Nie obchodzi mnie, kto zaczął!

dzieci

To jedno ze zdań, które w miniony weekend powtarzałam jak mantrę. Tak, starszaki weszły w taki wiek, że się kłócą. O każdą pierdołę. I wciąż słychać: „mamooo, a on mi…”, „mamooo, a ona mi…”, „Ale to on zaczął, bo …”, „Mamo, to ona zaczęła!” A wtedy ja patrzę na nich łaskawym okiem i spokojnie odpowiadam: nie obchodzi mnie, kto zaczął. To są Wasze sprawy, Wasz problem i Wy musicie go rozwiązać, nie mama. I daję im wolną przestrzeń, niech dorastają.

Dlaczego tak reaguję?

Po pierwsze sama mam siostrę. Moja mama błyskawicznie  ingerowała w nasze kłótnie, często rozstrzygając je za nas lub karząc po równo. Nie zawsze wnikała w szczegóły. Nie zawsze był czas, by wszystko dokładnie móc opowiedzieć. Nie zawsze było to sprawiedliwe, bo przecież siostra była młodsza, a tym samym więcej jej było wolno. Sama zauważyłam, że w przypadku Leny i Macieja często ingerencja jest zbędna. Gdybym między nich wchodziła, mogłabym nieświadomie któreś z dzieci faworyzować, źle ocenić sytuację, a w konsekwencji ich od siebie oddalać. Poza tym zależy mi, by moje dzieci aktywnie uczestniczyły w konfliktach, umiały bronić swojego zdania, potrafiły kombinować tak, by ostatecznie osiągnąć cel i przekonać drugą stronę do swojej racji, by wyciągały wnioski i tym samym uczyły się, że czasem warto odpuścić. Myślę, że to najlepsza lekcja życia. Kłótnia to przecież nic innego jak doświadczenie uczące poszukiwania wspólnego mianownika. Doskonale określa ona role w grupie, a słuchając kłótni dzieci jestem w stanie sporo z nich wywnioskować i przewidzieć, jak w przyszłości zareagują w przedszkolu, szkole, na placu zabaw, czy docelowo w związku, w pracy. Śmiem twierdzić, że chętnie się tym kłótnią przyglądam, chętnie ich słucham, a w myślach analizuję. Jestem czujna, ale daleko mi do nadgorliwej matki. Nie interweniuję, jeśli nie trzeba.

Z punktu widzenia emocji głośny konflikt jest lepszy.

To dlatego pozwalam im krzyczeć. Złe emocje czasami warto wykrzyczeć, by oczyścić atmosferę, pozwolić się dziecku wyładować i oczyścić z nadmiaru wrażeń. To dlatego bardziej się martwię, gdy konflikty rosną między nimi w ciszy. Odnoszę wrażenie, że to potęguje złośliwość, że zaraz jakaś lalka w niewyjaśnionych okolicznościach straci włosy, a autko zgubi koła 😉 I to mnie bardziej przeraża niż fakt, że coś sobie w oczy wykrzyczą.

Kłótnie są czymś naturalnym.

Mam też świadomość, że moje dzieci mają różne temperamenty, są w różnym wieku, każde inaczej patrzy na świat, każde chce mieć rację, więc to musi w konsekwencji powodować kłótnie. W ten sposób uczą się życia. Oczywiście naturalność ta jest adekwatna do wieku i wiem, że z kłótni ostatecznie człowiek wyrasta abo wchodzi z nimi na nowy wymiar. Mało jest dorosłych szarpiących się o wózek w sklepie, choć patrząc na ostatnie afery w lidlu przy sprzedaży robota przypominającego thermomix wiem, że i tacy są 😉 Moje dzieci są dziś na takim etapie, że nawet o zakrętki od plastikowych butelek potrafiły się rano pokłócić. Ważne jest teraz, by uczyć ich dialogu i na tym się skupiamy. Zadajemy pytania, dajemy się wypowiedzieć, słuchamy, nie dopuszczamy do szarpaniny czy rękoczynów.

O co dbam podczas dziecięcych kłótni?

Kilka punktów strzegę jak ognia, ponieważ z dzieciństwa pamiętam, jak bardzo mnie irytowały. Pierwszą z nich są sprawiedliwe zasady. Jeśli jednemu dziecku czegoś nie wolno to drugiemu również, bez względu na wiek i płeć. Tu nie ma u mnie taryfy ulgowej. Tu żadne wymuszanie krzykiem, łzami czy słodkimi minkami nie zadziała. Kolejną jest szacunek do siebie i innych. Dbam o to by nawet, gdy do siebie krzyczą traktowali się z szacunkiem, nie obrażali, nie wyzywali, nie podnosili na siebie rąk, bo nie toleruję przemocy. Wiadomo, że starszaki czasami się biją. Co wtedy robię? Tłumaczę, że uderzenie sprawia drugiej osobie ból, pytam, czy sami chcieliby by ktoś ich uderzył, pytam jak by się wtedy poczuli? Skłania ich to do refleksji i szybko się godzą. W czasie kłótni podpowiadam im tez dobre rozwiązania. Jeśli widzę, że walczą o jakąś zabawkę to sugeruję, by włączyli stoper, tak by np. 5 minut bawiła się nią Lena a kolejne pięć Maciej. Systematyczność w tych propozycjach sprawia, że teraz naturalnie sami na to już wpadają i proszą nas o kontrolowanie czasu.

Kolejny ważny punkt: bajki.

Bardzo często złe rodzice zastanawiają się, dlaczego ich dzieci reagują w określony sposób i gdzie się tego nauczyły. Wtedy słychać: „przecież my się nie kłócimy, my tak nie postępujemy”. Kogo zatem można winić za dawanie złego przykładu dzieciom? Obstawiałabym bajki. Kiedy usiadłaś razem z dzieckiem i przeanalizowałaś to, co serwuje mu telewizja? Zwracasz uwagę na to, co ogląda Twoje dziecko i czego się z tych bajek uczy? Ograniczaj telewizję, eliminuj bajki ze złym przekazem, wyjdzie Wam to na zdrowie. To własnie bajki często są źródłem agresji u przedszkolaków. U starszych dzieci winne mogą być również gry komputerowe. Wychodzę z założenia, że dopóki mam jeszcze wpływ na to co ogląda i ile czasu przed tv spędza moje dziecko to z tego korzystam. Ostatecznie jestem rodzicem, jestem za nie odpowiedzialna.

Przykład idzie z góry.

Dzieci uczą się na zasadzie obserwacji. Duplikują dobre i złe zachowania. Dbamy zatem o to by nie podnosić głosu, a nawet jak się z eM. ze sobą w pewnych kwestiach nie zgadzamy to nie dochodzi między nami do awantur, czy rękoczynów. Uczymy dzieci, jak wychodzić z sytuacji kryzysowych na zasadzie dialogu. Nie wpadamy między kłócące się dzieci krzycząc, bo to jedynie potęguje agresje i docelowo daje złe wzorce. Robimy wszystko, by każde z nich czuło się zawsze wysłuchane i ważne.

A jaki jest Twój pomysł na kłócące się dzieci?

Nie twierdzę, że mój sposób jest jedyny i idealny. Chętnie poznam Twój punkt widzenia. Podziel się nim komentując ten wpis.

Źródło zdjęć: babydigezt.com



There are 9 comments

Add yours
  1. Kamila Posobkiewicz

    Zaczęłam chodzić na zajęcia szkoły dla rodziców właśnie na temat rodzeństwa bez rywalizacji. Z pewnością czegoś się nauczę, bo moi synowie są w jednej walce albo ze sobą na prawdę albo jako postaci Star Wars. Zgadzam się co do bajek w tv. Choć eliminacja ich nie przyniosła u nas rezultatu, dzieci w szkole sobie opowiadają fabułę. Proponuję bajki terapeutyczne. Zapraszam do Bajkogrodu.

  2. Eat Me Drink Me

    rodzeństwo zawsze się ze sobą kłóci i wydaje mi się to ważnym doświadczeniem, bo pozwala uczyć się odpuszczać, dochodzić do kompromisów, na pewno uczy to czegoś wartościowego, może nie zawsze warto ingerować w kłótnie dzieci 🙂

  3. Monika

    Taktyka, którą obrałaś jest chyba jedną z najskuteczniejszych 😀 Sama również ją stosuję i szczerze muszę przyznać, że moje dzieciaki poza kłótniami, które się zdarzają, dogadują się świetnie 🙂

  4. Mynta

    Słuszna uwaga co do krzyczenia na siebie. z jednej strony krzyk źle nam się kojarzy, ale z drugiej chyba trudno oczekiwać, by kilkuletnie dziecko pełne emocji umiało je opanować…


Odpowiedz na „MonikaAnuluj pisanie odpowiedzi