#Jestem SENSualna część 1

jestem fb

Postanowiłam zobaczyć Mazury jesienią, poznać inne Mamy z blogosfery i egoistycznie pobyć kilka dni bez dzieci, dlatego zgłosiłam się na 3-dniowe warsztaty „Jestem SENSualna”. Pisk radości towarzyszył wynikom, gdy okazało się, że wśród 24 innych blogujących mam znalazłam się i ja, Zabiegana Mama. Później entuzjazm oklapł, gdy sprawdziłam połączenia. Dwanaście godzin w podróży, nocą, z przesiadkami, nie napawało optymizmem. Do tego doszły inne kwestie i w momencie, gdy chciałam zrezygnować pojawiła się iskierka, że może jednak pojadę. Trzy mamy zrezygnowały i w ich miejsce pojawiły się inne, w tym dwie mieszkające blisko mnie, więc podróż minie bezpieczniej, milej i będzie trwała znacznie krócej. Uff.. odetchnęłam z ulgą, potwierdziłam obecność i przystąpiłam do pakowania. W tym czasie eM. kupił mi bilety, bo ja w rezerwacjach, wyszukiwaniach połączeń i miejsc przy oknie jestem kompletnie nieogarnięta.

Nigdy wcześniej nie zostawiłam też dzieci na tyle dni, więc do końca liczyły, że żartuję z tym samotnym wyjazdem i ostatecznie uda im się jakoś schować w walizce 😉 Naiwni! Takie rozstanie dają jednak pole do popisu Tatusiowi a ja spałam spokojnie wiedząc, że są w dobrych rękach.

w2

Kilka dni przed wyjazdem zachowywałam się tak jak na końcówce ciąży. Wysprzątałam cały dom, od żyrandoli, przez mycie okien po kontakty włącznie, naszykowałam dzieciom ubrania na dni mojej nieobecności, poprosiłam Panie przedszkolanki by czesały Lenkę i zanim dopięłam wszystko na ostatni guzik było już po północy, a wyjazd o 5:29. Jechałam z Wrocławia do Warszawy z Kasią z bloga Lefti. Pierwszą przesiadkę miałyśmy do metra, później do polskiego busa, a ostatecznie do hotelu zawiozła nas autorka bloga Świnki3 za co jej raz jeszcze dziękuję!

Hotel Zalesie Mazury Active SPA w Barczewie, który nas gościł zdobył moje serce atmosferą, kadrą, przepysznym jedzeniem i ofertą dla dzieci, choć i ta SPA mega kusząca 🙂 Z pewnością mimo odległości zawitam tam jeszcze nie raz, być może już na feriach lub podczas Wielkanocy. Spodobało mi się również logo tego hotelu, same zobaczcie jakie ciekawe:

zalesieTuż przy recepcji mieszkały miniaturowe króliki, po hotelu krążył kot, a Panie z kuchni rozpieszczały nas tak, że wróciłam z dwoma kilogramami na plusie mimo porannego biegania. Dzisiaj mocno odczułam brak kucharek w domu i pewnie nie byłam w tym osamotniona.

Pokoje w których nas zakwaterowano były 2-osobowe:

pokoj

Widok z balkonu fantastyczny!

widokzokna2

Cieszyłby z pewnością i moje dzieci, bo na terenie hotelu poza opieką animatorów, małpim gajem i basenem jest plac zabaw:

widokzoknaMnie się trafiło w pokoju towarzystwo Ani ze Świata według D.N.A. i chociaż nigdy wcześniej na oczy jej nie widziałam to momentalnie złapałyśmy świetny kontakt. Anka to szalona żona i mama trójki dzieci, po ostatnim wieczorze jednogłośnie została okrzyknięta foczką. Kto był ten wie dlaczego, ja sekretów nie zdradzam 😉 Wieczór trwał do trzeciej nad ranem, więc plany matek z wyspaniem się na wywczasie trzeba było odłożyć w kąt. Na zdjęciu lech free, żeby nie było, że my matki patologiczne 😉

jestem 3 rano2

Warsztaty odbywały się blisko jadalni, w sali na poddaszu. Uwielbiam poddasza, wszelkie skosy i drewno, więc czułam się tam fenomenalnie. Poza tym hotel zapewniał nam nielimitowany dostęp do kawy, herbaty, owoców i ciasta. Ach, te drożdżówki i różana marmolada!

Na dzień dobry było tak:

sala

Widok ten zawdzięczamy Organizatorkom, Aniom. Pierwsza Ania prowadzi blog Okiem Mamy, pasjonuje się fotografią i cały czas jest uśmiechnięta. Druga Ania jest autorką bloga Przewijak.es, uśmiecha się równie często i świetnie uzupełnia Anię numer jeden. Obie noszą okulary, są do siebie w wielu aspektach podobne i stworzyły super team, dzięki któremu warsztaty były wyjątkowe mimo wielu startowych wątpliwości do których się nam w trakcie przyznały. Takie przedsięwzięcie wymagało olbrzymiej porcji kobiecej odwagi. Anki – dziękuję i gratuluję sukcesu! Jestem szczęśliwa i wdzięczna, że mogłam tam z Wami być.

Tytuł warsztatów „Jestem SENSualna” często do nas wracał i był bardzo głęboki, a każde #jestem było i jest wyjątkowe. Basia i Agnieszka z fundacji Tętniące Życiem wzruszały nas do łez chociażby tym 47-sekundowym filmem – KLIK!, który musicie zobaczyć i podać dalej. Uprzedzam, miejcie pod ręką chusteczki! Mnie on wzrusza wciąż tak, jak za pierwszym razem i mam gęsią skórkę na całym ciele. Miałyśmy warsztaty z kobietami występującymi w tym filmie, rozmowy, sesje coachingowe i poranny trening nad jeziorem. Takie z nas szczęściary.

Spakowałam nowe buty do biegania, więc trzeba je było ochrzcić. Było mokro, mgliście i przelotnie padał deszcz, ale dla mazurskich widoków było warto!

jezioro2

jezioro3

jezioro4

Fundacja Tętniące Życiem powstała z potrzeby serca, z myślą o kobietach, aby je wspierać w najtrudniejszych momentach życia chociażby takich jak walka z rakiem.

Chcemy działać tak, aby nauczyć kobiety czerpać bogactwo z własnego wnętrza, przekazać wiedzę jak zadbać o duszę i ciało. Wspomagać je, chronić i promować.

– mówiły i trudno było im w to nie uwierzyć. Wiele razy Uczestniczki warsztatów wzruszały się do łez, więc paczka chusteczek krążyła z rąk do rąk. Mnie w głowie zostały przemyślenia Basi mówiące o tym, że „jeśli dziś ma być mój ostatni dzień życia to głupio wyglądam stojąc tu w szlafroku, z nieładem na głowie i podkrążonymi oczami.” Czy my naprawdę musimy tak ciężko i nieuleczalnie zachorować, aby się zatrzymać, zacząć doceniać małe rzeczy, aby się zaakceptować i pokochać, aby być wdzięczne za każdy przeżyty poniedziałek, czy piątek..? Przecież każdy moment jest wyjątkowy, warto zatem zwrócić na to uwagę i już dziś zacząć celebrować życie, bo to największy i jednocześnie wyjątkowo kruchy dar.

Na koniec miałyśmy okazję kupić fundacyjną koszulkę by wesprzeć ich działania, nagrać film i cyknąć zdjęcie z hashtagiem jestem. Tutaj nie było istotne, co każda z nas po #jestem wpisała, bo samo JESTEM jest w pełni kompletne. Widać je było również podczas naszych wieczornych spotkań o których napiszę Wam jutro. Po powrocie zostałam sama z dwójką stęsknionych dzieci i psem. Tym razem eM. wybył na szkolenie i w najbliższe dni sama muszę wesołą gromadkę ogarniać. Życzcie mi zatem powodzenia i wyczekujcie konkursu, bo coś tu między nawlekaniem koralików a układaniem klocków dla Was szykuję 🙂 Dziś jestem najszczęśliwszą mamą na świecie. jestem swieczki2



There are 15 comments

Add yours
    • Elwira

      Jesteś piękna, Foczko! Zapomniałaś o tym, co krzyczałaś do lustra? A talii osy co najmniej połowa dziewczyn Ci zazdrościła. I masz piękne oczy! I masz piękne włosy! I masz piękny uśmiech! I w ogóle jesteś naj! Mocno ściskam :*

  1. Barbara Jarzyna

    DZIĘKUJĘ za ten wpis.
    Jak przeczytałam, pojawiła się myśl: napiszę komentarz!. I co? I nie wiem co mam napisać! A dlaczego? Bo wzruszyłam sie niesamowicie.
    Przeczytałam ten wpis wspólnie z mężem.
    Zapytał: „opowiedziałaś o szlafroku?”. ….. i cisza…… a potem usłyszałam: „jesteś taka dzielna”.
    ……………………………………

  2. OkiemMamy

    Przejechałaś tyle kilometrów, a ja zmieniłam z Tobą może jedno zdanie w przelocie. Och bardzo żałuję. Mimo wszystko bardzo się cieszę, że byłaś z nami. Czytając wpis miałam ciarki

    • Elwira

      Dokładnie, Sylwia. Anie odwaliły jak widać dobrą robotę już na starcie wybierając Uczestniczki. Cieszę się, że Cię poznałam i czekam na te Twoje cudne foty przy których dane mi było asystować 😉

  3. Tosinkowo

    Elwira, tak się cieszę, że Cię poznałam! Piękna, mądra i taka pozytywna!!! chcę więcej Twojego towarzystwa :*. Relacja piękna, sama myślę już nad swoją…Buziaki przesyłam wielkie!!!!


Odpowiedz na „Monika KilijańskaAnuluj pisanie odpowiedzi