Ruch w życiu dziecka

hoplik rotini zabiegana mama

Dziecko by wzrastać, tworzyć poprawne relacje z rówieśnikami i prawidłowo się rozwijać powinno mieć zapewnioną odpowiednią ilość ruchu. O ile we wczesnych latach wystarczą mu spacery w towarzystwie mamy, czy rodzeństwa to już około trzeciego roku życia zaczyna powoli otwierać się na społeczeństwo. Z pewnością zauważysz, że Twój trzylatek zaczyna szukać kontaktu z innymi dziećmi na placach zabaw, w klubie maluszka, żłobku czy przedszkolu. Nie bez powodu według mnie powinien do niego uczęszczać. Przedszkole doskonale chroni zdrowie psychiczne dziecka, pozwala mu rozwinąć skrzydła i nawiązać pierwsze przyjaźnie. Mama powoli przestaje być dla przedszkolaka najatrakcyjniejszym kompanem do zabawy. Niektóre ciężko to znoszą, inne odetchną z ulgą, wszak ile mam tyle spojrzeń na macierzyństwo. Z pewnością każda jeszcze nie raz za tym zatęskni.

U trzylatka w cenie są rówieśnicy, a codzienna aktywność z biegiem lat zyskuje na atrakcyjności. Sport uczy dyscypliny, konsekwencji, ale także pozwala nam odkryć smak porażki lub zwycięstwa. Uczy dziecko wyznaczania sobie celów i przełamywania barier, co przynosi później pozytywne skutki w dorosłym życiu. Dzieci uprawiające sport i oddane swojej pasji spokojniej reagują w sytuacjach stresowych, rzadziej popadają w depresję, raczej nie chorują na otyłość. Jak zatem zachęcić malucha do pokochania aktywności? Czego unikać, a na co kłaść nacisk? Już tłumaczę 🙂

Dziecko lubi wybór i komfort

Bardzo często przedszkolak wybierając zajęcia dodatkowe sugeruje się tym, że jego koledzy czy koleżanki w nich uczestniczą. Dzieci są jednak różne i predyspozycje do wykonywania sportu również mają często rozbieżne. Fajnie jest zatem wybrać placówkę w której wybór zajęć dodatkowych jest szeroki. Fakt, że my kochamy pływać wcale nie oznacza, że nasze dziecko będzie się czuło w wodzie jak przysłowiowa ryba. Nigdy nie powinniśmy wymagać od dziecka, aby było do nas podobne, a raczej skupiać się na tym, by pomóc mu być sobą.

Wychowanie dziecka to nie ścieżka po śladach.

Mój syn zdecydowanie odmówił w pierwszym roku uczestnictwa w szkole nauki pływania. Nie naciskaliśmy i dołączył do grupy realizując w czasie wakacji przyspieszony kurs, by nie odbiegać już od rówieśników na wrześniowych zajęciach. Poczekaliśmy aż sam dojrzeje i przełamie się do wody. Dziś mógłby z niej nie wychodzić, ale początki nie były tak optymistyczne. W zasadzie przed każdym wyjazdem oznajmiał nam, że dziś jedzie na basen po raz ostatni. I trwało to prawie trzy miesiące zanim się wkręcił i pokochał pływanie. Uważam, że spokój i dojrzałość jaką się wykazaliśmy w tym temacie dużo mu pomogła. Wiedział, że akceptujemy jego decyzję, nie naciskamy, więc nie czuł presji. Nigdy nie robiłam mu wymówek, że przecież zapłaciliśmy z góry a on nie chce jechać, więc jesteśmy stratni. Szanowaliśmy jego decyzję i to przyniosło optymistyczny finał. Któregoś dnia sam poprosił by pojechać z nim po czepek i okulary. W dniu zakupu nastąpiła jakaś wewnętrzna przemiana a w Maćka wstąpiła odwaga i gotowość.

Gdzieś kiedyś przeczytałam, że tylko w pełni bezpieczne i akceptowane dziecko jest w stanie w pełni się rozwinąć. Całkowicie się z tym zgadzam.

Dziecko z natury nie jest wierne…

Dzieci są zmienne i wraz z tym, jak dorastają zmieniają się ich upodobania również te sportowe. Nie oczekuj, że Twoje dziecko zawsze z jednakowym entuzjazmem będzie uczestniczyć w zajęciach dodatkowych. Nie zdziw się, gdy nagle uzna, że tenis już je nudzi, a taekwondo nie interesuje. Pozwól mu dorastać i doświadczać wciąż nowych rzeczy. Nie zawsze musi ukończyć wszystkie klasy szkoły muzycznej, czy osiągnąć mistrzostwo w jakiejś innej dziedzinie. Niech poznaje życie, niech kombinuje i sprawdza się w różnych sytuacjach sportowych.

Sama w dzieciństwie robiłam wiele rzeczy. Uczęszczałam na lekcje tańca, grałam na gitarze, uprawiałam akrobatykę sportową i… Łatwiej mi chyba byłoby wymienić rzeczy, których nie próbowałam. Może dlatego nie widzę w tym nic złego. Jestem też dowodem na to, że z braku konsekwencji się wyrasta. Kiedyś zaczynałam czytać wiele książek, dziś każdą doczytam do końca zanim odłożę na półkę.

Nie zmuszaj dziecka do przejęcia Twoich pasji

Jeśli się na to zdecydujesz, odniesiesz zupełnie inny efekt od oczekiwanego. Dziecko zmuszane do wykonywania zajęć, których nie lubi i trenować nie chce zacznie się powoli wycofywać.

Staraj się raczej pokazywać dziecku, jak pozytywnie dana pasja na Ciebie wpływa, jakich emocji Ci dostarcza i jak cudownie się czujesz po treningu. Dzieci doskonale interpretują nasze emocje i chłoną je niczym gąbka. Pamiętaj jednak, że samo mówienie o pasji nie zadziała, należy się raczej skupić na tym, by dać dziecku szansę te emocje poczuć. Tu proponuję np. wspólny trening, wycieczkę rowerową, wyjazd na narty, czy wyjście na basen.

Zwykłe, niezwykłe zabawki

Zajęcia dodatkowe na które uczęszcza dziecko są jedynie epizodami patrząc na liczbę godzin w przeciągu miesiąca. Aktywność i ruch są jednak potrzebne do prawidłowego wzrostu nie tylko od święta. Twój maluch potrzebuje ich każdego dnia. Telewizja, smartfony i inne elektroniczne gadżety sprawiają, że dziecko przestaje rozwijać się ruchowo, a im mniej się rusza tym zwiększa się jego szansa na otyłość. Nie ma nic gorszego niż znudzone dziecko. Taki maluch po pierwsze jest marudny, po drugie nie rozwija skrzydeł a po trzecie doprowadza rodziców do szewskiej pasji.

Rolą rodzica jest zapewnianie atrakcji (najlepiej na powietrzu) każdego dnia. Nie chodzi tu jednak o to, byśmy jak te przysłowiowe kwoki biegały za dzieckiem i co chwilę serwowały mu nowe atrakcje. Można dać dziecku przestrzeń, wyjść na plac zabaw, podpowiedzieć zabawy, które są w stanie zapewnić dużo wrażeń, bez specjalnego angażowania mamy czy taty. Jeśli mamy dwójkę lub więcej dzieci, tym dla nich lepiej, bo nawet w przypadku braku rówieśników, nasze dzieci mają siebie i mają się z kim bawić. Z pewnością pomogą im różnego typu gadżety. Poza popularnym rowerkiem, hulajnogą, czy deskorolką, warto zaproponować dzieciom zabawy z naszego dzieciństwa. W przypadku moich starszaków świetnie sprawdza się skakanka, gra w gumę, czy w klasy. Zwykłe wiaderko kredy pobudza kreatywność wcale nie mniej niż najbardziej wyszukana zabawka. No i szary chodnik nabiera barw i sprawia, że idący do pracy przechodnie mogą się uśmiechnąć lub wzruszyć.

Oryginalne zabawki, które mogą zainteresować Twoje dziecko

Jedno ze zdjęć Lenki wywołało olbrzymie zainteresowanie na fapage’u. Zaczęłyście dopytywać, jak się nazywa ten sprzęt na którym ona jeździ i gdzie to kupić? Przyznam, że sama zamówiłam go trochę w ciemno, bo nigdy wcześniej na żywo nie widziałam. Zabawka nazywa się rotini i my mamy ją ze sklepu Hoplik. To sprzęt, który przeznaczony jest dla dzieci 5+ i przyznam Wam, że wbrew pozorom nie jest to łatwe do ogarnięcia. Za pomocą rotini dziecko doskonale ćwiczy równowagę. Jazda polega na naciskaniu raz jedną a raz drugą nogą pedałów tak, by zabawka przesuwała się do przodu. Jak już opanujemy jazdę do przodu i do tyłu, możemy przejść na wyższy poziom wtajemniczenia i zacząć skręcać. Lenka jest w tym zdecydowanie najlepsza na osiedlu, a zabawka cieszy się ogromnym powodzeniem.

Rotini ma jeszcze jedną zaletę. Dziecko, które opanuje sztukę jazdy rośnie w oczach i nabywa pewności siebie. Duma wręcz je rozpiera! Nasze pierwsze próby nauki jazdy odbywały się na dywanie w domu w asyście mamy, taty i cioci Ani. Z dywanu przenieśliśmy zabawkę na płytki, by docelowo zabrać ją ze sobą na dwór. Początkującym dzieciom z pewnością przyda się tu kask i ochraniacze na łokcie, kolana czy dłonie, bo wbrew pozorom cała jazda do najłatwiejszych nie należy. Zabawę dla bezpieczeństwa lepiej zacząć na trawniku. Filmik z jazdy rotini możecie zobaczyć tutaj.

Grono naszych zabawek powiększyło się też ostatnio o chustę animacyjną z piłeczkami B. Toys. Ta z pewnością jest Wam znana z przedszkoli, klubów malucha, urodzin na salach zabaw, czy gier plenerowych. Zabaw, w które możecie się bawić za jej pośrednictwem jest mnóstwo. Naszą ulubioną jest sztorm podczas której wachlujemy chustą tak, by umieszczone na niej piłeczki nie spadły na podłogę. Ta zabawka rozwija refleks i koordynację ruchową. Po zwinięciu zajmuje mało miejsca, więc często towarzyszy nam podczas pikników w parku, jest też świetnym tłem do zdjęć i sprawdza się w roli namiotu. Bardzo dużo inspiracji do zabawy znajdziecie np. tutaj.Dajcie znać, jakie są ulubione zabawy na powietrzu praktykowane przez Wasze dzieci? A jeśli udało Wam się namierzyć jakąś oryginalną, wartą uwagi zabawkę, która może temu ruchowi sprzyjać, koniecznie podzielcie się tą wiedzą z innymi Czytelnikami bloga.

 

 

 

 

 



There are 5 comments

Add yours

Odpowiedz na „Zwykła MatkaAnuluj pisanie odpowiedzi