygując przy okazji przechodniów. O nic nie miałam ostatnio tak wiele pytań, jak o tego małego pomocnika, którego z czystym sumieniem mogę Wam polecić.

Robota wykorzystuję także podczas czyszczenia kabiny prysznicowej i mimo iż nasza nie posiada ram to dzięki czujnikowi wykrywającemu krawędzie, sprzęt doskonale sobie radzi i nigdy mi nie spadł. Jedynie w przypadku mycia mniejszych powierzchni, np. luster – wciąż korzystam z myjki ręcznej, płynu w sprayu i ręczników kuchennych.

RoboJet Wiso doskonale pracuje również na wysokościach.

Czy to się opłaca?

Na ten moment za robota musimy zapłacić 999zł. Standardowa cena to ok. 1400zł. W naszej miejscowości za umycie okien przez pomoc domową musiałabym zapłacić:

  • 15zł za okno dachowe, których mamy cztery, czyli 60zł,
  • 20zł za okno pojedyncze w pokoju Hani,
  • 50zł za okno tarasowe, czyli 150zł,
  • 40zł za okno balkonowe,
  • 60zł za okno potrójne, a tych mam dwa, czyli kolejne 180zł

Łącznie daje to kwotę 450zł za jednorazowe mycie okien w całym domu. Koszt zakupu robota zwrócił się nam zatem bardzo szybko.

Poza aspektem finansowym warto poruszyć tu również kwestię czasu. Mycie okien w dużym domu jest przecież czasochłonne. W moim wykonaniu umycie kompletu powierzchni szklanych w domu to 2,5 godziny pracy. Inwestując w robota do mycia okien częściowo wydłużamy sobie dobę, znajdziemy czas na manicure, czy książkę. Sama zwykle w tym czasie gotuję obiad i w czasie gdy obieram ziemniaki, Wiso doprowadza okna do ładu. Gdy zasygnalizuje, że skończył, podchodzę by przestawić go na nowa przestrzeń, a na koniec wrzucam ściereczki do prania i po sprawie.

Dajcie znać, czy znane jest Wam już to cudo techniki? Kto w Waszym domu odpowiada za mycie okien i czy sprawdzałyście kiedyś, jak wiele czasu zajmuje Wam ta czynność? Do … na hasło … możecie liczyć na …% zniżki. Świąteczne porządki tuż, tuż.. Warto zainwestować!

Z lektur dla rodziców wartych uwagi mogę Wam natomiast polecić „Pułapkę nadopiekuńczości” Julie Lythcott-Haims

Myślę, że RoboJet Wiso będzie sprawdzonym prezentem dla każdej zabieganej mamy

Fakt, sprząta dłużej, ale robi to za mnie i lepiej niż ja!



There are 9 comments

Add yours

Dodaj komentarz