Proste rzeczy, o których nie wolno Ci zapominać będąc rodzicem

Proste rzeczy o rodzicielstwie

Przyznam się Wam, że choć lubię poradniki to raczej te stricte biznesowe. Do poradników dotyczących bycia rodzicem zwykle się tyko pod nosem uśmiecham, ponieważ wychodzę z założenia, że najlepszym rodzicem zawsze jest mama i tata danego dziecka, nie wnikając w skrajności i nie poruszając kwestii patologicznych. Nie oznacza to jednak, że zupełnie po takie pozycje nie sięgam, bo i owszem, czasem mi się zdarza. Ostatecznie każdy rodzic zapytany o to, czy chciałby jeszcze lepiej pełnić rolę mamy lub taty odpowie twierdząco, więc i Zabiegana Mama nie jest w tej kwestii wyjątkowa. Mam troje cudownych dzieci, najpiękniejszych i najlepszych na świecie. Są one moim motorem napędowym, budzikiem, inspiracją i naturalnie pragnę wyłącznie ich dobra. Jeśli zatem inny rodzic mający ambicje zostania najlepszym tatą na świecie chce mi przedstawić swój punkt widzenia i podejście do rodzicielstwa to chętnie go wysłucham, część tej wiedzy przechwycę do swojej codzienności, wszystko zweryfikuję i przetestuję zgodnie z tym, co podpowiada mi intuicja. Tym razem dane mi było o tym przeczytać, co uczyniłam z przyjemnością, choć nie ukrywam, że zaczynałam dość sceptycznie, ale o tym przeczytacie już poniżej. Zapraszam na wyjątkową recenzję wyjątkowej książki.

Instagram opanowały „Proste rzeczy o rodzicielstwie”

Proste, czyli właściwie jakie? Banalne i oczywiste aż tak bardzo, że nie warto po nie sięgać, bo i tak czynisz je instynktownie? A może tak proste, że czasami zdarza Ci się o nich zapomnieć? Inna kwestia: czy rodzicielstwo w ogóle można opisywać jako proste? I które z prostych rzeczy powinny definiować nas jako człowieka, jako rodzica?

Nie wiem, jak Ciebie, ale mnie osobiście prostota szalenie pociąga i zachwyca. Podoba mi się w niej także to, że łatwo ją duplikować. Tak było i wtedy, gdy biało-czarna książka „Proste rzeczy” zaczęła mnie bombardować podczas przeglądania instagrama. Widziałam ją rzuconą na cudownie wymiętolonej białej pościeli, w towarzystwie kawy lub małych, bosych stóp do których mam sentyment. Oglądałam w zestawie z puchatymi ciepłymi papciami, pyszną owsianką lub seksownymi nogami innej matki. Pomyślałam, że skoro tyle fajnych instamatek sięgnęło i pochwaliło tę książkę to warto się jej przyjrzeć z bliska i warto ja przeczytać. Zachęcała już sama okładka oraz dane autora – Luis Timm. Brzmiało egzotycznie i intrygująco, choć już z pierwszych stron okazało się, że to tylko przydomek artystyczny, a na sesji zdjęciowej do książki mój fotograf Rafał Ryziński stwierdził, że on zna tego gościa od „Prostych rzeczy”, bo razem studiowali. Po raz kolejny okazało się, jak mały jest świat…

Czego się spodziewałam po lekturze „Prostych rzeczy”?

Szczerze mówiąc myślałam, że to będzie kolejny poradnik, który po kilkunastu stronach odłożę w kąt. Liczyłam na pierdylion metod wychowawczych, porad rodem z „Super Niani” i co najmniej sto teorii na temat bycia rodzicem. Pewnie nie raz podobnej treści poradnik wpadł i w Twoje dłonie i zanudził do granic możliwości, a może nawet irytował bardziej niż teściowa.

Tymczasem okazało się, że facet pisze sensownie i nawet matkę trójki potrafi zaintrygować, a uwierz, że do najprostszych rzeczy ta czynność nie należy. Spodobał mi się jego wdzięk i naturalność w byciu tatą oraz ambicja zostania najlepszym ojcem na świecie. Wiele osób ma podobne plany, ale w zestawieniu z rzeczywistością, w erze nadgodzin, laptopów, gier komputerowych, piwa, meczu i chipsów dzieci u nich przegrywają, odchodzą w kąt, niespodziewanie szybko rosnąc bez większego zaangażowania taty w ich życie i wychowanie. A tu staje przed Wami facet z krwi i kości, który nie mdleje przy porodzie, bez problemu kąpie, zmienia pieluchy i angażuje się w modelowanie nowego człowieka, a do tego sprawia mu to olbrzymią frajdę i tę przyjemność się po prostu czuje ze strony na stronę bardziej.

Myślę, że część kobiet po lekturze chciałaby wyjść za niego za mąż. Inne „Proste rzeczy” skłonią do refleksji, a ja z wdziękiem podrzuciłam lekturę mojemu mężowi. A co, niech się dokształca! Lektura tej książki każdemu człowiekowi pozwoli stać się lepszym, uważniejszym, spokojniejszym i mającym apetyt na życie. Serio! Będzie również wspaniałym prezentem dla wielu dzieci, a ja jako mama trójki gwarantuję Ci, że nie zmarnujesz ani minuty na czytanie i w konsekwencji jeszcze mi podziękujesz za rekomendację.

Sam autor mówi o sobie:

Jestem Luis Timm. Rodzicielstwo to moje życie. Jestem pozytywnym tatą. Marzy mi się inny świat. Pełen miłości, radości i szczęścia, ludzi wysokich pewnością siebie, bogatych w zdrowie, marzenia i relacje z innymi. Tonących w uśmiechach, życzliwości, zrozumieniu i wdzięczności. Przepełnionych wolą walki o lepsze jutro, o lepsze dzisiaj. Napisałem książkę o wspaniałym rodzicielstwie. To moja mała misja. Mała misja w wielkiej sprawie. Chcę, aby każdy poznał drogę do tego, jak być wyjątkowym rodzicem. Jest to wspaniała przygoda, której celem jest lepsze jutro dla wielu dzieci. Chcę, aby każdy kto tego słucha wychował swoje dziecko w możliwie najlepszy sposób. Aby każde dziecko dostało szansę. To właśnie od nas zależy kim i jakie nasze dzieci będą, gdy dorosną. Czy istnieje coś bardziej istotnego? Przeczytaj moją książkę. Warto.

Osobie, która „Proste rzeczy” dosłownie pochłonęła w jeden wieczór nie sposób się z tym nie zgodzić.

Czego nauczyłam się z tej książki?

Wychodzę z założenia, że wszystkie rzeczy dzieją się po coś, że nie ma sytuacji przypadkowych. Nie zmienia to faktu, że z natury jestem dość impulsywną osobą. Zawsze głośno i szczerze wyrażam swoje zdanie, tego samego oczekują od innych. Szczerość w kontaktach międzyludzkich jest dla mnie podstawą, bazą bez której żadna znajomość nie może istnieć.

Styczeń nie był dla mnie łaskawym miesiącem i spotkało mnie w tym czasie sporo przykrych rzeczy ze strony osoby, której bym nigdy wcześniej o pewien schemat postępowania nie podejrzewała. W skrócie i bez wnikania w szczegóły napiszę Wam tylko, że zostałam w paskudny sposób okłamana.

Los chciał, że byłam właśnie świeżo po lekturze książki, którą Wam dziś prezentuję. W jednym z rozdziałów autor opisywał sytuację na którą nie mamy wpływu oraz uświadamiał czytelnikom, że na rzeczy, które już się wydarzyły nie ma co reagować impulsywnie. Fakt, że będziemy się złościć, krzyczeć, siebie lub kogoś obwiniać nie zmieni sytuacji. Jedyne, co możemy zrobić to wziąć głęboki oddech i pomyśleć, co w obecnej sytuacji możemy zrobić? Czasu nie cofniemy, ale możemy się maksymalnie skoncentrować i zacząć działać począwszy od punku w którym się znaleźliśmy. Następnie zastanówmy się, co nas doprowadziło do obecnej sytuacji, jak ona na nas i na nasze bliskie otoczenie wpłynęła i czego powinnyśmy unikać w przyszłości, by nie powielać błędów? Niby to takie proste i oczywiste, ale mnie w tamtym momencie mocno rozjaśniło umysł. Podjęłam działanie i już kolejnego dnia wróciło słońce.

Ta sytuacja, lektura i zmiana podejścia uświadomiła mi także wielowymiarowość i uniwersalność „Prostych rzeczy”. One nie odnoszą się jedynie do bycia rodzicem, ale generalnie do bycia dobrym człowiekiem.

Rola ojca na przestrzeni czasu

W rozmowach z moją ukochaną Babcią jest wiele prawdy o tym, jak zmieniło się na przestrzeni kilkudziesięciu lat podejście mężczyzn do roli ojca. Kiedyś rola mężczyzn zaczynała się w łóżku, a kończyła na rzuceniu wypłaty na stół. Mowy nie było o tym, by tatuś wyszedł z dzieckiem na spacer, dając odpocząć jego mamie, zmieniał pieluchy, kąpał malucha, gotował purée z brokułów, czy wstawał do dziecka w nocy. Sporą metamorfozę przeszła też rola kobiety. Dziś często oboje małżonków jest aktywnych zawodowo, wspólnie spłaca kredyt i opiekuje się potomstwem. Nikogo nie dziwi więc zaangażowany ojciec, czy leżąca na kanapie matka. Spójrz jednak, że większość poradników dedykowana jest nam, matkom i że nawet w sprawach sądowych dotyczących opieki nad dzieckiem ta z reguły przyznawana jest mamom. Rola ojca wciąż przez wielu niedoceniana, niedostrzegana, a przecież na równi istotna i warta tego, by książki o niej pisać.

Komu dedykowane są „Proste rzeczy…”?

Autor napisał je głównie dla mężczyzn, ale wraz z książką dostajecie też instrukcję dla kobiet. Lektura będzie idealna dla rodziców, jak również dla tych z Was, którzy jeszcze nimi nie zostali. Doskonale nada się na prezent zarówno na baby-shower, czy pierwszą wizytę wizytę u maluszka oraz dla każdej osoby, dla której samorozwój jest istotnym elementem życia. Według mnie każdy, kto po nią sięga, jedynie korzysta i wzrasta mentalnie, dlatego tak mocno Ci ją polecam. Jeśli „Proste rzeczy” jeszcze nie zawitały do Twego domu, możesz to nadrobić zamawiając je bezzwłocznie tutaj – klik! 

A tu – klik! możesz zamówić książkę z dedykacją autora.

Jeśli już jesteś po lekturze, koniecznie potwierdź w komentarzu, że warto. Książka zostaje z nami i dołącza do tych do których zamierzam wracać, gdyż wiedza w niej zawarta nigdy się nie przeterminuje.

Luis, dziękuję Ci za „Proste rzeczy”, jako mama, żona, kobieta.

 

Dane techniczne:

Tytuł: Proste rzeczy o rodzicielstwie

Wydawnictwo Nuta

Stron: 248

Oprawa twarda

 



There are 9 comments

Add yours
  1. naszebabelkowo

    Czytałam – i mnie również ta książka zaintrygowała i zaskoczyła. Siła tkwi w prostocie. Myślę, że to świetna lektura i dla mężczyzn, i dla kobiet.


Dodaj komentarz