Lody, precle, czyli zakupy po męsku

precle

Sobota w zabieganym domu. eM. pojechał na zakupy, z Młodszym. Listę dostali, wybyli, Młodszy buziaka na drogę wysłał i machał dokąd mi z oczu nie znikli. Odmachiwałam równie długo. Przytargali zakupy z listy i mnóstwo innych cudów, których ja nie mam w zwyczaju kupować. Cóż.. może wysyłanie facetów na zakupy przed obiadem ma podobne skutki jak puszczenie na nie głodnej kobiety. Ostatecznie facet też człowiek. Podobno 😉 Tzn. ten Młodszy to na pewno, w dodatku najsłodszy na świecie, idealny wręcz! Gdzieś w necie kiedyś przeczytałam: „Chcesz babo poznać idealnego faceta? To go sobie musisz urodzić!” Coś w tym jest.

A wracając do zakupów to kupili lody, ale nie klasyczne, zimne, waniliowe. No dobra, takie też kupili, ale nie moje najulubieńsze, więc mniej w boczki pójdzie 🙂 Kupili lody ciepłe.

lodyPodobno Młodszy już przy wejściu je wypatrzył, w ręce złapał i tak mocno trzymał, że go nawet kinder niespodzianki nie wzruszyły ani bułki z dynią. Młodszy nasz od małego ma tak, że jak do sklepu wejdzie i bułki z dynią zobaczy to drze paszczę jakbyśmy go z tydzień głodzili. Buła musi być ! Tym razem lody wygrały nawet z bułami.

Młody rzekł: „Wiesz mamo, to są takie lody, ale bez patyczka.  Dobre, spróbuj! Te białe będą dla mnie i dla Leny a te brązowe dla Taty, a te czarne dla Ciebie.”

Ach, jakże mnie ten młodszy mężczyzna zna! Wszak mlecznej czekolady nie tykam, dużo bardziej smakuje mi gorzka, im więcej procent tym smaczniejsza. Także czarne moje. Oj, jak się cieszę! Słodkie to potwornie, nie do zjedzenia, ale Młodszy zachwycony. Zakupy z Tatą są fajne 😉

Tuż przed północą powędrowałam do kuchni, a tam kolejna zakupowa nowość. Precle. Skubnęłam kawałek. Nie wiem, co mnie pokusiło, bo jeść to się tego nie da. Psu rzuciłam, powąchał, zostawił. Sól i soda w mega paskudnym wydaniu. Bleee potworne, ale to dobrze, w boczki nie pójdzie 😉 Przywędrowałam na górę, a tu za moment eM. sobie o nich przypomniał. Patrzę na godzinę 00:13 – idealna pora na precle, wrrr.. I jeszcze pyta, czy mi też przynieść? Jak mu zareklamowałam to zwątpił, wodę pije, a te precle to pewnie jutro do kosza wrzucę skoro ich nawet nasz pies jeść nie chce. Muszę poprosić Elę z Krakowa, aby nam przy okazji następnej wizyty precle przytargała, bo te krakowskie wspominamy do dziś. Nawet Starszy niejadek wcinał je z apetytem, a kupione od staruszki na rynku, co to je za darmo młodej oddać chciała, bo taka ładna dziewuszka, a w dodatku z Wrocławia to niech krakowskich precli spróbuje <3 Suche, ale idealne dla ząbkujących szkrabów są też precle na wrocławskim Ostrowie Tumskim. Cały sznur za 5zł można kupić, ale niestety smak nie ten, co w Krakowie.

Jakby Wam przepis na jakieś fajne precle w łapki wpadł to chwalcie się koniecznie. Jeszcze nigdy nie piekłam, może się pokuszę…

A jak tam Wasi mężczyźni? Co szalonego kupują? Często mylą koperek z natką pietruszki? Moi awaryjnie kupują zawsze obie wersje. Cwaniaczki 🙂 Powyższe im wybaczam, bo kupili również kwiaty! No i w czasie ich zakupów ja z Lenolinką jadłam popcorn w kinie. O tym, co oglądałyśmy i jak nam się podobało przeczytacie jutro.

róże2

Źródło zdjęć: Internet, lidl.pl



There is 1 comment

Add yours

Odpowiedz na „Macierzństwo-raz!Anuluj pisanie odpowiedzi