Witaj Szkoło: Kredki kredkom nierówne

kredki trójkątne kidea

Za oknem żniwa, poranki i wieczory robią się chłodniejsze, szybciej zapada zmrok, a to oznacza, że wielkimi krokami zbliża się wrzesień. W tym roku szkolnym wyjątkowo czwarty, nie pierwszy. Lena ma już wybrany plecak, więc kontynuujemy zakupy kompletując wyprawkę dla naszej pierwszoklasistki. Mimo, że jest to dla nas doświadczenie zupełnie nowe, bo Lenka jest najstarsza z całej trójki i to właśnie ona będzie przecierać szkolne szlaki to jednak jest nam łatwiej. Szkoła, którą dla niej wybraliśmy udostępniła nam listę wyprawkową. Wiemy więc, co kupić należy, na czym się skupić i jesteśmy dzięki temu spokojni, że niczego nie pominiemy. Po drugie moja ciocia od wielu lat jest nauczycielką w nauczaniu wczesnoszkolnym, mam więc pod ręką prawdziwego eksperta i skorzystałam z tego, by się z Wami wiedzą tajemną podzielić.

Co powinno wejść w skład wyprawki do pierwszej klasy?

Pierwsze o czym pomyślałam to książki. Te w naszym przypadku dzieci otrzymają w szkole. Tuż po nich były zeszyty. Gdzieś przecież nowo zdobytą wiedzę trzeba notować. Gdzieś te pierwsze koślawe literki pisać. Zeszyty są gonione przez artykuły biurowe. Ile? Czego? I dlaczego? O tym poniżej.

Nasza szkolna lista wyprawkowa zawiera:

  1. Piórnik z wyposażeniem (pióro, ołówek, kredki, flamastry, gumka, temperówka, linijka).
  2. Nożyczki.
  3. Klej do papieru oraz klej Magic.
  4. Zeszyt w wąską linię 16 kartkowy – 1 szt. w kratkę 16 kartkowy – 1 szt., dowolny brudnopis – może być grubszy.
  5. Zeszyt do korespondencji (32 kartkowy w kratkę).
  6. Blok rysunkowy biały A4- 1 sztuka.
  7. Blok rysunkowy A3- 1 sztuka
  8. Blok techniczny kolorowy- 2 szt.
  9. Blok techniczny biały- 2 szt.
  10. Papier kolorowy.
  11. Plastelina- 2 szt.
  12. Farby plakatowe + pojemnik na wodę, pędzle w 2 rozmiarach (mały i duży).
  13. Paczka papieru ksero.
  14. Strój gimnastyczny – biała koszulka, granatowe spodenki, obuwie sportowe (tenisówki, trampki bądź adidasy – biała podeszwa).
  15. Obuwie zmienne.

Czyja to zguba i kto zrobił ten bałagan?

Dzieci są różne, ale z doświadczenia nauczycieli wiem, że większość jest jednak mocno przejęta pójściem do szkoły i tak zaaferowana sytuacją, że wręcz roztrzepana. To roztargnienie prowadzi przede wszystkim do gubienia rzeczy. Siedmiolatki bardzo często nie zdają sobie jeszcze sprawy z własności, nie pilnują należących do nich przedmiotów, wszak dotąd o wszystkim przypominała mama. To dzięki niej zaniesione na plac zabaw autka i lalki wracały do domu, to ona pilnowała by zabrać bidon i kanapki, ale w szkole przecież jej nie będzie. To dla wielu dzieci zupełnie nowa sytuacja wiążąca się z nagłą, dużą porcją obowiązków. Zanim jednak opanują wszystko do perfekcji, pewnie nie raz zgubią temperówkę, pióro czy ołówek. Wielkie wypełnione po brzegi piórniki wcale nie sprawią, że Twój roztargniony łobuz nagle zamieni się w perfekcyjnego, pilnego i pilnującego wszystkich rzeczy ucznia. Jak patrzę na moją córkę to oczami wyobraźni już widzę ten rozgardiasz na jej stanowisku pracy, to się chyba nawet wdzięcznie nazywa artystyczny nieład. Kto, jak kto, ale moja Lena opanowała zbieractwo i artyzm do perfekcji. Na jej biurku, jak to babcia mawia, tylko „dziada i baby brak”. I cóż z tego, że ma mnóstwo organizerów, teczek i przyborników. Jej wizja porządku na biurku jakoś z tym wszystkim nie współpracuje. Pocieszam się słowami Alberta Einsteina, które brzmią:

Jeżeli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?

Jak ułatwić dziecku funkcjonowanie w szkole?

Każda mama ma pewnie na to swój patent. Dziś zdradzę Wam jednak, jak ja to sobie wykombinowałam. W zasadzie myśl ta wpadła mi do głowy podczas jednej z wizyt w markecie. Tam, jak się domyślacie, półki uginają się od artykułów szkolnych. Wybór ogromny tylko, że później co najmniej pół klasy będzie miało identyczne kredki, flamastry i nożyczki. Znacie to? A ja cenię oryginalność i zawsze lubiłam się wyróżniać. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby w szkole obowiązywała zbiórka i zakupy dla wszystkich dzieci byłyby dokonywane hurtowo. W naszej takiej opcji nie ma i każdy kupuje indywidualnie. Jeśli mam wolność wyboru to zamierzam z niej skorzystać tak, by ułatwić życie mojej kochanej dziewczynce. Długo nad tym nie myślałam, bo wydało mi się logiczne, że poza podpisaniem rzeczy imieniem i nazwiskiem właścicielki, mogę przecież wybrać produkty z jednym motywem przewodnim. Takim, że kto nie spojrzy to będzie wiedział, że dany przedmiot należy do Leny. U nas padło na kolorowego kameleona, czyli znak rozpoznawczy firmy Kidea. Urzekł mnie kolorem i tym, że znaleźć go można na każdym ich produkcie. Duże znaczenie miał też fakt, że za tym kolorowym gadem kryje się innowacyjność, funkcjonalność i jakość, ale o tym poniżej.

Zakupy pomogą oswoić lęk

Dokładnie tak! Wspólne zakupy pomogą rozładować emocje, oswoić lęk związany z nową sytuacją, czy też wzmocnić chęć nauki. Pamiętacie z jakim przejęciem maszerowałyście na pierwszą lekcję? Jakie Wam wówczas towarzyszyły emocje? Kto Wam w tym pomógł? Pamiętacie, jak wyglądał Wasz pierwszy plecak czy piórnik? Jak wyglądała wychowawczyni i z kim siedziałyście w ławce? Sama doskonale potrafię odtworzyć te sytuacje, osoby, rzeczy, więc wiem, jak ważny to moment dla małego człowieka.

Jak wyglądają zakupy rodziny wielodzietnej?

Jako zabiegana mama nie miałam ani siły ani ochoty by w upalne dni jeździć od sklepu do sklepu i kompletować wyprawkę. Nie wynika to z mojej ignorancji, a jedynie z faktu, że jestem sama z trójką małych dzieci. Taka wyprawa skończyłaby się lecącym po plecach potem, niezdecydowaniem Leny, wybieraniem, przebieraniem, odwiedzaniem kolejnych sklepów, znudzeniem młodszego rodzeństwa a być może nawet stratami materialnymi. Na bank w trakcie takiej wyprawy Maciek chciałby ze trzy razy siku, Hanka wymagałaby zmiany pampersa, zgłodniałaby, oblałaby się wodą i głośno manifestowałaby niechęć do zakupów w kolejce do kasy. Matce przybyłoby co najmniej dziesięć siwych włosów, miałaby oczy dookoła głowy, migrenę i zawał, gdy któreś z trio znikłoby na kilka sekund za sklepowym regałem. Jeśli nie wyprosiłby nas ochroniarz to panie ekspedientki miałyby mega lekcję cierpliwości i miały o czym opowiadać wnukom 😉 Z tego powodu, nie po raz pierwszy, zdecydowałam się na zakupy on-line. Wielokrotnie wspominałam Wam, że tak dokonuję zakupów spożywczych, tak lubię kupować większość ubrań i produktów do domu. Tak Lenka wybrała sobie plecak i dla niej również naturalne było, że tak wybierze wyprawkę, którą dzień później sympatyczny kurier dostarczy nam do domu. Komfort takich zakupów jest nieporównywalny. Oszczędność czasu ogromna. Młoda wybiera wyselekcjonowane przeze mnie już wstępnie rzeczy, więc nie sięga po zbędne produkty, a to oznacza, że więcej pieniędzy zostanie mi w portfelu. Mogłabym tak jeszcze wymieniać i wymieniać, ale napiszę jedno: spróbujcie.

Jak mądrze skompletować wyprawkę szkolną?

Poza designem, warto zwrócić uwagę na funkcjonalność poszczególnych rzeczy, wszak kredki kredkom nierówne. Wiecie, że takie pozornie zwykłe kredki czy ołówki mogą wspierać małe rączki podczas stawiania pierwszych liter? Wystarczy, że zdecydujecie się na kredki trójkątne. Lenka wybrała opakowanie w skład których wchodził od razu ołówek. Kredki Kidea oprócz innowacyjnych kształtów cechuje intensywność kolorów i miękki rysik. Dzięki temu rysowanie staje się prawdziwą przyjemnością. Przy wyborze kredek dla pierwszaka warto wiedzieć, że ich słaby nacisk ręki dużo bardziej współpracuje z grubymi, miękkimi kredkami, którymi szybko i sprawnie pokryją duże powierzchnie. W takie celujcie.

Moją miłość do drewna i produktów eko też już pewnie znacie. Nie zdziwicie się pewnie widząc, że zamówiłam jeszcze drugie opakowanie. Te drugie, grube kredki nie są już tak kolorowe i nie są powlekane farbą. Mają inny, dodatkowy atut – uczą ortografii przez zabawę. Język polski jest strasznie trudny i nauka ortografii spędza sen z powiek nie jednemu uczniowi. Warto zatem, by dziecko nieświadomie zerkało i zapamiętywało, jak pisać poszczególne wyrazy. Genialne w swej prostocie, prawda?

Wybierając kredki dla przedszkolaka lepiej zdecydować się na grubsze Jumbo:

Podobnie rzecz się ma z pisakami. Tu również wybór nie był przypadkowy i padło na wspierające chwyt pisarski flamastry trójkątne. W opakowaniu znajduje się 12 kolorów, ale kreatywne dziecko uzyska ich dużo więcej, jeśli zanim wyschnie warstwa jasnego flamastra, pokryje ją drugą warstwą pisaka ciemniejszego. Jeśli zatem i Wasze dziecko lubi eksperymentować to koniecznie przyjrzyjcie się tym pisakom:

Gumka do mazania z temperówką to produkt, który ma sprzyjać roztargnionym uczniom. Zawsze o jedna rzecz do pilnowana mniej 😉

Nożyczki dla ucznia klasy pierwszej powinny mieć zaokrąglone końcówki i ergonomiczną rączkę. Jeśli do tego mają etui to jesteśmy w siódmym niebie. Warto wiedzieć, że tempa strona nożyczek służy dodatkowo do bigowania, czyli robienia zagięć w kartkach.

Klej. Na naszej liście był kultowy Magic oraz klej do papieru. Lenka zdecydowała się na krystaliczny klej w sztyfcie. Ostatecznie damom nie wypada brudzić sobie palców klejem 😉

Plastelina powinna cechować się miękkością, elastycznością i intensywnością. Gdyby wybierano miss plastelin z pewnością wybrałaby wersja spaghetti. Zobaczcie, jaka urocza! Nie mogłam nie kupić, zwyczajnie nie mogłam 🙂 Przy okazji.. wiecie, że „plastelinę wynalazł angielski nauczyciel rzeźby, Wiliam Harbutt w 1897 r., który poszukiwał materiału o własnościach zbliżonych do gliny, lecz możliwego do wielokrotnego użycia, aby uczyć na nim swoich studentów”?

Kidea oferuje również wersję klasyczną plasteliny, nawet w 24 kolorach

Elementem naszej wyprawki są także farby plakatowe. Te z kolei kojarzą mi się zawsze z jednakowymi zakrętkami powodującymi, że jako dziecko otwierałam wszystkie farby i tym sposobem one mi schły. Do malowania nimi używa się też wody, a opakowania takich farb zwykle są tekturowe, więc szybko ulegają zniszczeniu. Z tego powodu Lenka do szkoły zaniesie farby w przezroczystym etui.

Akwarele też mają przezroczyste opakowanie i pędzelek w zestawie:

Podczas malowania farbkami niezbędna jest woda. Dzieciaki teraz mają o tyle prościej, że producenci wymyślili podwójny kubek niekapek. Kubek ten ma dwa niezależne pojemniki na wodę, można więc jeden mieć do jaśniejszych a drugi do ciemniejszych farbek. Posiada też blokadę zabezpieczającą przed wylaniem.

Pędzle. W wersji grubej sprawią, że mały artysta szybciej zamaluje duży obszar na kartce, np. trawnik czy niebo. Na uwagę zasługuje również fakt, że posiadają plastikowe uchwyty dzięki czemu są bardziej odporne na namaczanie, dłużej więc wyglądają ładnie.

Natomiast te z plastikowymi uchwytami są bardziej odporne na namaczanie, dłużej więc wyglądają ładnie.

Nadgorliwa matka zaopatrzyła również dziecko w fartuszek. Tego elementu nie było na naszej liście, ale jak się Lence nie przyda to wykorzystam dla Hani. Kameleon wymiata!

Dajcie znać, czy nasze rady okazały się dla Was skuteczne i na co Wy stawiacie kompletując wyprawki dla swoich dzieci?

Pierwszą część cyklu „Witaj Szkoło” dotyczącą wyboru plecaka znajdziesz tutaj. Część sportową z uwagi na obszerność tematu przedstawię Wam następnym razem. A na fanpage’u już teraz możecie zobaczyć nowy film z kompletowania wyprawki potwierdzający, że zakupy on-line są mega przyjemne 🙂

 

 



There are 17 comments

Add yours
  1. Zwykła Matka

    Mieliśmy chyba kredki Kidea 🙂 Masz rację, że kredki kredkom nierówne, zwłaszcza ołówkowe!
    Fakt, zakupy wspólne i pozwalanie dziecku na samodzielny wybór przyborów rozładowuja trochę lęk przed nowym!

  2. Madzia

    Ileż tego wszystkiego jest 😉 Przedszkolna wyprawka to pikuś – przynajmniej u mnie, bo Panie same wszystko zakupiły. Nie znałam tej firmy przyborów dla dzieci, muszę coś więcej o nich poczytać.

  3. wNaszejBajce.pl

    Oj z kredkami mieliśmy przeprawę. Niestety to łamanie jest denerwujące, szczególnie gdy w szkole wszystko jest na czas i z pośpiechem. Ja trzeci rok z rzędu kupuję dzieciom kredki Herlitz Trilino. Są według nas najlepsze. Jedyne które w 100% się nie łamią 🙂

  4. Sylwia

    Nasza szkoła nadal nie udostępniła informacji o wyprawce. Nie ma nawet list klas. Trochę jestem zła, bo szkoła duża, nowoczesna, a mimo to takie podstawowe rzeczy zostawia na koniec. My już po zakupach wyprawkowych. Moja Córa też idzie do pierwszej klasy 🙂


Odpowiedz na „MadziaAnuluj pisanie odpowiedzi