Jak prawidłowo zaparzać kawę? + najlepszy przepis na ciasto z buraków

ciasto  czekoladowe fit z buraków przepis

Uwielbiamy spotykać się ze znajomymi, lubimy ich gościć u siebie, lubimy korzystać z zaproszeń. Nieodłącznym elementem naszych spotkań, świadczącym trochę o tym, że się starzejemy (choć nigdy nie sądziłam, że to publicznie napiszę) jest kawa. Kiedyś, w odległych czasach, tych przed dziećmi, było to piwo lub wino. Najpierw półsłodkie, z czasem wytrawne. Jeszcze wcześniej oranżada z woreczków. Pamiętacie jej smak? Jak się dobrze w siebie wsłucham to potrafię nawet odtworzyć dźwięk przebijania słomką woreczka. Aktualnie każdy nowy dzień celebrujemy z filiżanką kawy w dłoniach. Drugą piję często już sama, na tarasie, ostatnio również w wersji mrożonej. Weekendy u nas wyglądają zupełnie jak z reklamy, ponieważ wtedy niespiesznie do akcji wkracza eM. i wraz z małymi asystentami parzy mi najulubieńsze latte na świecie. Stali Czytelnicy wiedzą, że od lat byłam wierna Lavazza Qualita Oro. Ostatnio jednak zachwycam się inną włoską kawą i o niej Wam dzisiaj opowiem przy okazji przepisu na najlepsze ciasto czekoladowe. Wyjątkowe, bo z gorzką czekoladą, burakami i chili. Przepis ten dostałam od znajomych – Estera i Piotr, korzystając z okazji, pozdrawiam Was serdecznie! Jestem przekonana, że Wasze ciasto przypadnie do gustu moim Czytelnikom, bo w naszym prywatnym rankingu znajduje się w ścisłej czołówce i idealnie współgra z czarnym espresso, delikatnym cappucino, czy moim ulubionym latte.

Trochę historii, czyli pamięć i niuanse smakowe

Historia z oranżadą skłoniła mnie do przeanalizowania mojego pierwszego spotkania z kawą. Od zawsze uwielbiałam jej zapach, ale pić zaczęłam dopiero w okolicach 30-tych urodzin. We wczesnym dzieciństwie uwielbiałam ją mielić. Babcia od koleżanki z USA dostała w prezencie elektryczny młynek. Był niebieski i miał białą przykrywkę, która po naciśnięciu uruchamiała sprzęt a w pakiecie z nim okropny hałas. Młynek do kawy był wówczas takim luksusem, że praktycznie nie trafiał w dziecięce dłonie z obawy przez zepsuciem. Łatwo go było spalić, więc do zabawy częściej dawano mi drewniany młynek do pieprzu. Babcia parzyła tę zmieloną z moją pomocą i olbrzymim przejęciem kawę w wysokich szklankach, które umieszczała w koszyczkach z wikliny. Do dziś najlepiej lubi właśnie kawę ze szklanek, mocną, czarną, z fusami. Te fusy fascynowały mnie za dzieciaka nie mniej niż samo mielenie. Uwielbiałam siedzieć na pufie i mieszać kawę w szklance, a następnie oglądać jak fusy opadają na dno. Mogłam tak w nieskończoność!

A Wy pamiętacie, jaka jest Wasza historia? Pytam o to nie bez powodu. Najciekawsze zostaną nagrodzone, ale o tym poniżej 🙂

Moje ostatnie odkrycie: kawa Lucaffe

Kawa, której smakiem i aromatem chcę się z Wami dzisiaj podzielić jest dziełem włoskiego pasjonata – Giana Venturelli. To stosunkowo młody produkt, ponieważ palarnia Lucaffe, ulokowana w okolicach włoskiego miasta Brescia, funkcjonuje dopiero od 1996 r. Nie stanęło jej to jednak na przeszkodzie, by pojawić się już w 45 krajach na świecie. W Polsce kawę tę kupisz tutaj.

Lucaffe podbiła moje serce słodyczą, aromatem i grubą, trwałą pianką, którą tworzy na espresso. Delikatna kompozycja ziaren będzie idealna dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z kawą, lubią ją pić często i w różnych formach. Kawa ta doskonale nadaje się do przygotowania espresso, cappucino, czy latte. W każdej wersji smakuje wyśmienicie i do tej pory jest to jedyna kawa, którą ja jako miłośniczka wersji mlecznych jestem w stanie pić bez mleka.

Podoba mi się też fakt, że kawa sprzedawana jest w puszkach, dzięki czemu ziarna zachowują aromat jeszcze długo po otwarciu. Istnieje naprawdę olbrzymia różnica między kawą, którą samodzielnie zmielisz w domu, dlatego nie idź na skróty i nie kupuj kawy z której aromat uleciał już kilka minut po zmieleniu.

Jak prawidłowo zaparzać kawę Lucaffe (i każdą inną)?

Wychodzę z założenia, że najsmaczniejsza jest zawsze ta kawa:

a) którą przygotuje Ci ktoś, kogo kochasz

b) która smakuje Tobie najbardziej.

I trudno się z tym nie zgodzić, chociaż mój mąż uważa, że zaniedbując prawidłowy proces parzenia jesteśmy w stanie zepsuć nawet najlepszą kawę na świecie. To dlatego oprócz ekspresu posiadamy w domu kawiarkę, spieniacz do mleka i przede wszystkim ręczny młynek, który nie pali ziaren. Nie będę ukrywać, że czarny młynek Finum Bean Me Up zwrócił naszą uwagę przede wszystkim designem i choć kosztuje niemało, to Dzień Mamy oraz fakt, że nasz stary elektryczny młynek odmówił współpracy był doskonałym powodem do zakupu 🙂 Warto wiedzieć, że ręczne młynki nie podgrzewają ziaren podczas procesu mielenia i że mielą nam kawę bardzo równomiernie, co gwarantuje smak i moc. Prawidłowo używane są bezawaryjne i mogą nam służyć przez wiele, wiele lat. Ich plusem dla mnie jako mamy jest także dużo niższy hałas wytwarzany podczas mielenia, zaś oszczędne gospodynie docenią go za fakt, że nie zużywają energii elektrycznej, więc dbają o nasze konto.

Czy odczuwam różnicę mieląc kawę ręcznie? Zdecydowanie tak! I choć jest to dużo bardziej upierdliwe niż uruchomienie elektrycznego młynka, to uznałam, że smak w ten sposób przygotowanej kawy wart jest opisania go na blogu. Dobry młynek do mielenia ziaren kawy to nieodłączny atrybut każdego kawosza. Polecam Ci szczególnie ten z żarnami, które ścierają ziarna kawy zamiast je ciąć jak czynią to noże stalowe. Nasz młynek ma wbudowane żarna ceramiczne i pozwala na mielenie kawy potrzebnej do przygotowania 4 filiżanek.

Parzenie kawy zaczynamy od umieszczenia w dzbanku filtra do kawy, który następnie zwilżamy gorącą wodą. Zabezpieczy to przed papierowym posmakiem kawy, którego osobiście bardzo nie lubię. Następnie nasypujemy do filtra zmieloną kawę pamiętając, że 2 łyżeczki przypadają na jedną filiżankę napoju. Kiedy nasza kawa jest już umieszczona w filtrze, zagotowujemy wodę i podobnie jak w przypadku parzenia zielonej herbaty, pozwalamy jej troszeczkę ochłonąć. Pamiętamy, by nie zalewać od razu wodą całego dzbanka. Należy wlać tylko tyle, by zwilżyć wsypaną do filtra kawę, poczekać około minuty i dopiero po tym czasie okrężnym ruchem, powoli dolać resztę wody. Czekamy, aż cała woda przemierzy drogę przez kawę, aż do dzbanka i gotowe! W ten sposób zaparzona kawa ma niepowtarzalny aromat i smak, rodem z włoskiej kawiarni.

Jako matka nie funkcjonuję bez kawy i często ten czas z filiżanką gorącego napoju w dłoniach daje mi tyle samo energii i relaksu, co najlepszy masaż. Znasz ten stan? Raczysz się zapachem kawy każdego dnia? To czytaj dalej, bo mam dla Ciebie niespodziankę.

Co ja Ci tu będę dłużej opowiadać.. Zapraszam na rozdanie! 

Podziel się z nami własną historią dotyczącą kawy. Umieść ją w komentarzu pod tym artykułem na blogu, fanpage’u lub instagramie @zabieganamamacom Możesz dodać zdjęcie, opisać po jaką kawę sięgasz najczęściej lub tak jak ja, cofnąć się do pierwszych spotkań z kawą w roli głównej.

Masz na to czas do 11 czerwca 2018 r.

Szczęśliwy Zwycięzca zostanie ogłoszony 18.06.2018 r. i otrzyma przesyłkę w skład której wchodzi:

spieniacz do mleka Bialetti Cappucinatore – kliknij i zobacz!

oraz

dwie szklanki Finum wyprodukowane z podwójnego, termicznego szkła.

Powodzenia!

Uwaga, WYNIKI!!! Szklanki i spieniacz powędrują do Martuszki, autorki komentarza:

„Kiedyś nie piłam kawy w ogóle, do czasu kiedy zamieszkałam z moim mężem- totalnym kawoszem, kawoholikiem. Wydaje mi sie, ze jego organizm sklada sie pol na pol z wody i kawy. Od kad jesteśny razem, mamy swoj rytual picia kawy. On ja przyrzadza najlepiej na swiecie, ja dbam o to, zeby zawsze bylo do niej cos slodkiego. On zawsze biała, ja tylko czarną. Fajnie jest miec taki rytual w tej codziennej gonitwie, miedzy domem, praca, przedszkolem, zakupami, koszeniem trawy itd. itd. Oboje kochamy zapach kawy unoszacy sie w domu. Choc w wielu kwestiach sie rożnimy, kawa nas zawsze połaczy ❤💚”

Serdecznie gratuluję i proszę o podanie danych do wysyłki oraz numeru kontaktowego dla kuriera na adres elwira@zabieganamama.com

Na koniec wrzucam obiecany przepis na ciacho czekoladowe, w składzie którego znajdują się buraki, ale nikt z moich gości jeszcze tego nie wyczuł 🙂 Ciasto jest wilgotne, takie trochę w stylu brownie, obłędnie pyszne. To ciasto znajduje się w czołówce moich ulubieńców, dlatego musisz je upiec!

Przepis na czekoladowe ciasto z buraków i chili 

Przygotowanie ciasta dzielimy na dwa etapy: ciasto właściwe i polewę.

Do przygotowania ciasta potrzebne Ci będzie:

250g gorzkiej czekolady

3 duże jajka

100ml oleju (polecam rozpuścić i ostudzić olej kokosowy)

1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

100g mąki pszennej

pół łyżeczki proszku do pieczenia

pół łyżeczki sody oczyszczonej

50g mielonych migdałów

250g surowych buraków

100g cukru muscovado lub innego słodzidła

 

Do przygotowania polewy potrzebujesz:

100g gorzkiej czekolady

50g czekolady mlecznej

100g cukru pudru

100g kwaśnej śmietany

odrobina chili lub papryki ostrej

  • migdały do dekoracji (opcjonalnie)

 

Jak przygotować?

Rozgrzej piekarnik do 180 stopni (160 z termoobiegiem).

Surowe buraki zetrzyj na tarce o drobnych oczkach, a następnie odciśnij ewentualny nadmiar soku.

Czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej i odstaw by wystygła.

Jajka ubij z cukrem i olejem na kremową masę, dodaj ekstrakt z wanilii, mąkę, sodę, proszek do pieczenia i migdały.

Wszystko delikatnie połącz, a na koniec dodaj buraki i raz jeszcze całość wymieszaj.

Ciasto piecz około 50-60 minut w tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia albo wysypanej kaszą manną.

Gdyby góra się przypalała, przykryj ciasto folią aluminiową.

Po upieczeniu i ostudzeniu ciasta zajmij się przygotowaniem polewy. Na początek rozpuść czekoladę w kąpieli wodnej, a następnie jak trochę ostygnie, dodaj cukier, śmietanę i chili. Całość wymieszaj, możesz się posiłkować mikserem. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem otrzymasz sztywną, ale dającą się rozsmarowywać masę, którą należy ozdobić ciasto. Opcjonalnie posyp całość płatkami migdałów. Smacznego!

Hania także poleca!

 

 

 

 

 

 

 



There are 11 comments

Add yours
  1. Martuszka

    Kiedyś nie piłam kawy w ogóle, do czasu kiedy zamieszkałam z moim mężem- totalnym kawoszem, kawoholikiem. Wydaje mi sie, ze jego organizm sklada sie pol na pol z wody i kawy. Od kad jesteśny razem, mamy swoj rytual picia kawy. On ja przyrzadza najlepiej na swiecie, ja dbam o to, zeby zawsze bylo do niej cos slodkiego. On zawsze biała, ja tylko czarną. Fajnie jest miec taki rytual w tej codziennej gonitwie, miedzy domem, praca, przedszkolem, zakupami, koszeniem trawy itd. itd. Oboje kochamy zapach kawy unoszacy sie w domu. Choc w wielu kwestiach sie rożnimy, kawa nas zawsze połaczy ❤💚

  2. Kasia

    Przez wiele lat piłam kawę tylko i wyłącznie z dodatkiem mleka. Uwielbiałam caffee latte, capuccino itp. Pewnego razu zaobserwowałam u siebie iż mój organizm buntuje się przy spożywaniu laktozy. Nie mogłam przeboleć tego, iż muszę spożywać kawę bez mleka. Później pojawily się produkty bez laktozy w tym mleko, którego używałam do przygotowania kawy. Jakieś pół roku temu znów sięgnęłam po kawę bez mleka i taką piję do dziś. Zaraziłam tym wszystkie moje koleżanki, które dziękują mi za to. Pijąc kawę bez mleka czują się dużo lepiej, a aromat kawy stał się dla nich teraz bardziej itensywny. Każdemu polecam tą zmianę.

  3. Mynio

    Parzenie kawy to wcale nie taka prosta sprawa – właśnie padł mój ekspres więc muszę w końcu zacząć robić to dobrze. A przepis zapisuję i wypróbuję przy najbliższej okazji.


Dodaj komentarz